Autor: Świadectwo,
MiÅ‚ujcie siÄ™! 1/2006 → Rodzina
Od piÄ™ciu lat doÅ›wiadczamy rozmaitych Å‚ask sakramentu małżeÅ„stwa. Nasza ukochana córeczka, którÄ… uważamy za najpiÄ™kniejszy dar Pana Boga, ma dwa lata. WierzÄ™, że to Jezus poprowadziÅ‚ mojego męża i mnie przez czas „chodzenia ze sobÄ…”, a nastÄ™pnie narzeczeÅ„stwa w taki sposób, że wytrwaliÅ›my dla siebie w czystoÅ›ci aż do chwili Å›lubu. ChciaÅ‚am napisać o tym, czym dochowanie czystoÅ›ci zaowocowaÅ‚o w naszym małżeÅ„stwie. Nasze doÅ›wiadczenie pokazuje, że umiejÄ™tność czekania na siebie, powÅ›ciÄ…gania siÄ™ ze wzglÄ™du na drugÄ… osobÄ™, jest w małżeÅ„stwie czymÅ› nieodzownym. Czas po urodzeniu Lidzi byÅ‚ dla nas takim sprawdzianem. Mój mąż okazaÅ‚ siÄ™ prawdziwym mężczyznÄ… – wytrwaÅ‚ym i delikatnym. WiedzÄ…c, że jeszcze dÅ‚ugi czas po zakoÅ„czonym poÅ‚ogu byÅ‚am obolaÅ‚a, czekaÅ‚ na mnie, nie poÅ›pieszajÄ…c w niczym; czekaÅ‚, aż sama zaproszÄ™ go do ogrodu małżeÅ„skiej miÅ‚oÅ›ci.
MyÅ›lÄ™, że ci, którzy propagujÄ… współżycie przedmałżeÅ„skie, przyczyniajÄ… siÄ™ potem do współżycia pozamałżeÅ„skiego, do zdrady wynikÅ‚ej z braku zaufania oraz nieumiejÄ™tnoÅ›ci czekania na zgodÄ™ małżonka. Nie bez powodu Å›w. PaweÅ‚ wymienia wÅ›ród przymiotów miÅ‚oÅ›ci jako pierwszÄ… – cierpliwość. Jak wiele cierpliwoÅ›ci i opanowania muszÄ… wykazać te małżeÅ„stwa, które ze wzglÄ™du na dobro dziecka, po to aby „donosić ciążę”, muszÄ… powstrzymać siÄ™ od współżycia przez caÅ‚y jej okres!
Jedynie Bóg zna wÅ‚aÅ›ciwy czas poczÄ™cia, rodzenia i umierania. Nasza córeczka urodziÅ‚a siÄ™ ponad dwa tygodnie po terminie. ZżeraÅ‚a mnie niecierpliwość, nie potrafiÅ‚am zaufać Bogu, dziÄ™kować Mu za ten czas czekania, ale przecież także za czas rozwoju naszego dziecka. Nieważny byÅ‚ dla mnie trud towarzyszÄ…cy rodzeniu, bo wsÅ‚uchiwaÅ‚am siÄ™ z uwagÄ… w bicie serduszka naszego maleÅ„stwa. Dla niego pragnęłam znosić wszystko z cierpliwoÅ›ciÄ…. MyÅ›l o naszej córeczce dodawaÅ‚a mi siÅ‚; chciaÅ‚am stworzyć jej warunki, by rodziÅ‚a siÄ™ w miÅ‚oÅ›ci i spokoju. WspieraÅ‚ mnie w tym, z caÅ‚Ä… czuÅ‚oÅ›ciÄ… i usÅ‚użnoÅ›ciÄ…, mój ukochany mąż.
DoÅ›wiadczam tego, że bycie mamÄ…, karmienie piersiÄ… wymagajÄ… daru z siebie, zapomnienia o sobie. To nic, że bolaÅ‚y popÄ™kane brodawki przez pierwszy tydzieÅ„ karmienia, to nieważne w porównaniu z bÅ‚ogim spokojem sytego maleÅ„stwa. Można w ten sposób dziecku dawać najcenniejszy pokarm i siebie zarazem. DoÅ›wiadczaÅ‚am, jak wiele innych mam, uczucia, że jestem przez wÅ‚asne dziecko zjadana, pochÅ‚aniana, wrÄ™cz wykorzystywana dla zaspokajania jego fizycznych i psychicznych potrzeb. Ale czy nie na tym wÅ‚aÅ›nie polega miÅ‚ość – aby być sÅ‚ugÄ…, aby być radosnym darem?
Rozmawiamy czÄ™sto z innymi mamami o tym, że każdy nasz dzieÅ„ wyglÄ…da tak samo. Nie pracujÄ™ zawodowo, jestem w domu i wÅ‚aÅ›ciwie gÅ‚ównie opiekujÄ™ siÄ™ LidziÄ…, dbam o dom. Takie to zwykÅ‚e, codziennie te same obowiÄ…zki, nawet niedziela nie zwalnia z wielu z nich. I co mam robić? Nudzić siÄ™? Narzekać? Szukać coraz to nowych rozrywek? Nie, dziÄ™kujÄ™ Bogu za każdy dzieÅ„, za posiÅ‚ek, który mogÄ™ ugotować, za nowÄ… zabawÄ™, którÄ… wymyÅ›liÅ‚am dla dziecka, za to, że mąż szczęśliwie wróciÅ‚ z pracy i że tÄ™skniÅ‚ za nami, za przyjacióÅ‚kÄ™, która mi siÄ™ zwierzyÅ‚a... Wydaje mi siÄ™, że jeszcze za maÅ‚o dziÄ™kujÄ™ Panu Bogu, za maÅ‚o też ludziom – i dlatego brakuje mi niejednokrotnie radoÅ›ci, energii, uczucia pokoju. Za maÅ‚o modlÄ™ siÄ™ w potrzebach ludzi, z którymi siÄ™ spotykam, zamiast plotkować na ich temat.
Na koniec tego listu życzę sobie i Wam, abyśmy niestrudzenie uczyli się przepraszać 77 razy na dzień i tylekroć wybaczać.