Autor: Świadectwo,
MiÅ‚ujcie siÄ™! 1/2005 → Temat numeru
W nr 3-2004 drukowaliÅ›my Å›wiadectwo Janka, który znalazÅ‚ siÄ™ w portugalskim wiÄ™zieniu, gdzie odbywa karÄ™ za przemyt narkotyków do Hiszpanii. Tam spotkaÅ‚ MatkÄ… Bożą FatimskÄ…. Czas „odsiadki” to teraz dla niego czas licznych przemyÅ›leÅ„.
Od czasu kiedy do Was napisaÅ‚em, Pan Bóg znów nieźle zadziaÅ‚aÅ‚. Siedem lat nie byÅ‚em u spowiedzi. ModliÅ‚em siÄ™ co prawda o dobrÄ… spowiedź i o przebaczenie grzechów, lecz z mojego punktu widzenia wydawaÅ‚o siÄ™ to niemożliwe. Pan Bóg jednak nie ma granic w swej miÅ‚oÅ›ci i nic dla Niego nie jest niemożliwe. PoszedÅ‚em na porannÄ… MszÄ™ Å›w. i tak zwyczajnie podniosÅ‚a mnie z krzesÅ‚a jakaÅ› siÅ‚a. Tak zwyczajnie podszedÅ‚em do ksiÄ™dza i zapytaÅ‚em, czy możliwa jest spowiedź i ewentualnie kiedy. A on na to: „Już idziemy!”. Dech mi zaparÅ‚o w piersiach. Niejedna Å‚za tego dnia spÅ‚ynęła z mojego oka, bo taka Å‚aska po siedmiu latach. Czy to nie cud?
A troszeczkÄ™ wczeÅ›niej staÅ‚o siÄ™ coÅ› przeÅ‚omowego w moim życiu – aby nie zapomnieć, że tylko dobre siÅ‚y na tym Å›wiecie istniejÄ…, dostaÅ‚em niezÅ‚Ä… lekcjÄ™ życia. Zaczęło siÄ™ w maju – każdy wie, to miesiÄ…c maryjny. ZostaÅ‚em poddany ostrym pokusom. MyÅ›lÄ™, że Pan Bóg dopuÅ›ciÅ‚ je, aby wyrobić mnie na przyszÅ‚ość i zwiÄ™kszyć mojÄ… czujność na zÅ‚o. Bo w kwietniu przed WielkanocÄ… poÅ›ciÅ‚em caÅ‚y tydzieÅ„ o zupie, która tutaj jest jak woda, tyle że ciepÅ‚a i żóÅ‚ta. Tym rozwÅ›cieczyÅ‚em piekÅ‚o tak, że zesÅ‚aÅ‚o na mnie worek pokus. Zaczęło siÄ™ źle dziać w celi, gdzie byÅ‚o nas czternastu i dużo, dużo narkotyków (ulubionych Å›rodków szatana). Oskarżano mnie o różne rzeczy, miÄ™dzy innymi o to, że donoszÄ™ – co nie jest prawdÄ…. Później pojawiÅ‚y siÄ™ też oskarżenia, że Polacy to rasiÅ›ci – i takie tam jeszcze inne uszczypliwoÅ›ci, typu „po co siÄ™ modlisz?”. I doszÅ‚o do tego, że chÅ‚opak, który spaÅ‚ pode mnÄ… (nie chciaÅ‚ siÄ™ kÄ…pać, Å›mierdziaÅ‚, nie sprzÄ…taÅ‚), zaczÄ…Å‚ buntować więźniów z innych cel przeciwko mnie. Pewnego wieczoru nie wytrzymaÅ‚em, wyciÄ…gnÄ…Å‚em go i uderzyÅ‚em kilka razy w twarz. Tak siÄ™ zaczęło; na dniach przenieÅ›li drugiego takiego jak tamten i sprzymierzyli siÄ™ we dwóch przeciwko mnie.
Teraz to rozumiem: zbliżaÅ‚ siÄ™ wtedy 13 dzieÅ„ maja i diabeÅ‚ chciaÅ‚ popsuć ten dzieÅ„ Maryi z Fatimy. W ciaÅ‚a tych dwóch weszÅ‚o jakieÅ› zÅ‚o i gdyby nie modlitwa, to skoÅ„czyÅ‚oby siÄ™ na bójce, a kto wie, może i na czymÅ› gorszym... Z ust jednego usÅ‚yszaÅ‚em krzyk jakby szatana: „modlisz siÄ™, ale ja i tak ciebie dopadnÄ™; to, co robisz, to jedno wielkie kÅ‚amstwo i brak sensu”. Tego dnia otrzymaÅ‚em też duchowe wsparcie – dwa listy spadÅ‚y jak z nieba, jeden od Was, drugi od siostry wraz z książkÄ… opisujÄ…cÄ… dziaÅ‚ania szatana. Czy to nie byÅ‚a interwencja Pana Boga?
Doprawdy, takie jawne znaki opieki Boga widać w moim życiu... Ale to jeszcze nie koniec wydarzeÅ„. Kiedy tych dwóch miaÅ‚o w planach tej nocy zacząć bitkÄ™, coÅ› mi powiedziaÅ‚o, aby zapytać szefa, co zrobić. On szybko zdecydowaÅ‚ o przeniesieniu mnie do innej celi. Z tamtych dwóch jednego też przenieÅ›li, a drugi staÅ‚ siÄ™ spokojniutki i nawet porozmawiaÅ‚ ze mnÄ… na korytarzu. I co Wy na to?
Pod koniec maja w mojej nowej celi staÅ‚o siÄ™ znów coÅ›, co miaÅ‚o otworzyć mi oczy i pozwolić mi zrozumieć, jak marne jest życie i dobra, o które caÅ‚y czas tak zabiegamy. Znów daÅ‚y o sobie znać narkotyki. ChÅ‚opak (30 lat) w niedzielÄ™ rano przyjÄ…Å‚ dużą dawkÄ™ metadonu. ChodziÅ‚ jak żywy trup. Po poÅ‚udniu, tak okoÅ‚o 17, dzwoniÅ‚ jeszcze do domu, żeby siÄ™ pożegnać i przeprosić mamÄ™, a potem przyprowadzili go do celi. Nikt siÄ™ nim specjalnie nie przejmowaÅ‚, nawet lekarze. Kazali tylko poÅ‚ożyć go na Å‚óżku i od czasu do czasu obudzić. O póÅ‚nocy byÅ‚ już zimny. Kiedy tylko to spostrzeżono, opróżniono jego szafki, zabrano pieniÄ…dze, zegarek i co tam miaÅ‚. Ważniejsze od Å›mierci czÅ‚owieka byÅ‚y nowe Å‚upy... Kiedy usÅ‚yszaÅ‚em, że zmarÅ‚, zmówiÅ‚em za niego koronkÄ™ do MiÅ‚osierdzia Bożego. Ta Å›mierć daÅ‚a mi trochÄ™ do myÅ›lenia – i ja dążyÅ‚em do tego, by zdobyć jak najwiÄ™cej dóbr materialnych, a one na nic po Å›mierci. Å»ycie jest takie krótkie i tylko Jezus może dać nam dobra, których naprawdÄ™ potrzebujemy. Przez jakiÅ› czas nosiÅ‚em w sobie tamtÄ… sytuacjÄ™ i myÅ›laÅ‚em, co Pan chciaÅ‚ mi poprzez to pokazać. I chyba dobrze odczytaÅ‚em, że to Bóg przydziela nam dobra i czas, a my możemy to przyjąć albo wszystko zepsuć. A jeÅ›li tak siÄ™ stanie, to dopóki żyjemy, mamy tÄ™ pewność, że jeÅ›li tylko zwrócimy siÄ™ do Niego, potraktuje nas jak dobry ojciec syna. Już kilka razy wyciÄ…gnÄ…Å‚em do Niego rÄ™kÄ™, a On spokojnie wyprowadziÅ‚ mnie z paskudnych sytuacji.
Mimo że w zamkniÄ™ciu, to wiele siÄ™ tu dzieje. Codziennie drobnymi znakami doÅ›wiadczam obecnoÅ›ci i pomocy Boga. MartwiÅ‚em siÄ™, że nie mogÄ™ czÄ™sto dzwonić do Polski – zaÅ‚ożono blokadÄ™ na telefon, a karty byÅ‚y zbyt drogie. KiedyÅ› byÅ‚y takie, że za 5 euro mogÅ‚em rozmawiać z PolskÄ… prawie godzinÄ™, a teraz 1 minuta kosztowaÅ‚a 1 euro. PowstrzymywaÅ‚em siÄ™ wiÄ™c od telefonów do domu po to, by dÅ‚użej porozmawiać w Å›wiÄ™ta, i modliÅ‚em siÄ™ o jakÄ…Å› zmianÄ™ w tej sprawie. A tu weszÅ‚o nowe prawo – tym, którzy nie majÄ… wizyt i sÄ… obcokrajowcami, przywrócono te tanie karty za 5 euro. MógÅ‚bym mnożyć przykÅ‚ady, bo czÄ™sto stajÄ™ zadziwiony w obliczu tylu niespodzianek od Boga, które mnie czÄ™sto wrÄ™cz przerastajÄ….
Nie opiszÄ™ tu wszystkich tych modlitw i próÅ›b o radÄ™, co zrobić w danej sytuacji, gdzie iść, jak coÅ› uzyskać, bo codziennie zwracam siÄ™ o poradÄ™ do Ojca. ProszÄ™, a potem spokojnie czekam na rozwiÄ…zanie. I przychodzi taki czas, że wszystko zaczyna siÄ™ ukÅ‚adać i wyjaÅ›niać. Na przykÅ‚ad marzyÅ‚em o radiu i niedawno udaÅ‚o mi siÄ™ je kupić. Teraz mogÄ™ sÅ‚uchać muzyki, ale także Mszy Å›w. i rozgÅ‚oÅ›ni katolickiej – codziennego sÅ‚owa wsparcia, gdy sÅ‚abnie duch. Każdego dnia Pan Bóg o mnie pamiÄ™ta, powie dobre sÅ‚owo, a to przez Pismo Å›w. albo książkÄ™ czy radio, a to poprzez kolegÄ™ z Angoli, który ostatnio zabraÅ‚ mnie na czytanie Pisma Å›w. CzuÅ‚em siÄ™ wtedy tak dobrze, że aż nie da siÄ™ opisać. WróciÅ‚em do celi, bÄ™dÄ…c innym czÅ‚owiekiem...
Ostatnio uczestniczyÅ‚em myÅ›lÄ… w audycji radiowej o AnioÅ‚ach Stróżach. PoprosiÅ‚em mojego opiekuna z niebios, aby w tych okolicznoÅ›ciach broniÅ‚ mnie zawsze przed prowokacjami ZÅ‚ego. I On siÄ™ spisuje, doprawdy codziennie daje mi poznać, gdzie mam iść, a gdzie nie wchodzić, pociesza, kiedy sÅ‚abnÄ™, i „podÅ‚adowuje moje baterie”. NauczyÅ‚em siÄ™ tutaj pomagać chÅ‚opakom; codziennie mam szansÄ™ robić dobre uczynki: to ogolÄ™ dziadka, to obetnÄ™ mu „pazurki”, oddam ciastka albo dżem – bo uczÄ™ siÄ™ na prostych rzeczach. Czy jest coÅ› niestosownego w tym, że zaczepiÄ™ od rana kolegÄ™ z celi i pożyczÄ™ mu dobrego dnia? W wiÄ™zieniu też dzieÅ„ może być dobry. Staram siÄ™ każdego dnia rozweselić innych, aby zapomnieli choć na chwilÄ™ o swoich problemach.
Mój kolega z Polski, który wiedziaÅ‚, że nie przeszedÅ‚em przez granicÄ™ z narkotykami, poleciaÅ‚ do Hiszpanii miesiÄ…c po mnie, zabrać to, co pozostaÅ‚o, i przewieźć do Brazylii. Teraz jego życie też ulega zmianie; myÅ›lÄ™, że na dobre. Pisuje do mnie ze swojej celi, odmawia różaniec i Å‚Ä…czy siÄ™ ze mnÄ… w modlitwie. Tam, gdzie teraz jest, w Rio de Janeiro, wyroki sÄ… mniejsze, wiÄ™c niedÅ‚ugo wyjdzie. Ma tam tego wielkiego Jezusa z rozÅ‚ożonymi ramionami, który patrzy z góry na caÅ‚e miasto. Ten, którego ja widzÄ™ z okna, jest znacznie mniejszy, ale i tak wielki. MyÅ›lÄ™, że czekaÅ‚ tu na mnie, żebym przemyÅ›laÅ‚ sobie to i owo. CieszÄ™ siÄ™, że umiem żyć dla Niego – i niech tak bÄ™dzie już zawsze.