Autor: Lilla Danilecka,
MiÅ‚ujcie siÄ™! 3/2003 → Temat numeru
Nawrócenie Ewy Lavallière
Po gwaÅ‚townej wymianie zdaÅ„ z pewnym wiejskim proboszczem na temat istnienia szatana Ewa Lavallie`re, utalentowana francuska aktorka komediowa przeÅ‚omu XIX i XX wieku, powiedziaÅ‚a: „Ma racjÄ™ – diabeÅ‚ istnieje. A jeÅ›li istnieje, to musi istnieć i Bóg. A jeÅ›li istnieje Bóg, to co ja tu robiÄ™? Co ja robiÄ™ z życiem, które od Niego otrzymaÅ‚am?”.
MiaÅ‚a 51 lat i na swoim koncie bÅ‚yskotliwÄ… karierÄ™ w paryskiej „Variété” oraz ciężki bagaż osobistych dramatów i rozczarowaÅ„...
Eugenia Fenoglio przyszÅ‚a na Å›wiat w wielkanocny poranek 1866 roku w Tulonie, w niezbyt zamożnej rodzinie krawieckiej. Z dzieciÅ„stwa zapamiÄ™taÅ‚a przede wszystkim awantury wszczynane przez pijanego ojca, który biÅ‚ i terroryzowaÅ‚ swojÄ… żonÄ™ oraz dwoje dzieci – Leona i mÅ‚odszÄ… o rok EugeniÄ™, ucieczki z przerażonÄ… matkÄ… do krewnych i wreszcie, gdy miaÅ‚a 18 lat, dramat podwójnego zabójstwa. Na jej oczach rozszalaÅ‚y ojciec zastrzeliÅ‚ matkÄ™ i zaraz potem popeÅ‚niÅ‚ samobójstwo. Dziewczyna przez pewien czas przebywaÅ‚a u krewnych i znajomych w Marsylii, Perpignan i Nicei. CzuÅ‚a siÄ™ nikomu niepotrzebnym podrzutkiem bez ojca i matki. Zaczęły drÄ™czyć jÄ… myÅ›li samobójcze i pewnego wieczoru usiadÅ‚a zupeÅ‚nie zaÅ‚amana nad brzegiem kanaÅ‚u w Nicei. ZauważyÅ‚ jÄ… jakiÅ› nieznajomy mężczyzna i zabraÅ‚ na kolacjÄ™. OkazaÅ‚ siÄ™ uczciwym czÅ‚owiekiem i widzÄ…c bezradność, ale i nieprzeciÄ™tnÄ… urodÄ™ Eugenii, skontaktowaÅ‚ jÄ… z dyrektorem wÄ™drownej trupy teatralnej. Tam, za namowÄ… niejakiego markiza de la Valette, dziewczyna zaczęła posÅ‚ugiwać siÄ™ pseudonimem Ewa Lavallie`re. Nazwisko to nosiÅ‚a kiedyÅ› jedna ze sÅ‚ynnych kochanek króla Ludwika XIV, która pod koniec życia nawróciÅ‚a siÄ™ i zamieszkaÅ‚a w klasztorze karmelitaÅ„skim.
Na podbój Paryża
Po czterech latach nauki Ewa postanowiÅ‚a opuÅ›cić wÄ™drownÄ… trupÄ™ i, nikomu nie zdradzajÄ…c swoich planów, wyjechaÅ‚a do Paryża. ZnalazÅ‚a pracÄ™ w chórze muzycznym teatru „Variété”. Przez dziesięć lat pięła siÄ™ na szczyty scenicznej kariery. GwiazdÄ™ uczyniÅ‚ z niej dyrektor teatru Ferdynand Samuel zwany w Å›wiecie paryskiej estrady „Samuelem WspaniaÅ‚ym” ze wzglÄ™du na swojÄ… inteligencjÄ™ i talent do dyplomacji, a także rzadko spotykanÄ… w tych krÄ™gach prawość charakteru. Ferdynand zakochaÅ‚ siÄ™ w 22-letniej Ewie Lavallie`re i wkrótce ożeniÅ‚ siÄ™ z niÄ…. W 1895 roku przyszÅ‚a na Å›wiat ich córka Jeanne.
OkoÅ‚o roku 1900 sceniczne sukcesy Ewy nawet jÄ… samÄ… przyprawiaÅ‚y o zawrót gÅ‚owy: entuzjastyczne recenzje, zainteresowanie ze strony Akademii Francuskiej, koronowane gÅ‚owy Europy na widowni przedstawieÅ„, w których graÅ‚a gÅ‚ówne role. PieniÄ…dze i sÅ‚awa wcale nie pomogÅ‚y jednak Ewie odzyskać równowagi utraconej na skutek dramatycznych przeżyć z dzieciÅ„stwa. Nie umiaÅ‚a dać miÅ‚oÅ›ci ani mężowi, ani swojemu dziecku. StawaÅ‚a siÄ™ coraz bardziej kapryÅ›na, zmienna i nieczuÅ‚a. W jej życiu zaczÄ™li pojawiać siÄ™ kolejni mężczyźni, którzy mieli dla niej znaczenie na tyle, na ile zasobne byÅ‚y ich portfele. ZerwaÅ‚a z poczciwym Ferdynandem i zwiÄ…zaÅ‚a siÄ™ z niemieckim producentem aspiryny – baronem Georgiem von Lucius. Gdy ten wyjechaÅ‚ na dÅ‚uższy czas do Sztokholmu, pisaÅ‚a do niego w liÅ›cie: „Kocham ciÄ™ bardzo. JesteÅ› fascynujÄ…cym mężczyznÄ…. Tylko nie zapomnij o czeku”.
Na podbój duszy
Ani w jej najbliższym otoczeniu, ani wÅ›ród oklaskujÄ…cej jÄ… publicznoÅ›ci nikt nie domyÅ›laÅ‚ siÄ™, jak bardzo cierpiaÅ‚a. Promienna i uÅ›miechniÄ™ta w blaskach scenicznych Å›wiateÅ‚, nosiÅ‚a w sercu wciąż wzbierajÄ…cÄ… gorycz. „Nigdy i nigdzie nie jest mi dobrze – powiedziaÅ‚a kiedyÅ›. – Gdziekolwiek siÄ™ znajdÄ™, zawsze zamykam siÄ™ w sobie, chyba że jestem na scenie”. Jej dorastajÄ…ca córka Jeanne coraz wyraźniej schodziÅ‚a na zÅ‚Ä… drogÄ™. Mężczyźni, którzy otaczali EwÄ™, zawsze jÄ… rozczarowywali i zadawali ból. Kilkakrotnie chciaÅ‚a popeÅ‚nić samobójstwo.
W 1911 roku podczas jednej z prób w teatrze Ewa zostaÅ‚a zraniona w gÅ‚owÄ™ przez spadajÄ…cy zwój ciężkiej liny i trafiÅ‚a do szpitala. W rozmowie z opiekujÄ…cÄ… siÄ™ niÄ… siostrÄ… zakonnÄ… po raz pierwszy od wielu lat przypomniaÅ‚a sobie doÅ›wiadczenie swojej I Komunii Å›wiÄ™tej. Przed laty przeżyÅ‚a ten dzieÅ„ bardzo gÅ‚Ä™boko. ZapamiÄ™taÅ‚a, że ogarnęło jÄ… wówczas uczucie spokoju i zdolność przebaczenia krzywd wyrzÄ…dzanych na co dzieÅ„ przez ojca. W sercu 45-letniej aktorki na krótkÄ… chwilÄ™ rozbÅ‚ysÅ‚o Å›wiateÅ‚ko Å‚aski.
Niestety, po wyjÅ›ciu ze szpitala Ewa powróciÅ‚a do dawnego stylu życia. W 1914 roku umarÅ‚ Ferdynand i chociaż Ewa już dawno go opuÅ›ciÅ‚a, wpadÅ‚a w ciężkÄ… depresjÄ™. Prasa pisaÅ‚a: „W jej pÅ‚omiennych oczach dostrzec można cieÅ„ smutku. CzÅ‚owiek czuje, że duszÄ™ jej pali jakiÅ› ogieÅ„”. Å»ycie Ewy Lavallière stawaÅ‚o siÄ™ coraz bardziej chaotyczne. Tuż po wybuchu pierwszej wojny Å›wiatowej zaczęła podróżować po Francji i Anglii, dajÄ…c przedstawienia, z których dochód przeznaczaÅ‚a na pomoc dla szpitali polowych. OdwiedzaÅ‚a rannych, lecz sama byÅ‚a bliska nerwowego i fizycznego zaÅ‚amania. Wówczas to pewna kobieta w Paryżu zaprosiÅ‚a jÄ… do udziaÅ‚u w seansach spirytystycznych: „ChciaÅ‚am być mÅ‚oda – wyzna później. – ProsiÅ‚am diabÅ‚a jeszcze o dwadzieÅ›cia lat mÅ‚odoÅ›ci. OdpowiedziaÅ‚ mi, pukajÄ…c w stóÅ‚. Później nawet nam siÄ™ ukazaÅ‚… ZawarÅ‚am z nim umowÄ™. W zamian za zdrowie i mÅ‚odość obiecaÅ‚am przyprowadzić do niego jak najwiÄ™cej ludzi. Ale on nie daÅ‚ mi ani zdrowia, ani mÅ‚odoÅ›ci”.
„To dziÄ™ki diabÅ‚u przyszÅ‚am do Boga!”
Lato 1917 roku Ewa Lavallière spÄ™dziÅ‚a we francuskiej wiosce Chanceaux-sur-Choiselle, gdzie wynajęła niewielki paÅ‚acyk. ZarzÄ…dcÄ… nieruchomoÅ›ci byÅ‚ miejscowy proboszcz, ks. Chasteigner i to on pierwszy skierowaÅ‚ rozmowÄ™ z EwÄ… na temat wiary. „Wiara, wiara! Jaki sens ma wiara?” – odparÅ‚a dumna i zagniewana kobieta. Zaintrygowany wiejski proboszcz poczuÅ‚, że znalazÅ‚ siÄ™ w swoim żywiole. Nie zwykÅ‚ omijać drażliwych tematów ani zostawiać rozmówcy samego ze swoimi problemami. Nazajutrz po pierwszym spotkaniu, podczas którego dowiedziaÅ‚ siÄ™ miÄ™dzy innymi o spirytystycznych doÅ›wiadczeniach Ewy, przyniósÅ‚ jej żywot Marii Magdaleny pióra ksiÄ™dza Lacordaire'a. „Niech pani przeczyta tÄ™ książkÄ™ na kolanach!” – wrzasnÄ…Å‚.
W trakcie tej niespodziewanej lektury serce Ewy zostaÅ‚o dotkniÄ™te Å‚askÄ…. W jej oczach pojawiÅ‚y siÄ™ pierwsze Å‚zy, potem zaczęła szlochać i wreszcie zerwaÅ‚a siÄ™, aby pobiec do ksiÄ™dza i wyznać mu grzechy swojego życia. „Niech pani zaczeka, nie trzeba tak krzyczeć” – uspokajaÅ‚ jÄ… coraz bardziej przejÄ™ty caÅ‚Ä… sprawÄ… ksiÄ…dz Chasteigner. Tym razem nie byÅ‚ to już teatr. Ewa, choć nadal zachowywaÅ‚a siÄ™ zupeÅ‚nie jak na scenie, po raz pierwszy w życiu zagraÅ‚a samÄ… siebie. BÅ‚agaÅ‚a roztrzÄ™sionego proboszcza o rozgrzeszenie. W odpowiedzi usÅ‚yszaÅ‚a: „ZabawiaÅ‚a siÄ™ pani w spirytyzm, a to jest grzech specjalny. Aby udzielić pani rozgrzeszenia, muszÄ™ najpierw uzyskać pozwolenie arcybiskupa”. Natychmiast wsiadÅ‚ na rower i obiecaÅ‚ wrócić tak szybko, jak to tylko bÄ™dzie możliwe. Ewa wspomni później, że kilkugodzinne czekanie na powrót ksiÄ™dza Chasteigner z miasteczka byÅ‚o jednym z najgorszych momentów w jej życiu. Ogarnęło jÄ… potworne przerażenie na myÅ›l, że Bóg odrzuci jÄ… na zawsze, a tymczasem sama nie mogÅ‚a nic zrobić. CzuÅ‚a siÄ™ jak nÄ™dzny robak, nad którym zawisÅ‚ nieruchomo but olbrzyma. Zbawienie jej duszy wisiaÅ‚o na wÅ‚osku. Kiedy w oddali zobaczyÅ‚a zbliżajÄ…cÄ… siÄ™ sylwetkÄ™ ksiÄ™dza Chasteigner, który radoÅ›nie machaÅ‚ swoim czarnym beretem, staÅ‚o siÄ™ jasne, że Bóg okazaÅ‚ jej miÅ‚osierdzie.
„SkoÅ„czyÅ‚am z teatrem!”
KsiÄ…dz Chasteigner na próżno przekonywaÅ‚ EwÄ™, aby tego nie robiÅ‚a: „Można być zarazem dobrÄ… chrzeÅ›cijankÄ… i dobrÄ… aktorkÄ…”. Zaczęła myÅ›leć o wstÄ…pieniu do klasztoru. Czyżby byÅ‚a pod wpÅ‚ywem postaci z przeszÅ‚oÅ›ci, pod imieniem i nazwiskiem której ukryÅ‚a na poczÄ…tku swej aktorskiej kariery prawdziwÄ… tożsamość? Niestety, wysiÅ‚ki Ewy Lavallière, aby wstÄ…pić do Karmelu, speÅ‚zÅ‚y na niczym. WszÄ™dzie znano jej wczeÅ›niejszÄ… scenicznÄ… popularność oraz chwiejny i depresyjny charakter. Ewa odczuÅ‚a ból odrzucenia. Dopiero kilka lat później napisaÅ‚a, że w tym doÅ›wiadczeniu dane jej byÅ‚o poznać gorycz, jakiej zaznaÅ‚ też odrzucony przez ludzi Zbawiciel. Wciąż czuÅ‚a przygnÄ™bienie, które ze wzglÄ™du na zbyt liczne niezagojone rany nÄ™kać jÄ… miaÅ‚o do koÅ„ca życia.
W 1918 roku Ewa sprzedaÅ‚a wiÄ™kszość swojego paryskiego majÄ…tku, a pieniÄ…dze przeznaczyÅ‚a na cele dobroczynne. Ze wzglÄ™du na poważne kÅ‚opoty ze zdrowiem oraz nieznoÅ›ny rozgÅ‚os, jaki wywoÅ‚any zostaÅ‚ w krÄ™gach paryskich jej nagÅ‚ym i tajemniczym odejÅ›ciem ze sceny, Ewa Lavallière kilkanaÅ›cie razy musiaÅ‚a zmieniać miejsce pobytu. W 1920 roku, dziÄ™ki pomocy ksiÄ™dza Chasteigner, kupiÅ‚a niewielki domek w Wogezach, gdzie zamieszkaÅ‚a ze swojÄ… wiernÄ… przyjacióÅ‚kÄ… LeonÄ…. NazwaÅ‚y to miejsce BetaniÄ…. W swoim duchowym dzienniku Ewa napisaÅ‚a: „Betania jest domem, który poÅ›wiÄ™ciÅ‚y rÄ™ce Matki Bożej i oddaÅ‚y NajÅ›wiÄ™tszemu Sercu Jezusa. DziÄ™ki Ci, Boże, że daÅ‚eÅ› mi pod Twoim sklepieniem to schronienie. Moje hasÅ‚o – to oddanie, miÅ‚ość i ufność. O NajÅ›wiÄ™tsze Serce Jezusa, przyjdź Królestwo Twoje! Mój Panie i Boże!”
Tercjarka św. Franciszka
W tym samym roku Ewa Lavallière przyjęła habit III Zakonu Å›w. Franciszka i otrzymaÅ‚a imiÄ™ siostry Ewy Marii od NajÅ›wiÄ™tszego Serca Jezusa. Pragnęła resztÄ™ życia poÅ›wiÄ™cić dziaÅ‚alnoÅ›ci misyjnej. WyjeżdżaÅ‚a nawet kilkakrotnie do Kartaginy w Tunezji, gdzie pracowaÅ‚a jako pielÄ™gniarka. Niestety, stan jej zdrowia nie pozwalaÅ‚ już na intensywnÄ… pracÄ™ ani na zmaganie siÄ™ z niesprzyjajÄ…cym klimatem. Arcybiskup Lemaitre, duszpasterz Kartaginy, powiedziaÅ‚ jej w 1924 roku: „BÄ™dzie pani odtÄ…d wspomagać tÄ™ misjÄ™ nie pracÄ…, lecz cierpieniem. Pani rola dopiero siÄ™ zaczyna”. Ewa Lavallière wróciÅ‚a wiÄ™c do Betanii, gdzie rytm jej życia wyznaczaÅ‚a odtÄ…d przede wszystkim modlitwa. W ciÄ…gu piÄ™ciu nastÄ™pnych lat żyÅ‚a z dala od Å›wiata i coraz bliżej Boga. W swoim dzienniku duchowym, który zatytuÅ‚owaÅ‚a „List do mojego Jezusa” napisaÅ‚a miÄ™dzy innymi: „Jaki jest mój najpiÄ™kniejszy kwiat? Ciernie z korony Jezusa. Jaki jest mój ulubiony sport? KlÄ™kanie. Moje najmilsze miejsce? Kalwaria. Mój najmilszy klejnot? Różaniec. Mój najdroższy majÄ…tek? Grób. Czym ja jestem? Robakiem. Kto jest moim szczęściem? Jezus”. W sierpniu 1928 roku 62-letnia Ewa poważnie zachorowaÅ‚a na zapalenie otrzewnej. Lekarz opiekujÄ…cy siÄ™ chorÄ… poleciÅ‚ wezwać jej córkÄ™. WiedziaÅ‚, że Ewa kochaÅ‚a swoje dziecko tym bardziej, im bardziej byÅ‚o ono pogubione i zdeprawowane. Jeanne rzeczywiÅ›cie przyjechaÅ‚a, lecz nie po to, aby opiekować siÄ™ umierajÄ…cÄ… matkÄ…. Ukradkiem zaczęła podawać jej kokainÄ™, liczÄ…c na to, że od uzależnionej matki Å‚atwiej wyciÄ…gnie pieniÄ…dze na pokrycie swoich kolosalnych dÅ‚ugów. Doktor Grosjean odkryÅ‚ zabójczÄ… „kuracjÄ™” po oÅ›miu dniach i osobiÅ›cie wyrzuciÅ‚ Jeanne z domu. Ewa byÅ‚a już jednak uzależniona i do koÅ„ca życia musiaÅ‚a przyjmować narkotyk.
Ostatni rok Ewa Lavallière przeżyÅ‚a w wielkim cierpieniu. Twarz spuchÅ‚a jej nie do poznania, wypadÅ‚y jej wszystkie zÄ™by, a lekarz musiaÅ‚ zaszyć jej powieki. Ewa byÅ‚a przytomna i zdawaÅ‚a sobie sprawÄ™, że bezpowrotnie utraciÅ‚a urodÄ™, której kiedyÅ› zawdziÄ™czaÅ‚a sÅ‚awÄ™ i pieniÄ…dze: „Dobry Panie, grzeszyÅ‚am tymi darami. Teraz zaÅ› dziÄ™ki Ci, że przez te cierpienia pozwalasz mi odpokutować moje grzechy”. Do ostatnich chwil myÅ›laÅ‚a o innych. ModliÅ‚a siÄ™ o dobrego męża dla swojej wiernej towarzyszki Leony (Leona znalazÅ‚a dobrego męża i byÅ‚o to dla Ewy wielkÄ… radoÅ›ciÄ…). Eugenia Maria Fenoglio, Ewa Lavallière, siostra Ewa Maria od NajÅ›wiÄ™tszego Serca Jezusa umarÅ‚a 11 lipca 1929 roku. Na kilka lat przed Å›mierciÄ… kazaÅ‚a wykuć na swoim nagrobku sÅ‚owa: „Panie, który mnie stworzyÅ‚eÅ›, zmiÅ‚uj siÄ™ nade mnÄ…!”.
Lilla Danilecka
Na podstawie:
1. Christian Feldmann, Wielcy chrześcijanie XX wieku, Warszawa 1993, ss. 309-331.
2. „Eve, jusqu’au bout de l’amour”, „Famille chrétienne”, nr 842.