Chrześcijańskie Artykuły. Miłość silniejsza niż strach.
Welcome to the world of language jobs!
 
Portal for Language Professionals and their Clients.  39,000+ Freelance Translators.  7,000+ Translation Agencies.
Artykuły Chrześcijańskie - Miłość silniejsza niż strach
Home Database of Translation Agencies Database of Translators Become a Member! Submit Your Article Hire Translators!

Menu

  Upload Your Resume
  Add Your Translation Agency
  Become a Member
  Edit Your Profile
  Find Translation Jobs
  Find Rare Translation Jobs
  Find Very Rare Language Jobs
  Find Jobs in Rarest Pairs
  Receive All Jobs by RSS
  Work for Translation Agencies
  Post Your Translation Job
  Hire Translators-Members
  Hire All Translators
  Easily Contact Translators
  Hire Translation Agencies Members
  Contact All Translation Agencies
  Obtain Blacklisted Employers
  Apply to Collection Agencies
  Read Articles (By Category)
  Read Articles (By Index)
  Read Sense-of-Life Articles
  Read Work-at-Home Articles
  Use Free Dictionaries
  Use Free Glossaries
  Use Free Translators
  Use Free Software
  Vote in Polls for Translators
  Subscribe to Free Newsletter
  Advertise Here
  Buy Database of Translators
  Buy Translation Agencies List
  Buy Membership
  Watch Out for Scam E-mails
  Read Testimonials
  Read More Testimonials
  Read Even More Testimonials
  Read Yet More Testimonials
  Read Still More Testimonials
  Become our Customer
  Use Resources for Translators
  Use Online Directory
  Read our FAQ
  Ask Questions in Forum
  Use Sitemap
  Admire God's Creations

Miłość silniejsza niż strach




W czasie hitlerowskiej okupacji 12 X 1939 r. gubernator Hans Frank wydał rozporządzenie grożące Polakom karą śmierci za jakąkolwiek pomoc udzielaną Żydom.

Według szacunków historyków z IPN w ratowaniu Żydów w czasie hitlerowskiej okupacji uczestniczyło ok. 1 miliona Polaków. Kilkanaście tysięcy Polaków zostało w bestialski sposób zamordowanych przez oddziały SS za ukrywanie osób żydowskiej narodowości.

Głównym motywem takiej heroicznej postawy było ewangeliczne wezwanie do miłości bliźniego, które podjęła także rodzina Ulmów.

Wieś, jakich wiele w Polsce

Józef Ulm urodził się i spędził całe swe 44-letnie życie w Markowej w powiecie przeworskim – w pięknej, bogatej w tradycje ziemi przemyskiej. Zdjęcie pokazuje wyraziste rysy przystojnego mężczyzny, z których można wyczytać lata ciężkiej, codziennej pracy i niecodziennego chleba. Józef, pochodzący z biednego 3-hektarowego gospodarstwa wiejskiego, musiał sam się dobijać lepszego losu. Ukończył 4-klasową szkołę powszechną, a potem – z wynikiem bardzo dobrym – szkołę rolniczą. Był inteligentny, pomysłowy i rzutki. W swoim gospodarstwie zastosował różne innowacje. Zajął się szkółkarstwem oraz hodowlą jedwabników. Zbierał nagrody na wystawach rolniczych, nie stronił od pracy społecznej i udziału w młodzieżowych organizacjach religijnych. Każdemu chętnie służył pomocą.

Dopiero mając 35 lat, ożenił się z Wiktorią Niemczak; stworzyli razem ogromnie kochającą się rodzinę. Józef, złota rączka, zbudował sam aparat fotograficzny, dzięki któremu mamy dziś kolekcję zdjęć jego żony oraz sześciorga dzieci: najstarszej Stasi, Basi, Władzia, Franusia, Antosia i Marysi. Widać na nich zdrowe, okrągłe buzie zadbanych i otoczonych miłością dzieci. Dzięki gospodarności i pracowitości rodziców zamożność Ulmów wzrosła na tyle, że Józef, licząc się z rosnącymi potrzebami rodziny, mógł sobie pozwolić na zakup większego, 5-hektarowego gospodarstwa w Wojsławicach, w żyznej ziemi sokalskiej. Rodzina szykowała się do przeprowadzki, gdy wybuchła II wojna światowa.

Okupacja niemiecka na ziemi przeworskiej nie różniła się od tej w innych częściach Generalnej Guberni. Na wsi była to udręka obowiązkowych, bardzo wygórowanych kontyngentów, ciągła kontrola oraz rewizje gospodarstw, zakaz handlu produktami rolnymi, wywożenie młodzieży na roboty przymusowe do Niemiec, pobór mężczyzn do prac budowlanych (tzw. baudienst) lub do prac związanych z obsługą frontu wschodniego (czyli do tzw. prac za San), łapanki, terror, kara śmierci za byle co. Na terenie gminy Markowa działały struktury podziemne Armii Krajowej i Batalionów Chłopskich.

„Żydzi na śniadanie, Polacy na obiad”

Wcześnie też zaczęły się przygotowania okupantów do eksterminacji ludności żydowskiej. Na początku kazano Żydom nosić opaskę z gwiazdą Dawida, a potem zmuszano ich do różnych robót – głównie fizycznych – bez wynagrodzenia. Od 1941 r. zabroniono im opuszczania miejsca zamieszkania i zaczęto tworzyć dzielnice żydowskie po miastach i miasteczkach, zwane gettami. Wtedy to, czując zagrożenie, wiele rodzin żydowskich zaczęło opuszczać miasta w nadziei na znalezienie schronienia po wsiach. Od lipca 1942 r. rozpoczęły się niemieckie „polowania na Żydów”; każdy, kogo Niemcy złapali poza gettem, był rozstrzeliwany.

Nie ominęło to Markowej. Wieś zamieszkiwało kilka rodzin żydowskich. Latem 1942 r. niemiecka żandarmeria zaczęła je zabierać do aresztu i wiadomo było, że w następnych dniach tych ludzi czeka śmierć.

Kto mógł, uciekał. Jedna Żydówka, żegnając się z polskimi sąsiadami i przeczuwając wspólnotę losu wobec niemieckich apetytów eksterminacyjnych, rzekła: „My na śniadanie, Polacy na obiad”.

Uciekano głównie do lasu, w zarośla i w jary, zwane w tych okolicach „potokami”. Józef Ulm w takim właśnie „potoku” kopał ziemiankę – schron dla ukrywającej się znajomej rodziny „Ryfków”, jak ich nazywano we wsi. Niektóre rodziny żydowskie znalazły schronienie w polskich domach i gospodarstwach. Wiadomo na pewno, że wyzwolenia doczekało w Markowej 17 Żydów, ale to przypuszczalnie niepełna ich liczba.

Od kiedy Józef Ulm i jego żona Wiktoria przygarnęli pod swój dach dwie rodziny żydowskie: Szallów i Goldmanów, razem 8 osób – nie wiadomo. Wszyscy oni mieszkali przypuszczalnie na strychu. Gospodarze nie brali od nich wynagrodzenia; wszystkie kosztowności pozostały przy ukrywających się. Żydzi pomagali Ulmom w pracach, ale tylko tych, które mogły być wykonywane w ukryciu, więc na przykład w garbowaniu skór, czym Józef dorabiał na potrzeby domu. 3-hektarowe gospodarstwo musiało wyżywić 16 osób. Wymagało to nie lada wysiłku, ale Ulmowie byli „(…) katolikami nie tylko z metryki, ale przede wszystkim z uczynków. Całym życiem świadczyli o przynależności do Chrystusa. Mimo ogromnych trudności materialnych wychowali sześcioro dzieci, nikomu nie proponowali, że któreś z nich dadzą na wychowanie. Pomimo ubóstwa dzieci były zadbane i nie były głodne... Potrafili zdobyć się na heroizm, poświęcając życie całej rodziny dla ratowania drugiego człowieka, czym dali dowód miłości bliźniego, a zarazem swojego chrześcijaństwa” – wspomina bratanek Wiktorii Stanisław Niemczak.

Józef Ulm nie był egzaltowany, myślał trzeźwo, więc wiedział, na co naraża siebie i całą swoją rodzinę, gdyż w Generalnej Guberni jakakolwiek forma pomocy Żydom ze strony Polaków była karana śmiercią, a wyroki wykonywano bezlitośnie – dla odstraszenia innych.

Ulm liczył trochę na oddalenie swego domu od innych zagród Markowej oraz na solidarność sąsiadów, nie mogących nie zauważyć pewnych symptomów, po których można było przypuszczać, że Ulmowie nie są w domu sami.

24 marca 1944 roku

Nie wiadomo do dziś, pomimo zebrania obszernej dokumentacji dotyczącej losów wojennych Markowej, kto i w jakich okolicznościach zadenuncjował Ulmów.

Pewną przesłanką może tu być historia jednej z ukrywanych rodzin, spisana przez Mateusza Szpytmę: „Szallowie zamieszkiwali przed i na początku wojny w Łańcucie. Zdając sobie sprawę ze zbliżającego się »ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej«, rozpoczęli poszukiwania schronienia. Obiecał im je Aleksander Leś, posterunkowy w Łańcucie, z pochodzenia Ukrainiec. Za pomoc mieli mu oddać dom i pole, które posiadali. Gdy to uczynili, wkrótce wyrzucił ich z ukrycia. Udali się wtedy do Markowej i przechowywali się u Ulmów. Gdy nieuchronnie zbliżał się koniec niemieckiego panowania, Leś zdał sobie sprawę, iż zagrabiony majątek może stracić. Postanowił więc, że musi doprowadzić do ich zagłady. Uzyskanie informacji, gdzie przebywali, nie było zbyt trudne. Podobno Leś, kiedy się dowiedział, że Szallowie przechowują się prawdopodobnie u Ulma, przyjechał do Markowej i pod pozorem zrobienia zdjęcia udał się do ich domu, by ocenić, czy informacja może być prawdziwa” .

Był zaledwie początek wiosny. Miało się już ku końcowi okupacji, bo front wschodni się zbliżał. Represje niemieckie wobec ludności polskiej nasilały się. W dowództwie żandarmerii w Łańcucie zapadła decyzja o zlikwidowaniu kryjówki Żydów w domu Ulmów w Markowej. Akcją dowodził Eilert Dieken.

24 marca 1944 r., bardzo wczesnym rankiem, rozegrał się dramat. Na rozkaz niemieckiej żandarmerii towarzyszyły jej cztery furmanki polskich gospodarzy, przeznaczone na wywóz żydowskiego dobra z kryjówki. Już podczas akcji wezwano też sołtysa z kilkoma ludźmi do kopania grobu.

Niemcy wpadli do uśpionego jeszcze domu. Zastrzelili ukrywających się i gospodarzy (Wiktoria oczekiwała za kilka dni narodzin siódmego dziecka), na końcu ich dzieci. „Ja pamiętam tamtą noc” – mówi mieszkanka Markowej. „Nie widziałam, ale słyszałam. Najbardziej było przerażające to, jak zastrzelili rodziców. Na całą wieś słychać pewnie było to, co ja słyszę do dzisiejszych dni – wołanie i płacz dzieci. Coraz cichsze. Tak, za każdym razem, kiedy rozlegał się strzał, wołania były cichsze, bo ich już ubywało. Aż wreszcie umilkły”.

Oprawcom bardzo zależało na tym, by sporo ludzi widziało zbrodnię. Jeden z żandarmów powiedział do furmanów: „Patrzcie, jak giną polskie świnie, które przechowują Żydów”. Kiedy po chwili przybył wezwany przez Niemców sołtys z ludźmi do grzebania ofiar, zapytał dowódcę, dlaczego zamordował dzieci. Ten odpowiedział cynicznie: „Aby gmina nie miała z nimi kłopotu”.

Zaczął się rabunek najpierw mienia zamordowanych Żydów. Jeden z oprawców znalazł przy zwłokach Gołdy Goldman pudełko z kosztownościami i schował je do kieszeni, mówiąc: „Tego mi było potrzeba”. Zabrano też co się dało z dobytku Ulmów. Tymczasem kopano groby dla Ulmów i tych, którym chcieli zaoszczędzić takiego losu. Po zbrodni i rabunku nastąpiła pijatyka...

„Nie ma większej miłości...”

Na co się zdała ofiara rodziny Ulmów, skoro i tak nie uratowali tych, którym udzielili schronienia, a wydali na zagładę siebie i swoje dzieci? W oczach ludzkich „(…) zejście ich poczytano za nieszczęście i odejście od nas za unicestwienie (…)”, jak mówi Księga Mądrości (3, 2-3); „Doświadczył ich jak złoto w tyglu i przyjął ich jak całopalną ofiarę” (Mdr 3, 6).

Ileż poświęcenia i miłości wymagały od wszystkich – gospodarzy i ukrywających się – te miesiące czy lata wspólnego życia w takich warunkach, w ciągłym strachu – ale także w nieustannym zawierzeniu Bogu. Bez oparcia w modlitwie i ufności nie sposób sobie tego wyobrazić. Jak dojrzewały charaktery, ile wzajemnej dobroci, cierpliwości, wyrozumiałości było trzeba, aby znosić to wspólne życie. Ile czujności i odpowiedzialności musiał każdego dnia wykazywać Józef, ileż ciężkiej pracy, troski i ufności wymagało od ciężarnej Wiktorii karmienie 16-osobowej gromady ludzkiej z zasobów ubogiego gospodarstwa. W tej atmosferze dzieci dojrzewały ponad swój wiek.

Chyba wszyscy dojrzewali. Świadectwo i przykład rodziców i gospodarzy musiały udzielać się pozostałym. Skoro Bóg zechciał, aby połączyło ich nie tylko wspólne życie, ale i wspólna śmierć wszystkich, nie wyłączając nikogo, nawet najmłodszych – to mamy prawo widzieć w tym znak jakiejś mistycznej solidarności losu, wspólnie zaniesionej przed Boży tron i przyjętej ofiary, skoro Bóg zechciał ich wszystkich razem, w jednej godzinie, przytulić do swego ojcowskiego łona. „(…) oni trwają w pokoju” – mówi Księga Mądrości (Mdr 3, 3).

Na ziemi też o nich nie zapomniano. W 1995 r. izraelski instytut pamięci ofiar Holocaustu Yad Vashem przyznał pośmiertnie Józefowi i Wiktorii Ulmom medal „Sprawiedliwi wśród Narodów Świata”. W 2003 r. rozpoczął się proces beatyfikacyjny całej rodziny Ulmów. 24 marca 2004 r., w sześćdziesięciolecie ich śmierci, w Markowej został odsłonięty pomnik ku ich czci.

Świadectwo rodziny Ulmów to nie tylko chwalebna karta z dziejów Markowej, ziemi przemyskiej, Polski – to świadectwo jest żywe i mówi do nas. Swoją ofiarą niesie przebaczenie i temu judaszowi, który ich wydał, i oprawcom, którzy wykazali tyle okrucieństwa i cynizmu – ale przede wszystkim uczy nas heroicznego otwarcia się na potrzeby drugiego człowieka. Przede wszystkim na każde poczęte nowe życie, potem na zagrożonego złem sąsiada, a w końcu też na tego obcego człowieka, który w potrzebie zapuka do naszych drzwi.

Na co dzień tej miary ofiar Bóg od nas nie żąda, ale nigdy nie wiemy, co nas czeka a tymczasem trzeba zaprawiać się w małym, bo heroizm z powietrza się nie bierze. Trzeba dojrzewać do niego przez młodość gotową do poświęceń, przez twardą odpowiedzialność za swój wiek dorosły, przez całe życie w przyjaźni z Bogiem i w zawierzeniu Mu.

Teresa Tyszkiewicz

Źródła: M. Szpytma: Żydzi i ofiara rodziny Ulmów z Markowej podczas okupacji niemieckiej, w: W gminie Markowa, t. 2, Markowa 2004, s. 35; M. Szpytma, J. Szarek: Sprawiedliwi wśród narodów świata, Kraków 2007.

Zamów prenumeratę

Jeśli jesteś zainteresowany pobraniem całego Numeru w formacie PDF



Artykuł opublikowany na Chrześcijańskim portale za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.




Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku




Artykuł został opublikowany zą zgoda Miłujcie się! w czerwcu 2014 r.








Submit your article!

Read more articles - Free!

Need translation jobs? Click here!

Translation agencies are welcome to register here - Free!

Freelance translators are welcome to register here - Free!

Subscribe to TranslationDirectory.com newsletter - Free!

Take part in TranslationDirectory.com poll - your voice counts!










Free Newsletter

Subscribe to our free newsletter to receive updates from us:

 

New at the Forum

Read Articles

# 2488
Rosetta Stone and Translation Rates

# 2467
Translation - an Ageless Profession

# 2466
Have Language, Will Travel

# 2486
Почему так мало хороших переводов и хороших переводчиков?

# 2479
Average monthly wage in different European countries

# 2487
Two New Chinese Translations of Hamlet Introduced and Compared

# 2475
Linguistic history of the Indian subcontinent

# 2474
Languages with official status in India

# 2251
The Database: Your Most Valuable Asset!

More articles
More articles for translators

Vote in Polls

All Polls:
Polls on all topics

Christian Polls:
Polls on Christian topics

Financial Polls:
Polls on Financial topics

Polls for Freelancers:

Poll # 104
Have you obtained at least one new client through your facebook account?

Poll # 100
What is the worst time-waster?

Poll # 099
If you work at a laptop, do you usually use touchpad or mouse?

Poll # 094
If you run a translation agency, do you ever outsource / subcontract your projects to other translation agencies?

Poll # 090
What do you like the most about TranslationDirectory.com?

Poll # 088
Which translation portal emails you the largest number of job notifications?

Poll # 087
Which one of the following sites has the most appealing color scheme?

Poll # 085
Do you charge a fine (interest) fee for every day of payment delay?

Poll # 083
Do you have licensed SDL Trados software installed at your computer?

Poll # 079
Have you always dreamt to become a translator?

Poll # 078
Do you plan to be a freelance translator for the rest of your life?

Poll # 077
Is it necessary to learn translation theory in order to become a good translator?

Poll # 076
Will human translation be entirely replaced by machine translation in the future?

Poll # 074
Do you have savings?

Poll # 065
Do you know that the Bible is the most popular book in the world?

Poll # 063
What is the purpose of your life?

Poll # 059
How many hours per night do you sleep (in average)?

More polls
More polls for freelancers


translation jobs
christianity portal


 

 
Copyright © 2003-2024 by TranslationDirectory.com
Legal Disclaimer
Site Map