Jestem mężatkÄ… od 11 lat. Nasz zwiÄ…zek jest udany, ale przez wiele lat cierpiaÅ‚am – bardzo pragnęłam dziecka, a miaÅ‚am za sobÄ… cztery poronienia. ModliÅ‚am siÄ™ do Boga, prosiÅ‚am, w koÅ„cu poczuÅ‚am do Niego żal: za co, dlaczego mnie tak doÅ›wiadcza? PrzestaÅ‚am siÄ™ modlić. Å»ycie jakoÅ› siÄ™ uÅ‚ożyÅ‚o, zapomniaÅ‚am o dziecku, poszÅ‚am do pracy i jakoÅ› tak toczyÅ‚ siÄ™ dzieÅ„ za dniem. OpiekowaÅ‚am siÄ™ bardzo chorÄ… kobietÄ…, która potrzebowaÅ‚a ciepÅ‚a drugiej osoby. PielÄ™gnowaÅ‚am jÄ… w jej mieszkaniu, wiÄ™c pewnego dnia zobaczyÅ‚am, że mój pracodawca wyrzuca do kosza na Å›mieci Å›wiÄ™te obrazki. Zapytany, dlaczego to robi, odparÅ‚, że widocznie Boga nie ma, skoro jego żona jest tak bardzo chora. MiaÅ‚ żal do Pana. Wyjęłam obrazki ze Å›mietnika, zabraÅ‚am je ze sobÄ… do domu i powiesiÅ‚am na Å›cianie – sÄ… tam do tej pory. WróciÅ‚am do modlitw – tym razem gorÄ…co i mocno prosiÅ‚am Jezusa nie za siebie, ale za tÄ™ chorÄ… kobietÄ™.
NiedÅ‚ugo po tych wydarzeniach zorientowaÅ‚am siÄ™, że jestem w ciąży. OczywiÅ›cie, w pierwszej chwili uznaÅ‚am, że pewnie i tym razem nie urodzÄ™ żywego dziecka. CoÅ› jednak, w gÅ‚Ä™bi duszy, kazaÅ‚o mi pielÄ™gnować nadziejÄ™, że Jezus mi pomoże. Każdy dzieÅ„ rozpoczynaÅ‚am od modlitwy, godzinami modliÅ‚am siÄ™ w pracy do MiÅ‚osierdzia Bożego, proszÄ…c, żeby Bóg nie zabieraÅ‚ mi tego dziecka, żeby pomógÅ‚ mi donosić je do koÅ„ca i urodzić żywe. Ciąża przebiegaÅ‚a z ciężkimi komplikacjami. PrzestaÅ‚am pracować, jeździÅ‚am po szpitalach. W każdej wolnej chwili modliÅ‚am siÄ™, proszÄ…c MiÅ‚osiernego o pomoc. ByÅ‚am wystraszona, baÅ‚am siÄ™, czy wszystko siÄ™ uda. OdmawiaÅ‚am koronkÄ™ na palcach, bo jeszcze nie miaÅ‚am wtedy różaÅ„ca. W koÅ„cu zaczęłam prosić siostrÄ™ FaustynÄ™ KowalskÄ…, by porozmawiaÅ‚a z Jezusem, wstawiÅ‚a siÄ™ u Niego za mnÄ… i mojÄ… rodzinÄ…. ProsiÅ‚am: „Siostro Faustyno, Ty zawsze umiaÅ‚aÅ› rozmawiać z Jezusem, może On mnie nie sÅ‚yszy, proszÄ™, proÅ› go o Å‚askÄ™ dla mnie”.
Dwa tygodnie przed rozwiÄ…zaniem Jezus obudziÅ‚ mnie ze snu i powiedziaÅ‚, jakie imiÄ™ mam dać dziecku. Nikomu o tym nie mówiÅ‚am. Po operacji lekarze zapytali, jakie imiÄ™ wybraÅ‚am dla dziecka. „Martyna Faustyna” – odpowiedziaÅ‚am bez zastanowienia. Te imiona moja córka otrzymaÅ‚a od Jezusa.
Po powrocie ze szpitala kupiÅ‚am różaniec, co wieczór odmawiam koronkÄ™ do Bożego MiÅ‚osierdzia, przepraszam Jezusa za moje grzechy, dziÄ™kujÄ™ Mu za dobre dni i opiekÄ™ nad mojÄ… córkÄ…; proszÄ™ Go o dalsze Å‚aski. Różaniec, któremu tak wiele zawdziÄ™czam, przekażę swojej córce, zanim przyjmie PierwszÄ… KomuniÄ™ Å›w. PiszÄ™ też kartki do Matki Bożej NieustajÄ…cej Pomocy, proszÄ…c o pomoc w trudnych chwilach; kartki te sÄ… czytane co Å›rodÄ™ w naszym koÅ›cióÅ‚ku. ModlÄ™ siÄ™ również o wstawiennictwo do siostry Faustyny.
Córeczka ma już dwa latka, a ja nie znajdujÄ™ sÅ‚ów, żeby podziÄ™kować Jezusowi za ten cud. ChcÄ™ przekazać innym to, co powiedziaÅ‚a mi kiedyÅ› moja kochana Mama – wierzcie, wierzcie gÅ‚Ä™boko i nie odwracajcie siÄ™ od Boga, bo miÅ‚osierdzie Jego jest ogromne, a tego, kto szczerze siÄ™ modli, Jezus zawsze wysÅ‚ucha.