Autor: Świadectwo,
MiÅ‚ujcie siÄ™! 1/2009 → Temat numeru
Mam 46 lat, jestem szczęśliwym mężem i ojcem trójki dorosÅ‚ych już dzieci. WywodzÄ™ siÄ™ z rodziny, w której ojciec byÅ‚ prawie niewierzÄ…cy, matka zaÅ› próbowaÅ‚a nauczyć mnie jakichÅ› podstaw religijnych. ZostaÅ‚em ochrzczony i przyjÄ…Å‚em PierwszÄ… KomuniÄ™ Å›w. – i to byÅ‚o w zasadzie wszystko, na czym siÄ™ przez dÅ‚ugi czas opieraÅ‚em. Potem przyszÅ‚y lata mÅ‚odzieÅ„czego buntu, które oddaliÅ‚y mnie od KoÅ›cioÅ‚a. Moje życie staÅ‚o siÄ™ puste. Ponieważ byÅ‚em osobÄ… poszukujÄ…cÄ…, staraÅ‚em siÄ™ Boga znaleźć – ale nie szukaÅ‚em Go tam, gdzie powinienem. ZaczÄ…Å‚em siÄ™ mianowicie interesować ruchem New Age i caÅ‚Ä… zwiÄ…zanÄ… z nim ideologiÄ…. Czyli byÅ‚y to tomy newage’owskiej literatury, którÄ… bardzo chÄ™tnie pochÅ‚aniaÅ‚em. ByÅ‚o to w latach 70., kiedy tego typu publikacje zaczęły siÄ™ dopiero pojawiać na rynku w Polsce. Ta literatura doprowadziÅ‚a do wielkiego zamieszania w moim życiu duchowym. Bóg przestaÅ‚ być dla mnie Bogiem osobowym, a zaczÄ…Å‚ mi siÄ™ jawić jako jakaÅ› kosmiczna energia – wszystko we wszystkim. To z kolei doprowadziÅ‚o mnie do tego, że Å‚atwo przyjmowaÅ‚em różne ideologie, nawet te pochodzÄ…ce z innych religii.
W tym czasie na mojej drodze pojawiÅ‚a siÄ™ miÅ‚ość, potem żona, nastÄ™pnie dzieci, no i różne problemy, które życie rodzi – czyli choroby dzieci, choroby żony, różne trudnoÅ›ci... CzÅ‚owiek stara siÄ™ temu zaradzić, szukajÄ…c różnych sposobów. Ja, niestety, poszedÅ‚em w stronÄ™ bioenergoterapii... PojawiÅ‚ siÄ™ wówczas w moim życiu pewien radiesteta, który stwierdziÅ‚, że skoro moja rodzina ma jakieÅ› problemy zdrowotne, to trzeba skorzystać z bioenergoterapii, ponieważ wg niego jest duża możliwość uzdrowienia w ten sposób caÅ‚ej rodziny. DaÅ‚em siÄ™ namówić na taki bioenergoterapeutyczny zabieg, skorzystaÅ‚a też z niego moja żona i dzieci. Po tych seansach ów bioenergoterapeuta stwierdziÅ‚, że mam bardzo silne predyspozycje, żeby siÄ™ w tym kierunku rozwijać. To oczywiÅ›cie bardzo mi siÄ™ spodobaÅ‚o, no bo czemu nie, skoro mógÅ‚bym pomagać sobie i rodzinie, i jeszcze innym ludziom? KierowaÅ‚y mnÄ… jak najbardziej pozytywne pobudki, nie chciaÅ‚em nikomu szkodzić.
Od tego momentu zaczÄ…Å‚em jeszcze bardziej zgÅ‚Ä™biać ezoterycznÄ… literaturÄ™ i poszedÅ‚em na okultystyczne kursy. Najpierw zrobiÅ‚em kurs reiki pierwszego stopnia, potem drugiego stopnia, jeszcze potem kurs masażu tybetaÅ„skiego; otarÅ‚em siÄ™ też o szamanizm i różne pokrewne dziedziny. Bo to już potem tak idzie: jedno z drugim siÄ™ Å‚Ä…czy i czÅ‚owiek, jeżeli siÄ™ zetknÄ…Å‚ z jednÄ… rzeczÄ…, zaraz stara siÄ™ szukać jeszcze czegoÅ› wiÄ™cej. Wówczas nie widziaÅ‚em w tym, co robiÄ™, niczego zÅ‚ego; przez pewien czas nawet utrzymywaÅ‚em siÄ™ z bioenergoterapii. WydawaÅ‚o mi siÄ™, że pomagam w jakiÅ› sposób ludziom, że idÄ™ w dobrym kierunku, bo ludzie mieli jakieÅ› pozytywne doznania podczas moich zabiegów. Ja sam potrafiÅ‚em na przykÅ‚ad rozpoznawać emocje i myÅ›li ludzi, których dotykaÅ‚em. MiaÅ‚em też doznania typu wyjÅ›cia poza ciaÅ‚o i jakieÅ› podróże astralne.
Różne dziwne rzeczy siÄ™ wtedy dziaÅ‚y w moim życiu; wszystko to bardzo mi siÄ™ podobaÅ‚o i imponowaÅ‚o mi. ByÅ‚o to coÅ› nowego, ciekawego, ponad naszÄ… codziennÄ… szarzyznÄ™. SzukaÅ‚em dalej... Wkrótce przyjÄ…Å‚em nawet tzw. schronienie buddyjskie – jest to taka inicjacja buddyjska, kiedy to obcinajÄ… kosmyk wÅ‚osów, który potem jest odwożony do Indii i spalany tam przy oÅ‚tarzu wg specjalnego ceremoniaÅ‚u. DostaÅ‚em również buddyjskie imiÄ™. Wszystkie nowoÅ›ci pojawiajÄ…ce siÄ™ na rynku ezoterycznym staraÅ‚em siÄ™ jak najszybciej przyswoić.
Na pÅ‚aszczyźnie duchowej coraz bardziej oddalaÅ‚em siÄ™ od KoÅ›cioÅ‚a, nigdy zresztÄ… nie byÅ‚em osobÄ…, która by jakoÅ› szczególnie do KoÅ›cioÅ‚a lgnęła (pójÅ›cie na MszÄ™ Å›w. byÅ‚o dla mnie wówczas niepotrzebnym wydarzeniem). Mam jednak bardzo wierzÄ…cÄ… żonÄ™, która bardzo chciaÅ‚a, żebym uczestniczyÅ‚ we wszystkich nabożeÅ„stwach i żyÅ‚ życiem sakramentalnym, no i usilnie mnie do tego zachÄ™caÅ‚a. BroniÅ‚em siÄ™ przed tym, gdyż coraz dotkliwiej odczuwaÅ‚em jakiekolwiek wejÅ›cie do koÅ›cioÅ‚a. Na poczÄ…tku byÅ‚y to różne nieprzyjemne myÅ›li, zÅ‚e samopoczucie, a potem to nawet sÅ‚yszaÅ‚em wewnÄ…trz Å›wiÄ…tyni stek wyzwisk. W koÅ„cu doszÅ‚o do tego, że miaÅ‚em nawet problem, żeby dotknąć wody Å›wiÄ™conej. Wszystko to jest naprawdÄ™ trudne dla takiego czÅ‚owieka, jakim w tamtym okresie byÅ‚em. CzuÅ‚em wówczas przejmujÄ…cÄ… pustkÄ™, zwiÄ…zanÄ… z brakiem osobowego Boga, bo dla mnie w tym czasie – jak już wspomniaÅ‚em – Bóg byÅ‚ energiÄ…. A wiadomo, że trudno rozmawiać z energiÄ…, trudno zwrócić siÄ™ do energii...
Nasze życie rodzinne powoli zamierało, stopniowo traciłem kontakt z dziećmi. Także moja relacja z żoną była coraz gorsza. Niemalże doszło do rozwodu i utraty moich najbliższych. To jest kolejna sfera negatywnego wpływu bioenergoterapii...
I jeszcze jeden aspekt jej niszczÄ…cego oddziaÅ‚ywania – stan mojego zdrowia. RobiÄ…c zabiegi osobom z poważnymi schorzeniami, typu nowotwory, przejmowaÅ‚em jak gdyby ich dolegliwoÅ›ci. I to do tego stopnia, że aż traciÅ‚em przytomność z bólu; wywoziÅ‚a mnie karetka, robiono mi seriÄ™ badaÅ„, po których lekarze stwierdzali, że zupeÅ‚nie nic mi nie jest. Okaz zdrowia...
ZaczÄ…Å‚em mieć depresjÄ™ w poÅ‚Ä…czeniu z myÅ›lami samobójczymi. BywaÅ‚y okresy, że praktycznie nieustannie miaÅ‚em tego rodzaju myÅ›li. CzuÅ‚em bezsens swego życia, zupeÅ‚nie nic nie miaÅ‚o dla mnie wartoÅ›ci… To staÅ‚o siÄ™ tak mocne, że na przykÅ‚ad jadÄ…c samochodem, niemal caÅ‚y czas miaÅ‚em ochotÄ™ skrÄ™cić pod nadjeżdżajÄ…cego tira czy w przydrożne drzewo. To naprawdÄ™ byÅ‚o bardzo silne – zupeÅ‚nie tak, jakby mnie ktoÅ› namawiaÅ‚: „Zrób!”, „Skręć!”, „Uderz!”… Bez przerwy taka nachalna, destruktywna myÅ›l. Kiedy już naprawdÄ™ sobie z tym nie radziÅ‚em, przyszÅ‚a myÅ›l: „Panie Boże, ratuj!”. I Pan Bóg zareagowaÅ‚.
Widocznie wystarczy jedno westchnienie, żeby Pan Bóg odpowiedziaÅ‚ na naszÄ… proÅ›bÄ™. W tym momencie uÅ‚ożyÅ‚ pewien cykl zdarzeÅ„ mnie dotyczÄ…cych. PierwszÄ… rzeczÄ… byÅ‚o dziaÅ‚anie mojej żony. Potem siÄ™ dowiedziaÅ‚em, że żona moja od kilku lat modliÅ‚a siÄ™ w intencji mojego nawrócenia.
W tym akurat czasie byÅ‚y w naszej parafii rekolekcje. MiaÅ‚ je prowadzić pewien kapÅ‚an zakonnik i żona namawiaÅ‚a mnie, żebym poszedÅ‚. Ja mówiÄ™: „Wiesz co, nie bÄ™dÄ™ chodziÅ‚ na takie rekolekcje, bo kolejny ksiÄ…dz bÄ™dzie mówiÅ‚ o aborcji itp. rzeczach. Mnie to nie interesuje. Ja nikogo nie zabiÅ‚em i nie zabijÄ™. To mnie kompletnie nie interesuje”. Ale ona mnie namawiaÅ‚a dalej. W koÅ„cu pomyÅ›laÅ‚em: „ZrobiÄ™ to dla ciebie i pójdÄ™”.
Podczas tamtych rekolekcji pierwszy raz w życiu usÅ‚yszaÅ‚em sÅ‚owo Boże gÅ‚oszone z mocÄ…. Ten zakonnik mówiÅ‚ z tak wielkÄ… mocÄ…, z tak wielkim przekonaniem, że po prostu jego sÅ‚owa byÅ‚y jak rylec, który ryje w sercu. On wierzyÅ‚ w to, co mówiÅ‚, i żyÅ‚ tym. To byÅ‚ dla mnie punkt zwrotny. „Jednak coÅ› w tym wszystkim jest” – pomyÅ›laÅ‚em. Takie byÅ‚o moje przeÅ›wiadczenie: „CoÅ› w tym wszystkim jest. MuszÄ™ dalej szukać”.
Potem byÅ‚a nastÄ™pna wyreżyserowana przez Boga akcja. Mianowicie moi znajomi poprosili mnie, żebym pojechaÅ‚ z nimi do CzÄ™stochowy na MszÄ™ Å›w. z modlitwÄ… o uzdrowienie. We Mszy tej miaÅ‚a posÅ‚ugiwać Wspólnota Przymierza Rodzin „Mamre”. Na poczÄ…tku moja rekcja na tÄ™ ich proÅ›bÄ™ byÅ‚a niechÄ™tna: „Bez sensu, po co ja tam pojadÄ™? BÄ™dÄ™ staÅ‚ parÄ™ godzin w jakimÅ› ciasnym albo zimnym koÅ›ciele…”. Ale mój stan psychiczny byÅ‚ już wówczas tak zÅ‚y, że w koÅ„cu powiedziaÅ‚em: „Dobra, najwyżej stracÄ™ kilka godzin”.
WziÄ…Å‚em caÅ‚Ä… rodzinÄ™: żonÄ™ i trójkÄ™ dzieci, wsiedliÅ›my do samochodu i pojechaliÅ›my do CzÄ™stochowy.
Tam, na miejscu, zobaczyÅ‚em dziaÅ‚anie Pana Boga z mocÄ…. Tam też po raz pierwszy w życiu spotkaÅ‚em osoby posÅ‚ugujÄ…ce darami, np. prorockim. Jedna z tych osób skierowaÅ‚a do mnie nastÄ™pujÄ…ce sÅ‚owa: „SÅ‚uchaj, nie wiem, czy mogÄ™ ci to powiedzieć, bo to sÄ… bardzo trudne sÅ‚owa”. OdpowiedziaÅ‚em: „Mnie jest wszystko jedno, możesz mówić, co chcesz”. No i usÅ‚yszaÅ‚em takie oto sÅ‚owa: „Jeżeli siÄ™ nie nawrócisz, to zginiesz ty i caÅ‚a twoja rodzina”. PomyÅ›laÅ‚em sobie: „Spoko. Ja mogÄ™ zginąć, jest mi wszystko jedno, ale rodzina i dzieci – nie. MuszÄ™ coÅ› z tym zrobić”. Pytam wiÄ™c dalej, co mam robić. „Nawróć siÄ™! Idź do modlitwy! Idź i proÅ› Pana Boga o przebaczenie!” – usÅ‚yszaÅ‚em w odpowiedzi. PoszedÅ‚em wiÄ™c do modlitwy wstawienniczej. To też byÅ‚a dla mnie zupeÅ‚na nowość. PowiedziaÅ‚em, z czym przyszedÅ‚em: że to sÄ… jakieÅ› zniewolenia, prawdopodobnie powstaÅ‚e na skutek bioenergoterapii, i może wypadaÅ‚oby siÄ™ z tego uwolnić. Te osoby na to stwierdziÅ‚y: „Nie, z takimi rzeczami trzeba pójść do kapÅ‚ana. ProszÄ™ siÄ™ ustawić do kolejki do ksiÄ™dza”. Tak zrobiÅ‚em. Kiedy jednak przychodziÅ‚a moja kolej, kapÅ‚an przechodziÅ‚ do innej kolejki. I tak biegaÅ‚em od kolejki do kolejki. Pan Bóg robiÅ‚ sobie ze mnie żarty... MówiÄ™ wiÄ™c do tej osoby, z którÄ… wczeÅ›niej rozmawiaÅ‚em: „Nie mam możliwoÅ›ci dostać siÄ™. Spotkanie już siÄ™ koÅ„czy. Jeżeli możesz, spróbuj pomodlić siÄ™ nade mnÄ…”. Ona na to mówi: „Mam tutaj znajomego ksiÄ™dza i siostrÄ™ zakonnÄ…. Chodź, pomodlimy siÄ™ razem”. PoszliÅ›my do tej zakonnicy. Siostra popatrzyÅ‚a na mnie i mówi: „Nie, ty nie byÅ‚eÅ› u spowiedzi. Idź i najpierw siÄ™ wyspowiadaj, a potem możesz przystÄ…pić do modlitwy wstawienniczej”.
WróciÅ‚em z tego spotkania z myÅ›lÄ…, że trzeba siÄ™ ratować. PytaÅ‚em, co mam robić dalej. Poradzono mi, żebyÅ›my próbowali siÄ™ modlić caÅ‚Ä… rodzinÄ…. To byÅ‚ dla mnie nowy etap życia, bo nigdy dotÄ…d nie modliliÅ›my siÄ™ razem. Nie modliliÅ›my siÄ™ z dziećmi, nie modliliÅ›my siÄ™ wspólnie, a po tej pierwszej Mszy Å›w. w CzÄ™stochowie byliÅ›my w stanie usiąść razem wieczorem i pomodlić siÄ™. ByÅ‚o to naprawdÄ™ niezwykÅ‚e przeżycie – wspólna modlitwa z dorastajÄ…cymi dziećmi i z żonÄ…… Potem codzienna, wieczorna, wspólna modlitwa, która zaczęła nas jednoczyć. Zaczęły siÄ™ budzić na nowo relacje pomiÄ™dzy nami. I to byÅ‚ kolejny etap mojego uwalniania i uzdrawiania.
Kolejna Msza Å›w. w CzÄ™stochowie po miesiÄ…cu. Przyjeżdżamy caÅ‚Ä… rodzinÄ… i nie ma problemu – od razu podchodzimy do kolejki, w której jest ksiÄ…dz. Kiedy kapÅ‚an zaczÄ…Å‚ siÄ™ nade mnÄ… modlić, nastÄ…piÅ‚y pierwsze – że tak powiem – efekty specjalne. KsiÄ…dz zapytaÅ‚ mnie wtedy, jak siÄ™ czujÄ™. OdpowiedziaÅ‚em, że chce mi siÄ™ z tego wszystkiego Å›miać – i faktycznie zaczÄ…Å‚em siÄ™ Å›miać, to byÅ‚o jakieÅ› takie poza mnÄ….
Na to ksiÄ…dz mówi: „Modlimy siÄ™ dalej!”. I proszÄ™ sobie wyobrazić, że nastÄ™puje kolejna faza modlitwy, a ja zaczynam szczerzyć zÄ™by jak pies i warczeć! CzÅ‚owiek jednoczeÅ›nie obserwuje to, co siÄ™ z nim dzieje, a nie jest w stanie nad tym zapanować. To byÅ‚ po prostu szok! MówiÄ™ sobie: „Co siÄ™ ze mnÄ… dzieje?! Już chyba caÅ‚kiem zwariowaÅ‚em!”. KsiÄ…dz siÄ™ dalej modli... Ja stojÄ™, coÅ› siÄ™ we mnie trzÄ™sie, warczy, a ja obserwujÄ™ siebie jakby z zewnÄ…trz. Po pewnym czasie modlitwy ksiÄ…dz zaczyna mówić sÅ‚owa, że na imiÄ™ Jezusa musi siÄ™ ugiąć każde kolano istoty niebieskiej, ziemskiej i podziemnej. W tym samym momencie zostajÄ™ rzucony na kolana. To nie byÅ‚o tak, że siÄ™ przewróciÅ‚em czy siÄ™ potknÄ…Å‚em – zostaÅ‚em pchniÄ™ty z tak wielkÄ… siÅ‚Ä…, że wylÄ…dowaÅ‚em na klÄ™czniku jak taki maleÅ„ki pyÅ‚ek pchniÄ™ty niesamowitym podmuchem. PadÅ‚em na klÄ™cznik, ale przy tym mocnym uderzeniu miaÅ‚em wrażenie, jakbym wpadÅ‚ w poduszki. CzuÅ‚em opiekÄ™ jakiejÅ› wielkiej istoty, która mnie kocha. KapÅ‚an modliÅ‚ siÄ™ dalej. OdczuÅ‚em ulgÄ™ i wtedy to nastÄ…piÅ‚ kolejny zwrotny punkt w moim życiu – wyrzekÅ‚em siÄ™ wszystkich siÅ‚ demonicznych, z którymi wczeÅ›niej wszedÅ‚em w kontakt. ZaczÄ…Å‚em patrzeć na swoje życie z innej perspektywy.
I kolejny etap – rozpoczęła siÄ™ walka duchowa. Bo z jednej strony miaÅ‚em caÅ‚y czas pokusy, żeby wrócić do tego, co robiÅ‚em wczeÅ›niej, a z drugiej – wiedziaÅ‚em, że nie mogÄ™ tego zrobić. Potrzebne byÅ‚o przewartoÅ›ciowanie caÅ‚ego swego życia. MusiaÅ‚em na przykÅ‚ad spalić ok. 50 kg literatury okultystycznej, powyrzucać wszystkie wahadeÅ‚ka, różdżki, wszystkie tego typu przedmioty, których używaÅ‚em w pracy. MusiaÅ‚em też zmienić Å›rodowisko. MiaÅ‚em znajomych bioenergoterapeutów, którzy niestety skoÅ„czyli w różny sposób. Część z nich poumieraÅ‚a na choroby, z których uzdrawiali innych. Bardzo wiele osób z tych, które znaÅ‚em, skoÅ„czyÅ‚o tragicznie. Te, które żyjÄ…, majÄ… różne problemy i też tak jak ja kiedyÅ› sÄ… zaÅ›lepione i nie potrafiÄ… dostrzec, w czym uczestniczÄ….
KolejnÄ… istotnÄ… rzeczÄ…, jaka miaÅ‚a miejsce w moim życiu, byÅ‚y rekolekcje ewangelizacyjne Wspólnoty Rodzin Przymierza „Mamre”. Tam uczyÅ‚em siÄ™ od poczÄ…tku życia chrzeÅ›cijaÅ„skiego, zasad i prawd wiary. JednoczeÅ›nie byÅ‚em uwalniany przez ksiÄ™dza w serii modlitw przy udziale wspólnoty. Jednak gdy już miaÅ‚o dojść do kulminacyjnej modlitwy o uwolnienie, nie byÅ‚em w stanie wyjść o wÅ‚asnych siÅ‚ach z pokoju.
SiedziaÅ‚em w pokoju i gdyby nie żona, która mnie praktycznie wywlokÅ‚a stamtÄ…d, to w ogóle bym chyba nie wyszedÅ‚. ProszÄ™ sobie wyobrazić sytuacjÄ™, w której czÅ‚owiek wstaje, chce iść do drzwi, a nogi mu siÄ™ same odwracajÄ… w drugÄ… stronÄ™ i idzie w przeciwnym kierunku! W takich momentach demon ujawnia siÄ™ tak, że czÅ‚owiek nie panuje nad wÅ‚asnymi reakcjami, nad wÅ‚asnym ciaÅ‚em, nad tym, co robi. Modlitwa trwaÅ‚a ok. 1,5 godziny i poÅ‚Ä…czona byÅ‚a z niesamowitymi efektami: w pewnym momencie drzwi i okna w kaplicy zaczęły trzaskać, a psy na podwórku siÄ™ rozwyÅ‚y. To byÅ‚a scena żywcem wyjÄ™ta z horroru! Po tamtej modlitwie czuÅ‚em siÄ™ jak po olbrzymim, ekstremalnym wysiÅ‚ku sportowym; byÅ‚em caÅ‚y obolaÅ‚y, ale szczęśliwy, bo w koÅ„cu poczuÅ‚em, że coÅ› zÅ‚ego ze mnie wyszÅ‚o. CzuÅ‚em po prostu pokój, ulgÄ™ i wielkÄ… radość, że nareszcie jestem wolny i że panujÄ™ nad swoim ciaÅ‚em.
Do tego wÅ‚aÅ›nie doprowadziÅ‚a mnie bioenergoterapia. Nie chciaÅ‚bym tu powiedzieć, że bioenergoterapeuci sÄ… zÅ‚ymi ludźmi – oni po prostu ulegajÄ… zÅ‚ej ideologii. CzÅ‚owiek, chcÄ…c zrobić coÅ› dobrego przez tego rodzaju dziaÅ‚alność, wikÅ‚a siÄ™ sam i szkodzi innym ludziom, bo wkracza w sferÄ™, której Pan Bóg nam nie udostÄ™pniÅ‚.
Na koniec pragnÄ™ powiedzieć, że Pan Jezus jest niesÅ‚ychanie miÅ‚osierny i dobry. W moim życiu pozmieniaÅ‚ tak wiele, że nie da siÄ™ tego wszystkiego opowiedzieć; miÄ™dzy innymi oprócz uwolnienia mnie od skutków bioenergoterapii uzdrowiÅ‚ mnie z licznych chorób, przede wszystkim z depresji. ChwaÅ‚a Panu!
W tej chwili żyję życiem sakramentalnym i moja obecność w Kościele jest dla mnie rzeczywistością dającą mi siłę do dalszego działania.