Autor: Małgorzata Sołtyk,
MiÅ‚ujcie siÄ™! 5/2010 → Karty historii KoÅ›cioÅ‚a
„Bóg jest radoÅ›ciÄ…, nie ma chrzeÅ›cijaÅ„stwa bez radoÅ›ci. Czymże siÄ™ możemy bardziej wywdziÄ™czyć Bogu za caÅ‚Ä… Jego miÅ‚ość – jeÅ›li nie radoÅ›ciÄ…?”.
NiezwykÅ‚e czasy wymagajÄ… niezwykÅ‚ych ludzi. Pomimo iż wiÄ™ksza część życia Marii OkoÅ„skiej przypadaÅ‚a na dramatyczny czas wojny, hitlerowskiej okupacji i narzuconego reżimu komunistycznego PRL-u, potrafiÅ‚a żyć ideaÅ‚ami i pociÄ…gać za sobÄ… ludzi. Nie ustawaÅ‚a w walce o duszÄ™ Narodu i KoÅ›cioÅ‚a polskiego. Nawet w sytuacji przeÅ›ladowaÅ„ i wiÄ™zienia pozostawaÅ‚a wierna Bogu, ufna w opiekÄ™ Matki Bożej i peÅ‚na pogody ducha. Jako jej motto życiowe można by przyjąć sÅ‚owa: „Bóg jest radoÅ›ciÄ…, nie ma chrzeÅ›cijaÅ„stwa bez radoÅ›ci. Czymże siÄ™ możemy bardziej wywdziÄ™czyć Bogu za caÅ‚Ä… Jego miÅ‚ość – jeÅ›li nie radoÅ›ciÄ…? Radość jest wdziÄ™cznoÅ›ciÄ…, jakby »docenieniem« Boga, pokazaniem Mu, że siÄ™ widzi, co dla nas czyni. Dlatego nawet prawdziwe cierpienie, prawdziwa ofiara sÄ… zawsze radosne. Brak radoÅ›ci jest »grzechem Å›miertelnym« przeciwko Bogu, przeciwko nadziei, jest jakÄ…Å› niewdziÄ™cznoÅ›ciÄ…”. Taka radosna Maria, dla bliskich Marysia, jawi siÄ™ we wspomnieniach, taka jest i dziÅ›. Jakby czas stanÄ…Å‚ w miejscu…
Dorastanie bez ojca, z Ojcem
Maria OkoÅ„ska urodziÅ‚a siÄ™ 16 grudnia 1920 r. w Warszawie. Jej ojciec Ludwik OkoÅ„ski, ochotnik wojny 1920 roku, zginÄ…Å‚ na froncie jeszcze przed narodzinami córki. MariÄ™ wraz z siostrÄ… bliźniaczkÄ… WandÄ… (która zmarÅ‚a w wieku 3 lat) oraz starszym bratem WÅ‚odzimierzem (później marianinem i wybitnym duszpasterzem mÅ‚odzieży) wychowywali matka Jadwiga i siostra matki z mężem. Jednakże sama Maria OkoÅ„ska pisze: „Po Bogu nikt mnie tak nie wychowywaÅ‚, jak mój nieznany Ojciec i Å›wiadomość, że nie wolno mi zmarnować jego krwi i ofiary”. Paradoksalnie to wÅ‚aÅ›nie osoba, której fizycznie nie byÅ‚o w życiu Marii, miaÅ‚a najwiÄ™kszy wpÅ‚yw na jej wychowanie. „Ze Å›mierci mojego Ojca, czy z jego niewoli za sprawÄ™ ojczystÄ…, oraz z patriotycznych brulionów i albumów przez niego robionych czerpaÅ‚am nie tylko prawdziwÄ… miÅ‚ość i kult dla jego osoby, nie tylko dumÄ™, że jestem jego córkÄ…, ale także bardzo silnÄ… miÅ‚ość do Ojczyzny i poczucie odpowiedzialnoÅ›ci za swoje życie”. Brak ojca i tÄ™sknota za nim spowodowaÅ‚y wielkÄ… miÅ‚ość do Ojca Niebieskiego, w duszy nazywanego przez MariÄ™ „Tatusiem”. Z tÄ… rzeczywistoÅ›ciÄ… Å‚Ä…czy siÄ™ także jej późniejsza szczególna więź z ksiÄ™dzem WyszyÅ„skim, „moim – po Bogu – jedynym Ojcem na ziemi”.
Bóg obecny w Eucharystii
Od najmÅ‚odszych lat duszÄ™ Marii wypeÅ‚niaÅ‚o silne pragnienie należenia do Boga obecnego w Eucharystii oraz – jak mówiÅ‚a – zrobienia w życiu czegoÅ› wielkiego dla Niego i dla Ojczyzny. Tak wspomina swe przeżycie z czasów licealnych, gdy pewnego razu modliÅ‚a siÄ™ samotnie w koÅ›ciele: „MiaÅ‚am wrażenie, że Pan Jezus przemawia do mnie, wzywajÄ…c do caÅ‚kowitego oddania siÄ™ Jemu na sÅ‚użbÄ™. MiÅ‚ość Jego, posuniÄ™ta aż do przebywania w tabernakulum, wydaÅ‚a mi siÄ™ tak wielka i zobowiÄ…zujÄ…ca, a obcowanie z Nim, ukrytym w NajÅ›wiÄ™tszym Sakramencie, szczęściem tak bezmiernym, że wszystko inne, tak zwany urok Å›wiata, a także mÄ…drość ludzka, która bardzo mi imponowaÅ‚a, straciÅ‚y dla mnie nagle barwÄ™ i sens. Zapragnęłam jedynie i wyÅ‚Ä…cznie Pana Jezusa w Eucharystii”. Jednak to pragnienie realizowaÅ‚a tylko w modlitwach i rozmowach z Nim. Pomimo wielkiej tÄ™sknoty peÅ‚ne zjednoczenie z Chrystusem w codziennej Komunii ÅšwiÄ™tej wydawaÅ‚o jej siÄ™ niemożliwe, a mówienie tu o koniecznoÅ›ci – wrÄ™cz zgorszeniem. Na szczęście Maria spotkaÅ‚a na swej drodze wspaniaÅ‚ego ksiÄ™dza – Wiktora Rostkowskiego. Na spowiedzi u niego rozwiÄ…zaÅ‚a swój problem. „Radykalnie postawiÅ‚am sprawÄ™: jeżeli wierzÄ™, wobec tego konsekwentnie żyjÄ™ wiarÄ…, codziennie karmiÄ…c siÄ™ Panem Jezusem. JeÅ›li ciaÅ‚o karmiÄ™ trzy razy dziennie, jakim prawem duszy nie chcÄ™ nakarmić raz dziennie? Jeżeli wierzÄ™, to wiem, że Pan Jezus czeka na mnie każdego ranka. Jakże mogÅ‚abym nie przyjść do Niego, uwierzywszy w Jego miÅ‚ość? A moje grzechy? Pan Jezus w Eucharystii jest najlepszym Lekarstwem. A zatem, jeÅ›li nie zgodzÄ™ siÄ™ na codziennÄ… KomuniÄ™ ÅšwiÄ™tÄ…, to znaczy – nie wierzÄ™. Zrywam wiÄ™c z Panem Bogiem. Takie postawienie problemu, wziÄ™te najdosÅ‚owniej, uleczyÅ‚o mnie natychmiast”. Ten bliski i codzienny kontakt z Bogiem byÅ‚ dla Marii źródÅ‚em wielkiej wdziÄ™cznoÅ›ci i radoÅ›ci, ale także bardzo zobowiÄ…zywaÅ‚ jÄ… do nieustannej pracy nad sobÄ… oraz do odpowiedzialnego życia. Konsekwentnie wypÅ‚ywaÅ‚a z tego jej chęć niesienia Boga innym, która w późniejszych dramatycznych latach wojennych posuwaÅ‚a siÄ™ aż do heroizmu.
„Zobaczyć” MatkÄ™ Bożą
W dzieciÅ„stwie, pomimo uczestnictwa w nabożeÅ„stwach majowych, w pielgrzymce na JasnÄ… GórÄ™ czy kontaktów z sodalicjÄ…, Maria nie miaÅ‚a żywego nabożeÅ„stwa do Matki Bożej. „Pragnęłam bliższego kontaktu z MatkÄ… NajÅ›wiÄ™tszÄ…, bo przeczuwaÅ‚am, że mogÄ™ siÄ™ poprawić i zmienić, nie mówiÄ…c już o uÅ›wiÄ™ceniu, tylko przy Jej pomocy. Jednak Jej nie znaÅ‚am... Matka Boża to byÅ‚ »punkt« w mej duszy niewypowiedziany, najdalszy i jakby obcy, a równoczeÅ›nie, bezwiednie, niemal najbliższy. Tak byÅ‚o z NiÄ… w mojej duszy, jak jest z matkÄ… w domu: nieodzowna, konieczna, nieodÅ‚Ä…czna, ale niezauważona i nieznana”.
Tutaj znów pojawia siÄ™ bardzo znaczÄ…ca rola ksiÄ™dza Rostkowskiego. W lecie 1939 r. Maria braÅ‚a udziaÅ‚ w koloniach dla studentek w Bukowinie TatrzaÅ„skiej, gdzie równolegle odbywaÅ‚y siÄ™ kolonie dziewczÄ…t z sodalicji, której moderatorem byÅ‚ wspomniany kapÅ‚an. „16 lipca, w dzieÅ„ Matki Bożej z nbsp;Góry Karmel, w czasie Mszy ÅšwiÄ™tej, KsiÄ…dz odwróciÅ‚ siÄ™ do nas i chciaÅ‚ mówić o Matce Bożej. Zamiast tego wyciÄ…gnÄ…Å‚ do nas rÄ™ce i... zapÅ‚akaÅ‚. ByÅ‚ to po prostu szloch. Nie zapomnÄ™ momentu, kiedy ten starszy, siwy kapÅ‚an, który wychowaÅ‚ tyle pokoleÅ„, zawoÅ‚aÅ‚ do nas tonem takiej proÅ›by, że kamieÅ„ by siÄ™ wzruszyÅ‚: »Kochajcie JÄ…! Jedno tylko mam wam do powiedzenia – kochajcie JÄ…!«. OdwróciÅ‚ siÄ™ do oÅ‚tarza i trzymajÄ…c siÄ™ mensy oÅ‚tarzowej, pÅ‚akaÅ‚ dalej...”. To byÅ‚ moment przeÅ‚omowy. Maria „zobaczyÅ‚a” wtedy, jak wielkÄ… rolÄ™ w życiu KoÅ›cioÅ‚a, Å›wiata i każdego czÅ‚owieka odgrywa Matka Boża. Ona nam pomaga podnieść siÄ™ z grzechu, prowadzi do Å›wiÄ™toÅ›ci, ukazuje swego Syna. Maryja, jeÅ›li siÄ™ tylko Jej zawierzy, otula troskliwie każdÄ… i każdego z nas swÄ… matczynÄ… miÅ‚oÅ›ciÄ…. Nikogo nie pozostawia samego. MacierzyÅ„stwo Maryi staje siÄ™ udziaÅ‚em czÅ‚owieka, jest darem samego Chrystusa dla każdego czÅ‚owieka. Maria OkoÅ„ska na koloniach w 1939 r. z radoÅ›ciÄ… przyjęła ten dar. „Nie ma odtÄ…d dla mnie rzeczy niemożliwej, zwÅ‚aszcza w sprawach Bożych, bo mam MaryjÄ™! Uda mi siÄ™ codzienna Komunia ÅšwiÄ™ta, bo pomoże mi Maryja. To Ona da mi Jezusa! (...) Serce mi rozpieraÅ‚o pragnienie, aby lecieć na caÅ‚y Å›wiat i woÅ‚ać, krzyczeć, że jest Maryja!... ChciaÅ‚o mi siÄ™ wszystkim dawać MaryjÄ™, aby inni także JÄ… »zobaczyli«. Ogarnęło mnie jakieÅ› Å›wiÄ™te, Boże szaleÅ„stwo! Maryja mnie porwaÅ‚a”.
NiecaÅ‚e 2 miesiÄ…ce później rozpÄ™taÅ‚a siÄ™ wojna. Maria wraz z rodzinÄ… mieszkaÅ‚a w Warszawie. RozpoczÄ…Å‚ siÄ™ okres nieustannej grozy i Å›mierci. W czasie najmocniejszych bombardowaÅ„ Maria zÅ‚ożyÅ‚a Å›lub, że jeÅ›li Matka Boża ochroni jÄ… od Å›mierci, to odda Jej caÅ‚e swoje życie do dyspozycji. PrzypieczÄ™towanie tego aktu dokonaÅ‚o siÄ™ 25 wrzeÅ›nia, w czasie przeprawy z lewobrzeżnej Warszawy na PragÄ™. Przez miasto szÅ‚o siÄ™ wÄ…skÄ… Å›cieżkÄ… pomiÄ™dzy Å›cianami pÅ‚omieni, usÅ‚anÄ… zwÅ‚okami ludzkimi i zabitymi koÅ„mi. Najniebezpieczniejszym momentem byÅ‚o przejÅ›cie mostem Kierbedzia. „Jeszcze w drodze powtarzaÅ‚am w duchu swoje postanowienie oddania uratowanego życia na sÅ‚użbÄ™ Niepokalanej. CoÅ› mi w duszy mówiÅ‚o, że ten moment, kiedy przebiegaÅ‚yÅ›my most, gdy pod nami byÅ‚a rzeka, nad nami huragan ognia artyleryjskiego, a wokóÅ‚ nas odÅ‚amki kul i zwÅ‚oki ludzkie, że ta chwila trwogi dana mi jest po to, aby ostatecznie przypieczÄ™tować we mnie wolÄ™ życia dla Boga, dla Niepokalanej. Gdy dopadÅ‚yÅ›my domu, wiedziaÅ‚am na pewno, że decyzjÄ… Matki NajÅ›wiÄ™tszej jestem uratowana od Å›mierci, aby żyć dla Niej. WiedziaÅ‚am, że już nie zginÄ™”.
Wychowywać młode kobiety
Z tym przekonaniem o szczególnym prowadzeniu Matki Bożej Maria zaczęła urzeczywistniać swoje idee wychowywania mÅ‚odych kobiet i apostoÅ‚owania wÅ›ród nich. Te plany rodziÅ‚y siÄ™ w jej gÅ‚owie i sercu już we wczesnych latach mÅ‚odzieÅ„czych, a ich realizacja rozpoczęła siÄ™ w okresie okupacji, w 1940 roku. Celem ich byÅ‚o osobiste uÅ›wiÄ™cenie siÄ™ dziÄ™ki Matce Bożej. Uformowane, uÅ›wiÄ™cone kobiety miaÅ‚y iść do swoich Å›rodowisk i apostoÅ‚ować. ChodziÅ‚o o budowanie lepszego, Bożego i duchowo wolnego Narodu. „Przecież Polska jest w niewoli, a Matka Boża jest jedynym ratunkiem naszej Ojczyzny. Tym bardziej w czasie okupacji trzeba patrzeć na MaryjÄ™ i »postawić na NiÄ…«”.
Praca z dziewczÄ™tami polegaÅ‚a na prowadzeniu wykÅ‚adów i na dyskusjach w maÅ‚ych grupkach. ByÅ‚ to program podobny do sodalicyjnego i miaÅ‚ doprowadzić dziewczÄ™ta do przyrzeczeÅ„ sodalicyjnych, ale oprócz tematów zwiÄ…zanych z MatkÄ… Bożą poruszaÅ‚ także inne, m.in. dotyczÄ…ce uÅ›wiÄ™cenia siebie oraz wzrostu w miÅ‚oÅ›ci do Boga. 8 grudnia 1940 r. Maria OkoÅ„ska zÅ‚ożyÅ‚a przyrzeczenie sodalicyjne. ByÅ‚o to dla niej osobiÅ›cie wielkie przeżycie, a także dawaÅ‚o jej wiÄ™kszÄ… możliwość pracy w tym Å›rodowisku.
„Miasto DziewczÄ…t” i „Ósemka”
DziaÅ‚alność apostolska wÅ›ród mÅ‚odych kobiet rozwijaÅ‚a siÄ™ bardzo sprawnie, angażujÄ…c okoÅ‚o pięćset dziewczÄ…t. W takich okolicznoÅ›ciach, w marcu 1942 roku, Maria „otrzymaÅ‚a” nowÄ… ideÄ™. „Trzeba zaÅ‚ożyć »Miasto DziewczÄ…t«! Nie wystarczÄ… już grupki sodalicyjne, trzeba stworzyć caÅ‚e miasto. Miasto oddane caÅ‚kowicie Maryi, Królowej Polski. »Miasto DziewczÄ…t«, w którym każdego ranka wszystkie dziewczÄ™ta bÄ™dÄ… przyjmowaÅ‚y KomuniÄ™ ÅšwiÄ™tÄ…, oddajÄ…c życie dla Chrystusa i Maryi”. W mieÅ›cie miaÅ‚y być dziewczÄ™ta ze wszystkich Å›rodowisk. UczestniczyÅ‚yby w programach organizowanych na uniwersytetach, w szkoÅ‚ach, teatrach, kinach, szpitalach. NastÄ™pnie wracaÅ‚yby do swoich miast czy wsi i stawaÅ‚yby siÄ™ „apostoÅ‚ami swojego Å›rodowiska”. Polska kobieta miaÅ‚a zdobyć caÅ‚y kraj dla Maryi i Jezusa. Maria dziÄ™kowaÅ‚a Bogu za tÄ™ wielkÄ… ideÄ™ i byÅ‚a gotowa jÄ… realizować. „ModliÅ‚am siÄ™, czujÄ…c, że ten ciężar jest straszny, że to bÄ™dzie bardzo trudne, ale on mnie nie przerażaÅ‚: Bóg daÅ‚ ideÄ™, sprawÄ™ do wykonania, da i moc do jej wypeÅ‚nienia”. MajÄ…c perspektywÄ™ tak ogromnej pracy, Maria dużo siÄ™ modliÅ‚a, spÄ™dzajÄ…c na kolanach nieraz caÅ‚e noce.
Tak wielka inicjatywa musiaÅ‚a być poprowadzona przez ludzi, którzy oddaliby jej caÅ‚e swoje życie. Dlatego Maria zwracaÅ‚a siÄ™ z pytaniem do różnych dziewczÄ…t ze swoich grup. Gotowych na poÅ›wiÄ™cenie siÄ™ bez reszty dla tej idei, wÅ‚Ä…czajÄ…c w to rezygnacjÄ™ z planów małżeÅ„skich, byÅ‚o osiem dziewczÄ…t. W ten sposób powstaÅ‚a grupa zwana „ÓsemkÄ…”. Pierwsze spotkanie zespoÅ‚u odbyÅ‚o siÄ™ 26 sierpnia, „przypadkiem” w Å›wiÄ™to Matki Bożej Jasnogórskiej – Królowej Polski, która miaÅ‚a być patronkÄ… „Miasta DziewczÄ…t”. „Ósemka” za swój program duchowy przyjęła Osiem bÅ‚ogosÅ‚awieÅ„stw.
Spotkanie z ks. prof. Stefanem Wyszyńskim
Praca na rzecz „Miasta DziewczÄ…t” wymagaÅ‚a wiedzy nie tylko z zakresu teologii i pedagogiki, ale również katolickiej socjologii. Niestety, dziewczÄ™ta z „Ósemki” nie miaÅ‚y takiej formacji. SzukaÅ‚y zatem kogoÅ›, kto mógÅ‚by poprowadzić dla nich wykÅ‚ady z tej dziedziny. Od pani Haliny DernaÅ‚owicz, która wspieraÅ‚a różne inicjatywy religijne, katolickie, dowiedziaÅ‚y siÄ™ o profesorze seminarium wÅ‚ocÅ‚awskiego, ksiÄ™dzu Stefanie WyszyÅ„skim. Pierwsze z nim spotkanie zostaÅ‚o zorganizowane 1 listopada 1942 r. w podwarszawskich Laskach. Gdy Maria zobaczyÅ‚a ksiÄ™dza WyszyÅ„skiego, przeżyÅ‚a rozczarowanie, gdyż wiedzÄ…c już nieco o nim i jego dziaÅ‚alnoÅ›ci, spodziewaÅ‚a siÄ™ kogoÅ› znacznie starszego. To pierwsze wrażenie zmieniÅ‚o siÄ™ wkrótce w bezgranicznÄ… ufność i poczucie silnej, wewnÄ™trznej wiÄ™zi. ZaskakujÄ…co dla samej Marii staÅ‚ siÄ™ on dla niej droższy niż wspomnienie zmarÅ‚ego Ojca. „UÅ›wiadomiÅ‚am sobie, że stojÄ™ przed jakÄ…Å› olbrzymiÄ…, wewnÄ™trznÄ… wielkoÅ›ciÄ…, przed moralnÄ… potÄ™gÄ…, i że za tego czÅ‚owieka warto oddać wszystko, nawet samÄ… siebie, aby on wypeÅ‚niÅ‚ swoje olbrzymie posÅ‚annictwo”. Tak też Maria uczyniÅ‚a. OfiarowaÅ‚a za ks. WyszyÅ„skiego siebie i swojÄ… najdroższÄ… ideÄ™ „Miasta”. CzuÅ‚a, że dziÄ™ki temu ich losy bÄ™dÄ… tym bardziej zwiÄ…zane. PostanowiÅ‚a opowiedzieć ks. WyszyÅ„skiemu o „MieÅ›cie DziewczÄ…t” i zdać siÄ™ na jego osÄ…d: czy idea jest Boża i czy warto jÄ… realizować? Odpowiedź kapÅ‚ana byÅ‚a pozytywna i dziewczÄ™ta nie wyobrażaÅ‚y sobie, żeby ktoÅ› inny mógÅ‚ być ojcem wspólnoty. Od tej pory zaczęła siÄ™ wspólna praca. KsiÄ…dz WyszyÅ„ski byÅ‚ wprawdzie bardzo zajÄ™ty, ale pomimo wielu obowiÄ…zków znajdowaÅ‚ czas dla „Ósemki”. Specjalnie dla nich wygÅ‚aszaÅ‚ wykÅ‚ady z nauki spoÅ‚ecznej KoÅ›cioÅ‚a, prowadziÅ‚ rekolekcje (majce na celu nie tylko indywidualny rozwój osób, ale także ksztaÅ‚towanie wspólnoty, która ma przed sobÄ… zadanie) oraz spowiadaÅ‚. Pierwszym wielkim poÅ›wiÄ™ceniem dla Sprawy i próbÄ… posÅ‚uszeÅ„stwa Ojcu byÅ‚o pozostawienie pracy sodalicyjnej. KsiÄ…dz WyszyÅ„ski mówiÅ‚: „Trzeba porzucić ludzi, iść na »pustyniÄ™«, aby móc wrócić z sercem napeÅ‚nionym Bogiem, zdolnym do apostolstwa”.
W Powstaniu Warszawskim
W stolicy czuć byÅ‚o, że zbliża siÄ™ powstanie. Od wschodu nadchodziÅ‚a Armia Czerwona. Atmosfera stawaÅ‚a siÄ™ coraz bardziej napiÄ™ta. DziewczÄ™ta z „Ósemki” miaÅ‚y wielkie wÄ…tpliwoÅ›ci, co majÄ… robić. Ratować ZespóÅ‚ dla idei i nie iść do powstania czy wziąć w nim udziaÅ‚ jako sanitariuszki? Ojciec pozostawiÅ‚ im peÅ‚nÄ… wolność wyboru wedÅ‚ug sumienia. W koÅ„cu zdecydowaÅ‚y siÄ™ iść do powstania z MatkÄ… Bożą i modlitwÄ… nieustannej adoracji Pana Jezusa eucharystycznego wspierać ducha walczÄ…cych. Widać byÅ‚o, że ks. WyszyÅ„ski, pomimo niepokoju o swe duchowe córki, jest z nich dumny. Sam, bÄ™dÄ…c kapelanem AK, pozostaÅ‚ w podwarszawskich Laskach.
DziewczÄ™ta postanowiÅ‚y spotkać siÄ™ 1 sierpnia w umówionym miejscu w Warszawie, by tam rozpocząć nieustannÄ… modlitwÄ™ powstaÅ„czÄ…. „SpieszyÅ‚am siÄ™ na nasze umówione spotkanie o godzinie 12.00, ale coÅ› mnie gnaÅ‚o, aby iść prÄ™dzej, jak najprÄ™dzej, bo powstanie może wybuchnąć zaraz i mosty bÄ™dÄ… nie do przebycia, nie przedostanÄ™ siÄ™ na drugÄ… stronÄ™ WisÅ‚y. WybiegÅ‚am z domu – odprowadziÅ‚a mnie Mamusia (...). W chwili pożegnania uczyniÅ‚a nade mnÄ… wielki znak krzyża. Tak kiedyÅ› żegnaÅ‚a swego męża, mego Tatusia, który szedÅ‚ jako ochotnik na wojnÄ™ 1920 roku. Historia siÄ™ powtarza...”. Maria z miÅ‚oÅ›ci do Ojczyzny podjęła decyzjÄ™ i szÅ‚a w wojenny ogieÅ„, ale miaÅ‚a niezachwianÄ…, wewnÄ™trznÄ… pewność, że Matka Boża ochroni jÄ… od Å›mierci. Oprócz Marii na miejsce spotkania, przed zamkniÄ™ciem mostów, zdążyÅ‚y jeszcze dotrzeć: Janka Michalska i Lilka Wantowska. We trzy ustaliÅ‚y dalszy plan dziaÅ‚ania. Rozpoczęły trzydniowymi rekolekcjami w modlitwie i skupieniu. Potem poszÅ‚y do ludzi. WiedziaÅ‚y, że zbliża siÄ™ czas walki o wolnÄ…, katolickÄ… PolskÄ™. PowstaÅ„cy – na barykadach, z broniÄ… w rÄ™ku, one – przed NajÅ›wiÄ™tszym Sakramentem, z modlitwÄ…. Każdego dnia, każdej godziny nieustannie ocieraÅ‚y siÄ™ o Å›mierć. Z MaryjÄ… i Jezusem byÅ‚y gotowe na wszystko. Ta niezwykÅ‚a misja przyniosÅ‚a wiele doÅ›wiadczeÅ„, owocowaÅ‚a także w ich dalszym życiu i w losach KoÅ›cioÅ‚a w powojennej Polsce. (cdn.)