Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela. Rzecz o naprawie małżeństwa (odc. 3)
Autor: Jacek Pulikowski,
MiÅ‚ujcie siÄ™! 1/2005 → Rodzina
Kobiecość i męskość
DrugÄ… przyczynÄ… kryzysów małżeÅ„skich jest nieuÅ›wiadamianie sobie, albo raczej niewyciÄ…ganie praktycznych wniosków z faktu, że żona i mąż sÄ… kobietÄ… i mężczyznÄ…, a nie tÄ… samÄ… pÅ‚ciÄ…. Jak mówi Ojciec ÅšwiÄ™ty, Jan PaweÅ‚ II, mamy dwa sposoby „bycia ciaÅ‚em”. Kobiecy powoÅ‚any do matkowania i mÄ™ski przeznaczony do ojcowania. Każda osoba jest inna (osobna), lecz inność kobiety i mężczyzny jest szczególna, bo celowa i daleko idÄ…ca. Wynika to z prostego faktu mÄ…droÅ›ci Stwórcy, który wyznaczyÅ‚ inne funkcje kobiecie, a inne mężczyźnie. WyposażyÅ‚ swoje stworzenia stosownie do zadaÅ„, jakie majÄ… do speÅ‚nienia. Oczywisty i niekwestionowany jest podziaÅ‚ zadaÅ„ w dziedzinie przekazywania życia. To kobieta nosi dziecko w swym ciele, rodzi je i karmi piersiÄ…, a mężczyzna (bÄ™dÄ…cy na zewnÄ…trz ukÅ‚adu matka – dziecko) otacza oboje opiekÄ… i, symbolicznie mówiÄ…c, żywi i broni.
Jednak inność zadaÅ„ nie wyczerpuje siÄ™ na kwestii przekazywania życia, czy nawet wychowania dzieci w rodzinie. Również poza rodzinÄ… zadaniem kobiety w Å›wiecie jest „matkowanie”, a mężczyzny „ojcowanie”. Kobieta jest lepiej „wyposażona” do bezpoÅ›redniego kontaktu z czÅ‚owiekiem (zwÅ‚aszcza bezbronnym, chorym, potrzebujÄ…cym opieki lub pomocy), ma wiÄ™c za zadanie szerzenie miÅ‚oÅ›ci w Å›wiecie, w relacjach miÄ™dzyludzkich. PrzepiÄ™kny przykÅ‚ad niestrudzonego wypeÅ‚niania tej misji daÅ‚a swym życiem Matka Teresa z Kalkuty.
PodkreÅ›lmy – zadaniem kobiety nie jest narzekanie na zÅ‚e relacje, lecz aktywne ksztaÅ‚towanie dobrych. Trzeba w tym miejscu dodać, że wÅ‚aÅ›nie kobieta ma ogromnÄ… moc oddziaÅ‚ywania na mężczyznÄ™. W szczególnoÅ›ci chodzi tu o wzajemne odniesienia. MówiÄ…c w skrócie, kobieta, która sama siebie szanuje, uczy tym samym mężczyzn szacunku dla kobiet i, co bardzo ważne, jest w efekcie przez mężczyzn szanowana. Dość powszechne spotykamy siÄ™ z narzekaniem kobiet na coraz gorsze zachowania mężczyzn. Mimo niewÄ…tpliwej sÅ‚usznoÅ›ci postawa taka jest zupeÅ‚nie bezproduktywna i nic z niej dobrego dla Å›wiata nie wynika. Czas, by kobiety, stosownie do swej ogromnej godnoÅ›ci pÅ‚ynÄ…cej z misji macierzyÅ„stwa, zaczęły siÄ™ naprawdÄ™ odpowiednio szanować i tym samym pomogÅ‚y mężczyznom we wÅ‚aÅ›ciwym odnoszeniu siÄ™ do Å›wiata kobiet. OczywiÅ›cie, to nie zwalnia mężczyzn z osobistego wysiÅ‚ku ksztaÅ‚towania wÅ‚aÅ›ciwych relacji miÄ™dzy nimi a kobietami.
W odróżnieniu od kobiety, której talenty skierowane sÄ… ku czÅ‚owiekowi, predyspozycje mężczyzn ukierunkowane sÄ… na skuteczne zmagania siÄ™ z materiÄ… oraz na poznawanie procesów zachodzÄ…cych w Å›wiecie i kierowanie nimi. Jest on predysponowany do podejmowania walki z trudnoÅ›ciami, przeciwnoÅ›ciami losu, do brania odpowiedzialnoÅ›ci za bieg wydarzeÅ„. Mężczyzna powinien czuć siÄ™ odpowiedzialny za losy swej rodziny, spoÅ‚ecznoÅ›ci, w której żyje, za losy Å›wiata. Tu piÄ™kny przykÅ‚ad niestrudzonej, niezÅ‚omnej ojcowskiej troski o losy Å›wiata daje Ojciec ÅšwiÄ™ty Jan PaweÅ‚ II. Ta troska jest zadaniem każdego mężczyzny, a szczególnie tego, który sprawuje jakÄ…kolwiek wÅ‚adzÄ™. WÅ‚adzÄ™, która powinna być sÅ‚użbÄ… na rzecz dobra powierzonych sobie „podwÅ‚adnych”. Wielkim zagrożeniem wspóÅ‚czesnych rodzin jest dość powszechne wÅ›ród mężczyzn zagubienie poczucia jednoosobowej odpowiedzialnoÅ›ci za losy małżeÅ„stwa i rodziny. Wiele jest tego przyczyn: od źle rozumianej idei partnerstwa, przez niedojrzaÅ‚ość mężczyzn do brania na siebie ciężaru odpowiedzialnoÅ›ci, aż do postawy samych kobiet walczÄ…cych z wÅ‚adzÄ… męża i żądajÄ…cych nieraz dla siebie samej peÅ‚ni wÅ‚adzy w rodzinie. Trudny i bolesny to problem, wart odrÄ™bnego opracowania.
Wróćmy do tematu różnic. JesteÅ›my wiÄ™c inni. Åšwiat gÅ‚osi jednak co innego. GÅ‚osi opacznie (by nie powiedzieć obÅ‚Ä™dnie) rozumianÄ… równość kobiety i mężczyzny, majÄ…cÄ… siÄ™ wyrażać peÅ‚nÄ… wymiennoÅ›ciÄ… ról i identycznoÅ›ciÄ… zadaÅ„ do speÅ‚nienia w Å›wiecie. Ustanawia siÄ™ nawet prawa gwarantujÄ…ce na przykÅ‚ad minimalny procent kobiet na stanowiskach obsadzanych na drodze wyborów. Dodajmy, że sÄ… to czÄ™sto stanowiska w polityce dotychczas „odwiecznie” mÄ™skie. Ileż byÅ‚o histerycznych wypowiedzi, dziwacznych propozycji, ba, nawet pretensji o to, że w jÄ™zyku polskim (podobnie zresztÄ… jak w innych) terminy poseÅ‚, senator, polityk sÄ… rodzaju mÄ™skiego. Ciekawe, że nie ustala siÄ™ (może tyko na razie) minimalnego procentu mężczyzn w zawodach odwiecznie kobiecych. Ot, choćby wÅ›ród przedszkolanek. Nawet nazwy na takiego mężczyznÄ™ nie ma (chyba że przedszkolak...).
SÅ‚owem, Å›wiat bÅ‚Ä…dzi w imiÄ™ równoÅ›ci rozumianej jako identyczność i peÅ‚na wymienność. Tworzy siÄ™ dość powszechny ogólny baÅ‚agan również w umysÅ‚ach ludzkich. Rodzina przestaje być rozumiana jako wspólnota kobiety, mężczyzny i ich dzieci, w której w naturalny (czyli zgodny z naturÄ…) sposób rozdzielone sÄ… funkcje, przywileje i zadania. Odchodzenie od naturalnego porzÄ…dku rzeczy zawsze koÅ„czy siÄ™ wiÄ™kszym lub mniejszym fiaskiem. Tymczasem dziÅ› dochodzi do zupeÅ‚nego pomieszania. Oto na przykÅ‚ad krytykuje siÄ™ podstawy programowe przedmiotu szkolnego, ponieważ rodzina jest tam ukazana tradycyjnie, jako trwaÅ‚y zwiÄ…zek mężczyzny i kobiety podejmujÄ…cych zadania rodzicielskie. W zamian proponuje siÄ™ nowoczesne „zwiÄ…zki partnerskie”, bez mówienia o ich dwupÅ‚ciowoÅ›ci, wiernoÅ›ci i wyÅ‚Ä…cznoÅ›ci seksualnej i oczywiÅ›cie ani sÅ‚owa o żadnych dzieciach. JeÅ›li takie majÄ… być znamiona nowoczesnoÅ›ci, to ja już wolÄ™ być nienowoczesny, a za to normalny i szczęśliwy niż „nowoczesny” i nieszczęśliwy, bo przeciwny swej naturze – sÅ‚owem – wynaturzony. Dzisiejszy, nafaszerowany hasÅ‚ami o równoÅ›ci i identycznoÅ›ci pÅ‚ci, skoÅ‚owany w efekcie czÅ‚owiek może mieć – i ma – poważne kÅ‚opoty z akceptacjÄ… naturalnej innoÅ›ci kobiet i mężczyzn, a w konsekwencji innoÅ›ci należnych im praw i obowiÄ…zków. Czy ma to wpÅ‚yw na kondycjÄ™ małżeÅ„stw? Niestety, tak. I to wielki. Gdyby mnie spytano, jakie najczęściej pretensje zgÅ‚aszajÄ… przychodzÄ…cy do poradni małżeÅ„skiej, odpowiedziaÅ‚bym bez wahania: żony o to, że ich mężowie czujÄ…, myÅ›lÄ…, reagujÄ…, dziaÅ‚ajÄ…... jak chÅ‚opy. Mężowie zaÅ› zgÅ‚aszajÄ… pretensje o kobiecość ich żon. OczywiÅ›cie inaczej to jest nazywane, ale w gruncie rzeczy do tego siÄ™ sprowadza. Kobieta ubolewa nad niedopasowaniem, opisujÄ…c, jak to on robi wszystko źle – bo inaczej niż ona. Zawiedziona jest jego tragicznÄ… niedomyÅ›lnoÅ›ciÄ…, czasem nawet komentujÄ…c to sÅ‚owami: „jakby kochaÅ‚, to by siÄ™ domyÅ›laÅ‚, o co chodzi”. Nie zdaje sobie sprawy, że jej oczekiwania sÄ… nie do speÅ‚nienia. Na przeszkodzie stoi wcale nie jego zÅ‚a wola (o co jest czÄ™sto posÄ…dzany), ale natura mężczyzny, której zmienić siÄ™ nie da. Otóż wÅ‚aÅ›nie w tej kwestii nauka jednoznacznie stwierdziÅ‚a, że kobiety majÄ… znacznie wyższy wrodzony poziom empatii niż mężczyźni. Empatia jest cechÄ… umożliwiajÄ…cÄ… wczuwanie siÄ™ w sprawy (zwÅ‚aszcza uczucia) drugiego czÅ‚owieka. To, co dla kobiety może być w tej branży oczywistoÅ›ciÄ… osiÄ…ganÄ… bez wysiÅ‚ku, dla mężczyzny może być po prostu poza granicami możliwoÅ›ci, nieosiÄ…galne. Zauważmy, że pretensje na tym polu nie tylko sÄ… nieuzasadnione, ale sÄ… wrÄ™cz krzywdzÄ…ce. Tak jak niezasadne byÅ‚yby pretensje do kogoÅ›, że nie ma na przykÅ‚ad 200 cm wzrostu. Ileż mniej byÅ‚oby kÅ‚opotów małżeÅ„skich, gdyby kobiety i mężczyźni mieli rzetelnÄ… wiedzÄ™ na temat naturalnej innoÅ›ci i wynikajÄ…cych stÄ…d konsekwencji dla życia małżeÅ„skiego.
Pewnie do koÅ„ca życia bÄ™dÄ™ pamiÄ™taÅ‚ mężczyznÄ™ z poradni, opuszczonego nagle – i dla niego samego niespodziewanie – przez żonÄ™ i dwójkÄ™ dzieci, po 17 latach małżeÅ„stwa. Pewnego dnia bez żadnej zapowiedzi żona z dziećmi wyprowadziÅ‚a siÄ™ po prostu do mamusi, nie zostawiajÄ…c nawet listu pożegnalnego. Mężczyzna w poradni przedstawiÅ‚ dÅ‚ugÄ… listÄ™ win żony, które można by sprowadzić do jednego: „ProszÄ™ pana, moja żona jest kobietÄ… i wszystko robi po kobiecemu. Po kobiecemu myÅ›li, czuje i dziaÅ‚a, a to jest nie do wytrzymania”. Po jego dÅ‚ugiej i potoczystej relacji powiedziaÅ‚em mu w kilku zdaniach o podstawowych różnicach pomiÄ™dzy mężczyznÄ… i kobietÄ…. ZrozumiaÅ‚ natychmiast. ByÅ‚ zresztÄ… czÅ‚owiekiem bystrym o wysokim statusie spoÅ‚ecznym i wyksztaÅ‚conym. Po moich wyjaÅ›nieniach zapytaÅ‚: „Czy to znaczy, że ja przez 17 lat zadrÄ™czaÅ‚em żonÄ™ pretensjami o to, że jest normalnÄ… kobietÄ…?”. UsÅ‚yszaÅ‚ na to twarde, mÄ™skie: „Niestety, tak!”, po czym rozpÅ‚akaÅ‚ siÄ™ jak dziecko i retorycznie zapytaÅ‚: „Dlaczego ja tego wszystkiego nie wiedziaÅ‚em wczeÅ›niej?”.
To jest moja odpowiedź na pytanie o to, jaki sens ma przygotowywanie siÄ™ do małżeÅ„stwa, mówienie czy pisanie do małżeÅ„stw już zawartych. Co prawda, sama Å›wiadomość i wiedza nikomu jeszcze nie naprawiÅ‚a małżeÅ„stwa, ale jest potrzebna do mÄ…drej, konstruktywnej i skutecznej przemiany życia.
Wszystkich pragnÄ…cych polepszyć kondycjÄ™ swego dialogu małżeÅ„skiego odwoÅ‚ujÄ™ do Stowarzyszenia „Spotkania MałżeÅ„skie” (www.spotkaniamalzenskie.pl).