Autor: Tadeusz Wasilewski,
MiÅ‚ujcie siÄ™! 1/2008 → Temat numeru
Jestem sześćdziesiÄ™cioletnim mężczyznÄ…, ojcem dwóch dorosÅ‚ych córek. Wydarzenia, które opiszÄ™, dotyczÄ… mÅ‚odszej z nich. GÅ‚Ä™boko odcisnęły one piÄ™tno na moim życiu, a ponieważ mam przy tym peÅ‚nÄ… Å›wiadomość, że nie jestem przypadkiem odosobnionym, zdecydowaÅ‚em siÄ™ dać Å›wiadectwo, które być może bÄ™dzie pomocne innym.
Kiedy siÄ™ zorientowaÅ‚em, że moja córka jest uzależniona od narkotyków, przeżyliÅ›my razem z żonÄ… niemaÅ‚y wstrzÄ…s psychiczny, dlatego że z tej samej przyczyny kilkanaÅ›cie lat wczeÅ›niej straciÅ‚em mÅ‚odszego brata. Nigdy nie ukrywaÅ‚em faktów dotyczÄ…cych jego Å›mierci – wprost przeciwnie, wszystko, co byÅ‚o zwiÄ…zane ze Å›mierciÄ… mojego brata, byÅ‚o tematem wielu rodzinnych rozmów – ku przestrodze. WydawaÅ‚o mi siÄ™ wtedy, że wczeÅ›niejsze bolesne doÅ›wiadczenia zwiÄ…zane z narkotykami nie bÄ™dÄ… już nigdy wiÄ™cej dotykać mnie i mojej rodziny. Å»ycie pokazaÅ‚o, jak bardzo siÄ™ myliÅ‚em. MieszkaliÅ›my wtedy w Warszawie i Å›rodowisko, w którym dorastaÅ‚a nasza mÅ‚odsza córka, byÅ‚o w znacznym stopniu skażone problemem narkotyków – a raczej jego chorobÄ….
SzukaliÅ›my ratunku przede wszystkim w oÅ›rodkach i kuracjach odwykowych, które dla naszej córki koÅ„czyÅ‚y siÄ™ zawsze tak samo – ucieczkÄ… z oÅ›rodka i powrotem do narkotyków. PiekÅ‚o byÅ‚o coraz wiÄ™ksze – córka nie miaÅ‚a kompletnie żadnych hamulców i nie przebieraÅ‚a w Å›rodkach, aby zdobyć pieniÄ…dze na prochy – gÅ‚ównie przez kradzieże w najróżniejszych formach i miejscach.
Po dÅ‚ugich staraniach udaÅ‚o nam siÄ™ umieÅ›cić jÄ… w specjalnym oÅ›rodku siostry Elwiry we WÅ‚oszech (oÅ›rodki takie dziaÅ‚ajÄ… już także w Polsce). Niestety, po niespeÅ‚na trzech miesiÄ…cach córka zameldowaÅ‚a siÄ™ w domu – wróciÅ‚a bez pieniÄ™dzy i z kolejnym dÅ‚ugiem do spÅ‚acenia. Dodatkowo próbowaÅ‚a nam wmówić, że jest wolna od naÅ‚ogu, co byÅ‚o oczywistÄ… nieprawdÄ…. PiekÅ‚o szybko wróciÅ‚o...
Namówieni przez lekarza-terapeutÄ™ do zmiany Å›rodowiska, postanowiliÅ›my siÄ™ przeprowadzić. Los nam sprzyjaÅ‚, gdyż po Å›mierci rodziców zostaÅ‚ do dyspozycji domek letniskowy na wsi niedaleko Warszawy, który w tempie ekspresowym zostaÅ‚ zaadaptowany na mieszkanie caÅ‚oroczne, po czym w Å›rodku zimy – w styczniu 2000 roku – zgodnie z zaleceniem zmieniliÅ›my Å›rodowisko. Jeszcze przed zmianÄ… adresu okazaÅ‚o siÄ™, że córka jest w stanie bÅ‚ogosÅ‚awionym, z czym wiÄ…zaliÅ›my wielkie nadzieje, wiedzÄ…c od lekarzy, że może to dać korzystne wyniki w leczeniu narkomana. Jej chÅ‚opak miaÅ‚ być czÅ‚owiekiem, który chciaÅ‚ jej pomóc w wyjÅ›ciu z impasu. Jak siÄ™ później okazaÅ‚o, zostaliÅ›my oszukani – on również byÅ‚ narkomanem i trzeba byÅ‚o szybko rozdzielić tÄ™ parÄ™, aby nie dopuÅ›cić do tragicznych konsekwencji.
W maju urodziÅ‚a siÄ™ nasza wnuczka Natalia. Chyba nie tylko dla nas te narodziny byÅ‚y cudem i kolejnym dowodem Bożej OpatrznoÅ›ci – gdyż z takiego zwiÄ…zku teoretycznie nie ma prawa narodzić siÄ™ normalne, zdrowe dziecko.
Jak siÄ™ później okazaÅ‚o, zmiana Å›rodowiska tylko częściowo pomogÅ‚a; problemy wróciÅ‚y jak bumerang. W krótkim czasie nasza córka podjęła dwie próby samobójcze. W obu wypadkach jakimÅ› cudem lekarze zdążyli jÄ… odratować.
SzukaliÅ›my ratunku gdzie tylko siÄ™ daÅ‚o. ZresztÄ… już wczeÅ›niej – wiedzeni jakimÅ› instynktem lub starÄ… prawdÄ…: „Jak trwoga, to do Boga” – szukaliÅ›my ratunku w modlitwie – różaÅ„cu Å›w. i koronce do Bożego MiÅ‚osierdzia. Tak byÅ‚o też po drugiej próbie samobójczej córki, kiedy przywiozÅ‚em jÄ… ze szpitala – po dÅ‚ugich perswazjach prawie na siÅ‚Ä™ uklÄ™knÄ™liÅ›my razem do różaÅ„ca. To byÅ‚a najdÅ‚uższa modlitwa w moim życiu i trudno mi jÄ… zapomnieć. Córka w czasie modlitwy tarzaÅ‚a siÄ™ po podÅ‚odze i krzyczaÅ‚a niemal zwierzÄ™cym gÅ‚osem. Kiedy skoÅ„czyliÅ›my modlitwÄ™, zapytaÅ‚em, co siÄ™ z niÄ… dziaÅ‚o. OdpowiedziaÅ‚a, że przez caÅ‚y czas trwania modlitwy owÅ‚osione Å‚apy zakoÅ„czone szponami próbowaÅ‚y jÄ… udusić. NastÄ™pnego dnia objawiÅ‚ siÄ™ wÅ‚aÅ›ciciel tych Å‚ap, który odtÄ…d przychodziÅ‚ coraz częściej, nawet po kilka razy dziennie – o różnych porach i w różnych miejscach. Zawsze milczaÅ‚ – raz jeden tylko stwierdziÅ‚: „i tak nic nie jesteÅ› warta”. Widzenia miaÅ‚a tylko córka, my widzieliÅ›my jedynie jej reakcje – zawsze przerażenie. Po dwóch tygodniach widzenia ustaÅ‚y, a specjalista od amnezji szybko wmówiÅ‚ córce, że nic takiego nie miaÅ‚o miejsca. Dla mnie wnioski z tych wydarzeÅ„ sÄ… oczywiste i można streÅ›cić je w nastÄ™pujÄ…cych sÅ‚owach: „NajwiÄ™kszym sukcesem szatana jest wmówienie ludziom, że on nie istnieje”.
W koÅ„cu „okrężnymi drogami” udaÅ‚o nam siÄ™ dostać do wÅ‚aÅ›ciwego kapÅ‚ana. Po kilkugodzinnej rozmowie z nim oraz po odbytych rekolekcjach zostaliÅ›my „oÅ›wieceni”, w czym tkwiÅ‚a przyczyna naszego nieszczęścia. SiÄ™gajÄ…c do źródeÅ‚, muszÄ™ powiedzieć, że od prawie 30 lat żyliÅ›my z żonÄ… w zwiÄ…zku niesakramentalnym, w zwiÄ…zku z czym przez caÅ‚y ten czas byliÅ›my pozbawieni możliwoÅ›ci przyjÄ™cia Komunii Å›w. Dopiero teraz zrozumiaÅ‚em sens sÅ‚ów, które wypowiedziaÅ‚ Pan Jezus do Å›w. s. Faustyny: „MówiÄ™ do was poprzez nieszczęścia i choroby”. DoÅ›wiadczyliÅ›my na sobie fizycznych skutków grzechu. Ponownie otrzymaÅ‚em dowody, kto staÅ‚ za narkomaniÄ… mojej córki, gdy po każdej próbie spowiedzi i Komunii Å›w. przewracaÅ‚a siÄ™ „jak kÅ‚oda”. Nie mogÅ‚em jej zemdlonej samodzielnie wynieść z koÅ›cioÅ‚a. Czasem pomagaÅ‚y mi w tym dwie osoby, które nie mogÅ‚y zrozumieć, dlaczego ona – tak wyniszczona chorobÄ… – jest taka ciężka.
Dopiero nasze spotkanie z Chrystusem w sakramencie pojednania i Å›lubowanie czystoÅ›ci rozpoczęło drogÄ™ do uzdrowienia córki oraz nawrócenia mojego i mojej żony.
Okres po rekolekcjach byÅ‚ chyba dla nas przeÅ‚omowy. PiekÅ‚o osiÄ…gnęło wówczas swe apogeum – nieustanne ucieczki córki z domu, nocne wizyty handlarzy narkotyków, w koÅ„cu skok z okna z wysokoÅ›ci 4,5 m na zamarzniÄ™tÄ… powierzchniÄ™... Å»ona tego dnia odmawiaÅ‚a wÅ‚aÅ›nie koronkÄ™ do Bożego MiÅ‚osierdzia, kiedy nagle usÅ‚yszaÅ‚a proÅ›bÄ™ o pomoc. PobiegÅ‚a do pokoju, a kiedy zobaczyÅ‚a otwarte okno, uÅ›wiadomiÅ‚a sobie, co siÄ™ wydarzyÅ‚o. Córka zostaÅ‚a przewieziona do szpitala. Badania wstÄ™pne wykazaÅ‚y u niej pÄ™kniÄ™cie krÄ™gosÅ‚upa i otwarte zÅ‚amanie Å›ródstopia. Ponieważ szpital, do którego jÄ… przewieziono bezpoÅ›rednio po wypadku, nie mógÅ‚ udzielić jej pomocy, zostaÅ‚a przewieziona do innego, gdzie konsylium lekarskie orzekÅ‚o, że grozi jej wózek inwalidzki do koÅ„ca życia. WróciÅ‚a do domu prawie caÅ‚a zagipsowana. Po kilku dniach ze Å‚zami w oczach oznajmiÅ‚a nam, że już nie czuje gÅ‚odu narkotykowego. Ogromne zmiany, jakie zaszÅ‚y w jej zachowaniu, Å›wiadczyÅ‚y, że nie jest to jej kolejny wybieg i kÅ‚amstwo.
DziÅ›, po siedmiu latach od tamtych wydarzeÅ„, mamy absolutnÄ… pewność, że uzdrowienie z naÅ‚ogu narkotykowego i caÅ‚kowite uzdrowienie krÄ™gosÅ‚upa naszego dziecka nastÄ…piÅ‚o w wyniku dziaÅ‚ania Å‚aski. Córka jest obecnie szczęśliwÄ… matkÄ… trojga dzieci, a jej choroba minęła – mam nadziejÄ™, że bezpowrotnie.
Ponadto możemy dziÄ™kować Bogu, że po dwóch prawie latach biaÅ‚ego małżeÅ„stwa otrzymaliÅ›my Å‚askÄ™ małżeÅ„stwa sakramentalnego, a nasza „niedzielna wiara” z Å‚aski Bożej nabraÅ‚a gÅ‚Ä™bi. Staramy siÄ™ jÄ… pielÄ™gnować poprzez uczestnictwo w Eucharystii, udziaÅ‚ w comiesiÄ™cznych rekolekcjach ewangelizacyjnych, przez codziennÄ… modlitwÄ™ – różaniec i koronkÄ™ do Bożego MiÅ‚osierdzia – podjÄ™cie postów oraz czytanie Pisma Å›w., dobrych książek i czasopism katolickich.
Teraz po tym wszystkim, co mnie i moich bliskich dotknęło, wiem, że każde bolesne doÅ›wiadczenie, które nas spotyka, ma swój duchowy aspekt. Mam też pewność, że w naszym życiu nic siÄ™ nie zdarza przypadkowo. Wszystkiego jednak nigdy nie zrozumiemy do koÅ„ca. JesteÅ›my Å›wiadkami czasów, w których walka o duszÄ™ osiÄ…ga swój szczytowy punkt.
Mam nadziejÄ™, że to moje maÅ‚e statystyczne nieszczęście zakoÅ„czone happy endem pomoże innym zrozumieć przyczynÄ™ ich problemów i rozwiÄ…zać je tak samo pomyÅ›lnie, czego z caÅ‚ego serca życzÄ™.