Autor: Świadectwo,
MiÅ‚ujcie siÄ™! 1/2009 → Rodzina
Od ponad 30 lat jestem żonÄ… alkoholika. Uzależnienie mojego męża rozwijaÅ‚o siÄ™ przez lata, ja jednak jakoÅ› tego nie zauważaÅ‚am. Å»yÅ‚am z nim, wspólnie wychowaliÅ›my trójkÄ™ dzieci, lecz ciÄ…gle obecny przy tym, wciąż tuż obok, byÅ‚ mój wróg numer jeden – wódka. Z biegiem lat byÅ‚o coraz to gorzej: mąż zrezygnowaÅ‚ z jednej pracy, potem z kolejnej. W koÅ„cu uznaÅ‚, że majÄ…c prawo do wczeÅ›niejszej emerytury, nic już nie musi robić.
Bardzo chciaÅ‚am mu pomóc. DziÅ› jednak już wiem, że wszystkie moje dziaÅ‚ania zamiast pomagać – szkodziÅ‚y. Robienie mu awantur, gdy siÄ™ spóźniaÅ‚ i wracaÅ‚ pijany, przeszukiwanie jego kieszeni, szafek, garażu i wylewanie znalezionego tam alkoholu, ukrywanie przed otoczeniem skutków jego picia, naprawa rozbitego po pijanemu samochodu… MogÅ‚abym tak wymieniać bez koÅ„ca. Przez to wszystko to ja myÅ›laÅ‚am, jak uchronić go przed skutkami jego choroby – on nie musiaÅ‚ siÄ™ już o to martwić. Nie miaÅ‚ też powodu, żeby chcieć wytrzeźwieć...
Dwukrotnie byÅ‚ na terapii w oÅ›rodku zamkniÄ™tym, jednak pomoc, którÄ… tam uzyskiwaÅ‚, porzucaÅ‚ po dwóch – trzech miesiÄ…cach, nie czyniÄ…c żadnych konstruktywnych kroków, w tym w szczególnoÅ›ci nie podejmujÄ…c kontaktów ze wspólnotÄ… Anonimowych Alkoholików.
Ja do klubu Al-Anon trafiÅ‚am w jednym celu: chciaÅ‚am mu pomóc, chciaÅ‚am znaleźć receptÄ™ na jego życie; chciaÅ‚am siÄ™ dowiedzieć, co zrobić, żeby on przestaÅ‚ pić. Przez trzy lata chodziÅ‚am koÅ‚o drzwi, za którymi zbieraÅ‚a siÄ™ wspólnota Al-Anon. WpatrywaÅ‚am siÄ™ w wywieszkÄ™ z terminami spotkaÅ„. OdchodziÅ‚am i znów mnie coÅ› przyciÄ…gaÅ‚o – chyba moja bezradność i poczucie, że już sobie nie poradzÄ™…
Wreszcie, ponad dwa lata temu, weszÅ‚am w te „straszne” drzwi – z poczuciem zagubienia, bezradnoÅ›ci i wstydu. „Jak to – myÅ›laÅ‚am sobie wtedy – to ja, kobieta z wyższym wyksztaÅ‚ceniem, pracujÄ…ca na odpowiedzialnym stanowisku, mam siÄ™ przyznać, że nie radzÄ™ sobie z życiem, że mój mąż jest alkoholikiem i że nie potrafiÄ™ mu pomóc?”… I jeszcze ta niepewność: „Kogo tam spotkam? Å»ony alkoholików? Czy znajdÄ™ z nimi wspólny jÄ™zyk? Jak one mogÄ… mi pomóc?”…
To jednak, co zastaÅ‚am w swoim klubie, i to, czym zostaÅ‚am w nim obdarowana, to prawdziwy cud. SpotkaÅ‚am tam kobiety poranione duchowo – a czasami i fizycznie – przez alkoholików. PrzyjacióÅ‚ki, które od pierwszego sÅ‚owa, od pierwszej mojej Å‚zy wsparÅ‚y mnie i wskazaÅ‚y mi sposób rozwoju w mojej sytuacji. DowiedziaÅ‚am siÄ™ od nich, że alkoholizm jest chorobÄ… nieuleczalnÄ… i Å›miertelnÄ…. Å»e nie znajdÄ™ recepty na to, by zmienić swojego męża. Å»e mogÄ™ – i muszÄ™ – zmieniać tylko siebie, a zmieniajÄ…c siebie – wpÅ‚ywać na swoje otoczenie, w tym na pijÄ…cego męża i na poranione dzieci.
DziÄ™ki tym naszym cotygodniowym spotkaniom wciąż siÄ™ czegoÅ› uczÄ™. Nikt mi nie mówi, co mam robić: każda z nas wypowiada na mityngu tylko swoje wÅ‚asne przeżycia i doÅ›wiadczenia. MówiÄ™ o tym i ja. Czasami z uÅ›miechem, a czasami z gardÅ‚em Å›ciÅ›niÄ™tym szlochem… Wciąż na nowo siÄ™ otwieram na modlitwÄ™ o pogodÄ™ ducha: „Boże, daj mi pogodÄ™ ducha, abym zgadzaÅ‚a siÄ™ z tym, czego nie mogÄ™ zmienić, odwagÄ™, abym zmieniaÅ‚a to, co mogÄ™ zmienić, i mÄ…drość, abym umiaÅ‚a odróżnić jedne sprawy od drugich”. Czasem mówiÄ™ to samo swoimi sÅ‚owami: „Boże, uchroÅ„ mnie od niepotrzebnego wikÅ‚ania siÄ™ w sprawy, na które nie mam wpÅ‚ywu. Pomóż mi siÄ™ od nich odsunąć na bezpieczny dystans, abym nie zostaÅ‚a po raz kolejny poraniona. Boże, pomóż mi w tym, abym nie przeoczyÅ‚a spraw, które zależą ode mnie i w które ja powinnam wkroczyć ze swoim dziaÅ‚aniem. Pomóż mi, abym nie zostawiÅ‚a bez pomocy nikogo, komu mogÄ™ pomóc. Boże, obdarz mnie swojÄ… mÄ…droÅ›ciÄ…, abym odróżniaÅ‚a sprawy, które wymagajÄ… mojego dziaÅ‚ania, od tych, na które nie mam wpÅ‚ywu”.
ByÅ‚am już i na pielgrzymce w Licheniu, i na rekolekcjach w Rokitnie, na wielu spotkaniach w klubie i koÅ›ciele, przeszÅ‚am terapiÄ™ wspóÅ‚uzależnienia. Wszystko to dziÄ™ki swoim koleżankom z klubu, które staÅ‚y siÄ™ mojÄ… rodzinÄ…. Wiem, że takiego wsparcia, jakie znajdujÄ™ wÅ›ród nich, nie znajdÄ™ nigdzie indziej. Wiem, że gdybym stanęła w Å›rodku nocy pod drzwiami którejkolwiek z nich i zapukaÅ‚a, znajdÄ™ tam pomoc, zrozumienie i otwarte serce.
A jeÅ›li chodzi o moje relacje rodzinne z alkoholikiem, to obecnie staram siÄ™ odizolować od choroby, pomimo że pozostajÄ™ nadal z tym kochanym czÅ‚owiekiem pod jednym dachem. UÅ›wiadomiÅ‚am sobie również, że moja choroba bardzo zbliżyÅ‚a mnie do Boga. Nie wiem, jaka byÅ‚aby moja wiara, gdyby nie to, że wciąż siÄ™ modlÄ™ o uzdrowienie swego męża na ciele i duszy. ModlÄ™ siÄ™ o jego nawrócenie, bo choć wychowany w rodzinie katolickiej, toczy prywatnÄ… wojnÄ™ z Panem Bogiem. ModlÄ™ siÄ™, wiedzÄ…c, że to nie moja wola, ale wola Pana zadecyduje o naszej dalszej przyszÅ‚oÅ›ci.
Ogromnym wsparciem jest przy tym dla mnie widok rodzin trzeźwych alkoholików. KochajÄ…ce siÄ™ małżeÅ„stwa, które przetrwaÅ‚y koszmar pijaÅ„stwa, nie rozpadÅ‚y siÄ™, a teraz na mityngach, rekolekcjach czy pielgrzymkach dajÄ… Å›wiadectwo, że jest to możliwe, że wielka jest Å‚aska Pana Boga, a Jego Å›cieżki nieznane. „Boże, użycz mi pogody ducha…”…