Autor: Jan Bilewicz,
MiÅ‚ujcie siÄ™! 4/2000 → MÅ‚odzież
Drodzy Czytelnicy „MiÅ‚ujcie siÄ™”!
Pozdrawiam Was! Cześć! Jestem jeszcze we WÅ‚oszech, ale chciaÅ‚bym już wrócić do kraju. Nie wstydzÄ™ siÄ™ powiedzieć, że tÄ™skniÄ™ za PolskÄ…. Wiem dokÅ‚adnie, gdzie jest moja ojczyzna.
Forma Wam dopisuje na rozpoczęcie nowego roku szkolnego? Jesteście jak sportowcy rozpoczynający zawody. Trzeba się będzie napocić, żeby ukończyć je z dobrym wynikiem. Bez wysiłku trudno liczyć na sukces! Zgadza się?
Czy pamiÄ™tacie, o czym to ja pisaÅ‚em ostatnio? O szczęściu, o Waszej i mojej przyszÅ‚oÅ›ci, o miÅ‚oÅ›ci... GÅ‚ównie o szczęściu. No wÅ‚aÅ›nie, dużo o tym, jak być szczęśliwym. Bo w gruncie rzeczy wszystkim nam bardzo na tym zależy. Pragniemy być szczęśliwi. Jednym siÄ™ to udaje, innym nie. Dzisiaj też trochÄ™ na ten temat, ale nie tylko...
Przed szkoÅ‚Ä… w pewnym dużym mieÅ›cie staÅ‚o dwóch mÅ‚odych mężczyzn. Obaj modnie ubrani, zadbani, kulturalni, nie jakieÅ› tam lumpy. Stali i rozmawiali przyjaźnie z wychodzÄ…cymi ze szkoÅ‚y uczniami. Niby od niechcenia proponowali narkotyki; nie chcÄ… żadnych pieniÄ™dzy, tym razem po kumpelsku podzielÄ… siÄ™ tym, co majÄ…. A te „prochy”, które rozdawali, bardzo silnie uzależniajÄ…. Nawet po jednorazowym użyciu. Taki wynalazek to wielka gratka dla dealera. Wprawdzie oznacza Å›mierć klienta, ale zanim ten umrze, sporo kasy można z niego wycisnąć…
SkÄ…d siÄ™ bierze okrucieÅ„stwo i bezwzglÄ™dność w tych handlarzach Å›mierciÄ…? NiszczÄ… z zimnÄ… krwiÄ… stojÄ…cych u progu dorosÅ‚oÅ›ci ludzi, którzy majÄ… swoje plany, marzenia, ideaÅ‚y... „Synowie diabÅ‚a” – powiedziaÅ‚ ktoÅ›. „Synowie diabÅ‚a”... Jak siÄ™ to staÅ‚o, że stali siÄ™ źli? Dlaczego jedni stajÄ… siÄ™ źli i coraz gorsi, a inni coraz lepsi, coraz szlachetniejsi?
Zastanawiam siÄ™, jak ludzie różnie widzÄ… Å›wiat, innych, siebie... Mówi siÄ™, że ktoÅ› „widzi wszystko w czarnych kolorach” albo „patrzy na Å›wiat przez różowe okulary”. Ale nie tylko to – bogactwo życia wewnÄ™trznego czÅ‚owieka jest ogromne. Jaka jest jakość „życia wewnÄ™trznego” czÅ‚owieka, który zarabia na ludzkiej Å›mierci? Czy ktoÅ› taki potrafi kochać kogokolwiek: swojÄ… matkÄ™, swojÄ… żonÄ™? Czy sprzedawca Å›mierci umie pomyÅ›leć o czÅ‚owieku z troskÄ…? Czy ma jakieÅ› nadzieje, poza tÄ…, żeby go nie „wsadzili do pudÅ‚a” albo nie zlikwidowaÅ‚ go konkurencyjny gang? Czy Å›wiat może być dla niego piÄ™kny? Czy potrafiÅ‚by zachwycić siÄ™ czymÅ›? Czy interesuje go prawda? Czy jest szczęśliwy? Nie! Ma pieniÄ…dze, najlepsze samochody, dziewczyny... Gdyby mógÅ‚ przez chwilÄ™ przeżywać Å›wiat tak jak Ty, pomyÅ›laÅ‚by zapewne, że znalazÅ‚ siÄ™ w niebycie! Sokrates powiedziaÅ‚, że gorszy jest los zabójcy niż jego ofiary. Może też gorsze jest życie handlarza narkotyków niż narkomana – jego ofiary…
PotrafiÅ‚by usprawiedliwić, obronić swoje dziaÅ‚anie? Z pewnoÅ›ciÄ…! PowiedziaÅ‚by prawdopodobnie: „Przecież mamy wolność, a ja nikogo do niczego nie zmuszam”. MaÅ‚a szansa, że pewnego dnia uderzy siÄ™ w piersi i uÅ›wiadomi sobie, że zarabia na Å›mierci. MaÅ‚a szansa. Ci ludzie sÄ… tak zniewoleni jak ich ofiary. Niewolnicy – zgodzisz siÄ™? ZÅ‚o zniewala. Åšlepi – zgodzisz siÄ™? Nie widzÄ… ani prawdy o sobie, ani o tym, co robiÄ…. ZatarÅ‚a siÄ™ dla nich granica miÄ™dzy dobrem a zÅ‚em, miÄ™dzy prawdÄ… a faÅ‚szem, wolnoÅ›ciÄ… a zniewoleniem, szczęściem a nieszczęściem...
Nie uważajÄ…, że robiÄ… coÅ› zÅ‚ego. WrÄ™cz odwrotnie: majÄ… Å›wietny kontakt z mÅ‚odzieżą, sÄ… sprawnymi organizatorami. To może by ich mianować dyrektorami szkóÅ‚? Co byÅ› powiedziaÅ‚ na taki pomysÅ‚? ZgodziÅ‚byÅ› siÄ™? To, że oni uważajÄ…, że nie robiÄ… nic zÅ‚ego, nie zmienia ani trochÄ™ faktu, że popeÅ‚niajÄ… wielkie zÅ‚o. MogÄ… sobie myÅ›leć i mówić swoje. Å»yjÄ… w kÅ‚amstwie, oszukujÄ… siebie, czy widzisz to? To ważne! ZÅ‚o, które popeÅ‚niajÄ…, istnieje obiektywnie, niezależnie od ich opinii, bo to nie oni ustalajÄ…, co jest dobre, a co zÅ‚e. Nie czÅ‚owiek to ustala wedÅ‚ug swojego kaprysu... SkÄ…d wiemy, co jest dobre, a co zÅ‚e, skoro sami tego nie ustalamy? Pan Bóg to powiedziaÅ‚! Pan Bóg powiedziaÅ‚ na przykÅ‚ad: „nie zabijaj”.
A teraz wyobraź sobie nastÄ™pujÄ…cÄ… sytuacjÄ™: pewien dyrektor z telewizji postanowiÅ‚ dać trochÄ™ czasu na antenie zwolennikom „wolnego” handlu narkotykami. „Musimy być tolerancyjni – powiedziaÅ‚. „Niech sobie myÅ›lÄ…, co chcÄ…. Mamy wolność” – dodawaÅ‚. No i co by mówili? WÅ‚aÅ›nie, że mamy wolność, a oni nikogo do niczego nie zmuszajÄ…. SprzedajÄ… swój „towar” tak, jak inni sprzedajÄ… inne rzeczy. Å»e zachÄ™cajÄ…? TrochÄ™, bo w handlu potrzebna jest reklama. Bussines is bussines... W tych programach wkrótce byÅ› znalazÅ‚ tzw. ekspertów, oczywiÅ›cie z tytuÅ‚ami naukowymi. I wszyscy mówiliby to samo: „jest wolność”, „nikogo siÄ™ do niczego nie zmusza”, „wszystko jest OK”... Potem pojawiÅ‚yby siÄ™ inne „autorytety”: pisarz, gwiazda filmowa, a może nawet jakiÅ› ksiÄ…dz z zagranicy. WypowiedziaÅ‚by siÄ™ również Pan Prezydent. Elegancko ubrany, uÅ›miechniÄ™ty, zadowolony, spokojnym gÅ‚osem oznajmiÅ‚by, że jest oczywiÅ›cie za wolnoÅ›ciÄ… i tolerancjÄ…. No, ewentualnie zrobimy sobie referendum i wspólnie ustalimy, co jest dobre, a co zÅ‚e. WystÄ…piliby również czasami przeciwnicy handlu narkotykami, ale mówiliby bez wyrazistoÅ›ci, mÄ™tnie, bez przekonania.
W końcu i Ty byś może zaczął mieć wątpliwości, i dla Ciebie zaczęłaby się zacierać granica między dobrem a złem. Bo całkiem sensownie to wszystko brzmi: wolność, nie ma przymusu...
MyÅ›lisz, że wÄ…tpliwoÅ›ci mieliby rodzice, ci, którzy patrzyli na agoniÄ™ swoich uzależnionych dzieci? Patrzy siÄ™ bezsilnie na wÅ‚asne dziecko, szamoczÄ…ce siÄ™ ze Å›mierciÄ… przez wiele miesiÄ™cy, wiele lat… To wÅ‚aÅ›nie oni by Ci powiedzieli, że nie wolno kusić, nie wolno stwarzać okazji do zÅ‚a, że czÅ‚owiek jest sÅ‚aby, że Å‚atwo popeÅ‚nia bÅ‚Ä™dy, dziaÅ‚a pod wpÅ‚ywem chwili, że wÅ‚aÅ›nie mÅ‚odych należy ochraniać. To oni by Ci powiedzieli, że tolerancja a tolerowanie zÅ‚a to dwie zupeÅ‚nie różne rzeczy i że „wolność” w czynieniu zÅ‚a to nie wolność, lecz przestÄ™pstwo.
CzÅ‚owiekowi trudno siÄ™ przyznać do tego, że potrzebuje obrony przed zÅ‚em, ponieważ to oznacza, że jest sÅ‚aby. ChcielibyÅ›my uważać siÄ™ za mocnych. „Ja poradzÄ™ sobie w każdej sytuacji – myÅ›limy – a inni mnie nie interesujÄ…”. Wiedz, że na dÅ‚uższÄ… metÄ™ wszyscy jesteÅ›my sÅ‚abi.
SÄ…dzisz, że nie do pomyÅ›lenia jest pokazywanie w telewizji zwolenników „wolnego” handlu narkotykami? Nie jestem o tym tak zupeÅ‚nie przekonany. Zapytaj swoich rodziców, czy 15 – 20 lat temu byÅ‚y do pomyÅ›lenia wystÄ™py w telewizji ludzi zachwalajÄ…cych pornografiÄ™ albo panienek lekkich obyczajów, które opowiadajÄ… przed kamerami, ilu to miaÅ‚y kochanków i jak dobrze im ta „wolna miÅ‚ość” zrobiÅ‚a… Zapytaj, czy można byÅ‚o zobaczyć w telewizji film pornograficzny. Albo znaleźć numery telefonów prostytutek w zwykÅ‚ej gazecie czy po prostu spotkać je przy drodze…
DokÄ…d zmierzamy? Czy to jest wÅ‚aÅ›nie „rozwój”, „postÄ™p”? Czy raczej cofanie siÄ™ do czasów Cesarstwa Rzymskiego w okresie przed jego upadkiem? Rozwój ekonomiczny nie oznacza rozwoju moralnego. Rzeczy nie do pomyÅ›lenia zdarzajÄ… siÄ™, potem – jeÅ›li im siÄ™ stanowczo nie sprzeciwia – powtarzajÄ… siÄ™, nastÄ™pnie siÄ™ je akceptuje, aż w koÅ„cu stajÄ… siÄ™ zwyczajnymi, codziennymi. Oswajanie siÄ™ ze zÅ‚em odbywa siÄ™ powolutku, powolutku, maÅ‚ymi kroczkami. Owoce (gorzkie) zbiera siÄ™ dopiero po jakimÅ› czasie. Zobacz jakiÅ› film nakrÄ™cony 15 – 20 lat temu i porównaj go z tymi pokazywanymi obecnie w telewizji po godz. 20, czyli w porze najwiÄ™kszej oglÄ…dalnoÅ›ci. Różnica znaczna! Jest to rozwój ku dobremu? Coraz wiÄ™cej znajdujemy inspiracji do czynienia dobra? Czy telewizja i inne media wywoÅ‚ujÄ… tak czÄ™sto dobre myÅ›li, dobre pragnienia, dobre zamiary?
Åšrodki masowego przekazu sÅ‚użą czÄ™sto do oswajania ze zÅ‚em, do zacierania granicy miÄ™dzy dobrem a zÅ‚em, do propagandy i apoteozy zÅ‚a. Czyni siÄ™ to pod szczytnymi hasÅ‚ami „wolnoÅ›ci i tolerancji”. Problem stary jak Å›wiat. Już 2 tysiÄ…ce lat temu Pismo Å›w. mówiÅ‚o: „Wolność im gÅ‚oszÄ…, a sami sÄ… niewolnikami zepsucia” (2 P 2, 19).
MÅ‚odzi ciÄ…gle sÄ… obiektem bardzo wyrafinowanej kampanii propagandowej. Niewolnicy zepsucia gÅ‚oszÄ… im „wolność”. ZaÅ‚ożyli nawet w tym celu czasopisma dla mÅ‚odzieży. Tobie usiÅ‚uje siÄ™ wmówić, że pornografia – trucizna niezwykle jadowita – jest rzeczÄ… zwykÅ‚Ä… i powinna być sprzedawana w każdym kiosku. Å»e masturbacja jest rzeczÄ… normalnÄ…, wrÄ™cz „wskazanÄ…”, a seks możesz sobie uprawiać kiedykolwiek, gdziekolwiek i z kimkolwiek, ale musisz mieć prezerwatywÄ™. Jest „konieczna, niezbÄ™dna, ani siÄ™ waż żyć bez niej”! Prymitywne, wulgarne, niebezpieczne! Prawdziwie diabelski posiew... Już dostrzegÅ‚eÅ›, że zÅ‚o jest zawsze zÅ‚em, bez wzglÄ™du na to, co pokazujÄ… w telewizji, mówiÄ… w radiu, piszÄ… w gazetach.
Co na to wszystko wÅ‚adze, których pierwszym zadaniem powinna być troska o dobro obywateli? Co robiÄ…, żeby obronić nas przed tym zalewem zÅ‚a? A gÅ‚owa paÅ„stwa, prezydent KwaÅ›niewski? GÅ‚owa paÅ„stwa nie broni Ciebie, ale producentów i dealerów pornografii! Nieszczęście gorsze niż powódź z 1997 r.
A może nie jest to znowu tak bardzo istotne, czy zachowujÄ™ przykazania czy nie, żyjÄ™ dobrze czy źle? Byle byÅ‚o przyjemnie i wesoÅ‚o, byle jakoÅ› siÄ™ urzÄ…dzić, byle wszystko byÅ‚o zgodne z prawem... Przy takiej filozofii życie jest przyjemne i wesoÅ‚e tylko przez jakiÅ› czas. DÅ‚uższy albo krótszy, najczęściej krótszy. Wiesz dlaczego? Dlatego, że tam, gdzie zÅ‚o, tam też ZÅ‚y... Tam, gdzie zÅ‚o, tam ZÅ‚y, logiczne? Modlimy siÄ™ tak: „Ojcze nasz, któryÅ› jest w niebie, Å›więć siÄ™ imiÄ™ Twoje (...) i nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode ZÅ‚ego”. Dlaczego prosimy Boga, aby wybawiÅ‚ nas od ZÅ‚ego, czyli szatana? Bo szatan chce nas oszukać, zniewolić, poniżyć, zaÅ›lepić, zniszczyć, nawet zabić... A jego najwiÄ™kszym sukcesem jest oddzielenie czÅ‚owieka od Boga – źródÅ‚a MiÅ‚oÅ›ci, Pokoju, Prawdy, PiÄ™kna, MÄ…droÅ›ci, Szczęścia – na zawsze.
Pan Jezus mówi do swoich uczniów o szatanie wiele razy. Nazywa go „ZÅ‚ym”, „Kusicielem”, „przeciwnikiem”, „ZabójcÄ…”, „kÅ‚amcÄ… i ojcem kÅ‚amstwa”. Istnieje – powtarza wielokrotnie Jezus – szatan. Jak go sobie wyobrażasz? W każdym razie to nie taki gość z rogami, ogonem i kopytami, tak jak Pan Bóg to nie taki dziadzio z siwÄ… brodÄ…, siedzÄ…cy na chmurce. Szatan jest istotÄ… duchowÄ…, a wiÄ™c niewidzialnÄ…, choć realnie istniejÄ…cÄ…, niezwykle inteligentnÄ… i bardzo przebiegÅ‚Ä…. Obok Å›wiata materialnego, widzialnego istnieje jeszcze caÅ‚y Å›wiat duchowy, którego nie dostrzegamy za pomocÄ… zmysÅ‚ów.
Nie wszystko, co realnie istnieje, jest przez nas widziane! Musimy czasami po prostu wierzyć ludziom, którzy znajÄ… siÄ™ lepiej niż my. Na przykÅ‚ad tlen: nie widzÄ™ go, wiÄ™c nie istnieje? Nie możesz bez niego żyć! A prÄ…d elektryczny? Nie ma go, bo go nie widać? Lepiej jednak – uwierz – nie wkÅ‚adać palca do gniazdka. A promieniowanie radioaktywne? Widać je? Gdyby Ci ktoÅ› proponowaÅ‚ przyjemny odpoczynek pod Czarnobylem, za darmo, pojechaÅ‚byÅ›? Czy lepiej by byÅ‚o uwierzyć ludziom, którzy ciÄ™ znajÄ… i dobrze Ci życzÄ…?...
Jezus mówi Ci – a za Nim Jego KoÅ›cióÅ‚ od 2 tysiÄ™cy lat – że jest szatan, ZÅ‚y, nieprzyjaciel Boga i czÅ‚owieka. Także Twój nieprzyjaciel – nie jesteÅ› wyjÄ…tkiem. Pan Jezus dobrze Ci życzy? Może bezpieczniej byÅ‚oby uwierzyć...
W pewnym znanym chrzeÅ›cijaÅ„skim tekÅ›cie czytamy, że Chrystus, choć żyje wÅ›ród nas, jest obecny wÅ›ród nas, to przecież nie ma rÄ…k, ma jedynie nasze rÄ™ce, by nimi wykonywać swojÄ… pracÄ™. Nie ma ust, jedynie nasze usta, aby gÅ‚osiÅ‚y Jego naukÄ™. I nie ma nóg, ma jedynie nasze nogi, by kierowaÅ‚y ludzi na boskie Å›cieżki. ParafrazujÄ…c ten tekst, można powiedzieć, że ZÅ‚y żyje wÅ›ród nas, ale nie ma ani rÄ…k, ani nóg, ani ust. PosÅ‚uguje siÄ™ ludźmi, którzy (może nawet nieÅ›wiadomie, nie wiem) kuszÄ…, namawiajÄ…, przekonujÄ… do zÅ‚ego. Sieje Bóg przez swoich synów, sieje i diabeÅ‚ przez swoich. Jak można zostać „czÅ‚owiekiem ZÅ‚ego”? Bardzo prosto: przez trwanie w ciężkim grzechu. „Komu bowiem kto ulegÅ‚, temu też sÅ‚uży jako niewolnik” – pisze Å›w. Piotr (1 P 2, 19).
Jak sobie wyobrażasz tych „ludzi ZÅ‚ego”? Naiwnie patrzymy na Å›wiat. Czujemy siÄ™ tacy bezpieczni; wszyscy sÄ… tacy dobrzy, a zwÅ‚aszcza ci elegancko ubrani, wyksztaÅ‚ceni, elokwentni, profesjonalni panowie i panie. „To na pewno dobrzy ludzie” – myÅ›limy. Może nie wszyscy... Na procesie norymberskim wykonano test na inteligencjÄ™ najwiÄ™kszym zbrodniarzom hitlerowskim. I cóż siÄ™ okazaÅ‚o? Byli wÅ›ród nich nawet geniusze, a wielu z inteligencjÄ… wybitnÄ…! A jacy organizatorzy! A jacy solidni! Najpierw inteligentnie, efektywnie, profesjonalnie siali kÅ‚amstwo, żeby zdobyć wÅ‚adzÄ™, a później równie profesjonalnie przeÅ›ladowali, torturowali, mordowali bezbronnych i niewinnych ludzi... Nie jest najważniejsze to, jak wysoki poziom inteligencji, zdolnoÅ›ci oraz wiedzy ma czÅ‚owiek. O wiele ważniejsze jest to, komu sÅ‚uży tÄ… swojÄ… inteligencjÄ…: Bogu czy diabÅ‚u?
Wiesz, co mówiÄ… Å›rodki masowego przekazu na temat czystoÅ›ci, seksu, miÅ‚oÅ›ci. A co mówi Pan Bóg? Oto kilka cytatów: „SÅ‚yszeliÅ›cie, że powiedziano: Nie cudzoÅ‚óż. A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietÄ™, już siÄ™ w swoim sercu dopuÅ›ciÅ‚ z niÄ… cudzoÅ‚óstwa” (Mt 5, 27-28); „Nie powoÅ‚aÅ‚ nas Bóg do nieczystoÅ›ci, ale do Å›wiÄ™toÅ›ci. A wiÄ™c kto to odrzuca, nie czÅ‚owieka odrzuca, lecz Boga...” (1 Tes 4, 7-8); „Albowiem wolÄ… Bożą jest wasze uÅ›wiÄ™cenie: powstrzymywanie siÄ™ od rozpusty, aby każdy umiaÅ‚ utrzymywać ciaÅ‚o wÅ‚asne w Å›wiÄ™toÅ›ci i we czci, a nie w pożądliwej namiÄ™tnoÅ›ci, jak to czyniÄ… nie znajÄ…cy Boga poganie” (1 Tes 4, 3-5); „Zadajcie wiÄ™c Å›mierć temu, co jest przyziemne w waszych czÅ‚onkach: rozpuÅ›cie, nieczystoÅ›ci, lubieżnoÅ›ci, zÅ‚ej żądzy (...). Z powodu nich nadchodzi gniew Boży na synów buntu” (Kol 3, 5-6). Nie jest to popularne zdanie – zdajÄ™ sobie z tego sprawÄ™ – komuÅ› zależy na tym, abyÅ›my stawali siÄ™ raczej coraz gorszymi. Już wiesz komu… A szczęście jest tam, gdzie dobro. Ponieważ tam, gdzie dobro, tam i Bóg, a to On jest jedynym DawcÄ… Szczęścia, Pokoju, MiÅ‚oÅ›ci, peÅ‚ni życia. Ze zÅ‚em idzie w parze cierpienie, poniżenie, zakÅ‚amanie, zniewolenie, zaÅ›lepienie, Å›mierć... Czy ZÅ‚y mógÅ‚by uczynić kogokolwiek szczęśliwym? To wbrew jego naturze! On może kusić jedynie przyjemnoÅ›ciÄ…, wÅ‚adzÄ… itp. UsiÅ‚uje siÄ™ nas oswoić ze zÅ‚em, a to oznacza, że oswaja siÄ™ nas ze ZÅ‚ym...
Nie można pozwolić, aby ktokolwiek zacieraÅ‚ nam granicÄ™ miÄ™dzy dobrem a zÅ‚em (choćby nawet próbowaÅ‚ to robić sam Pan Prezydent), ponieważ wtedy także zatrze siÄ™ nam granica miÄ™dzy wolnoÅ›ciÄ… a zniewoleniem, tolerancjÄ… a nieodpowiedzialnoÅ›ciÄ…, prawdÄ… a kÅ‚amstwem, miÅ‚oÅ›ciÄ… a nienawiÅ›ciÄ…, mÄ…droÅ›ciÄ… a gÅ‚upotÄ…, szczęściem a nieszczęściem – i w koÅ„cu nawet miÄ™dzy życiem a Å›mierciÄ….
Jak siÄ™ samemu bronić przed tym niebezpieczeÅ„stwem? Ojciec ÅšwiÄ™ty Jan PaweÅ‚ II tak mówiÅ‚ w ubiegÅ‚ym roku w ElblÄ…gu: „Im gÅ‚Ä™bsza bÄ™dzie Å›wiadomość Å‚Ä…cznoÅ›ci z Bogiem, którÄ… umacnia życie sakramentalne czÅ‚owieka i szczera modlitwa, tym bardziej wyraziste bÄ™dzie poczucie grzechu”. Innymi sÅ‚owy, korzystanie z sakramentów (spowiedź, Komunia Å›w.) i modlitwa powodujÄ…, że dobro staje siÄ™ coraz bardziej atrakcyjne i coraz bardziej czujemy w sercu odrazÄ™ do grzechu. Kiedy zaÅ› żyje siÄ™ daleko od Boga, traci siÄ™ poczucie grzechu i w rezultacie ulega siÄ™ propagandzie zÅ‚a.
Powyższe sÅ‚owa Ojca ÅšwiÄ™tego wypowiadane sÄ… w trosce o Ciebie, o TwojÄ… przyszÅ‚ość, o Twoje szczęście. Dobroć Boga Ojca przemawia przez papieża. Program bardzo prosty (co nie oznacza, że zawsze Å‚atwy), możliwy do zrealizowania dla każdego: korzystać z sakramentów i modlić siÄ™, aby obronić siÄ™ przed niebezpieczeÅ„stwami kultury Å›mierci. Niech Ci Jezus w tym bÅ‚ogosÅ‚awi!
Twój starszy brat, Janek Bilewicz
P.S.
Dziękuję serdecznie za listy. Napiszcie znowu na adres redakcji.