Autor: Lilla Danilecka,
MiÅ‚ujcie siÄ™! 1/2002 → Temat numeru
Historia Tima Guénarda jest porażajÄ…ca. Najpierw ogromem cierpienia, jakiego doÅ›wiadczyÅ‚ w dzieciÅ„stwie, a potem ogromem Å‚aski, która sprawiÅ‚a, że staÅ‚ siÄ™ zdolny Å›wiadczyć o Bożej dobroci. Tim Guénard, dziÅ› 40-letni ojciec czwórki dzieci, w swojej wydanej we Francji autobiografii pt. Plus fort que la haine pisze, że Bóg ma lekarstwo na wszelkie, choćby najwiÄ™ksze rany ludzkiej biedy.
Gdy miaÅ‚ trzy lata, jego matka skoÅ„czyÅ‚a dziewiÄ™tnaÅ›cie lat. Pewnego dnia, przywiÄ…zaÅ‚a chÅ‚opca za nóżkÄ™ do przydrożnego sÅ‚upa na jakiejÅ› maÅ‚o uczÄ™szczanej drodze i odjechaÅ‚a. Policjanci znaleźli zziÄ™bniÄ™te i przerażone dziecko dopiero nazajutrz. Tim trafiÅ‚ pod opiekÄ™ swojego ojca, który jednak wcale nie byÅ‚ tym faktem uszczęśliwiony. MiaÅ‚ żonÄ™ i kolejne dzieci, a Tim byÅ‚ dla niego wyrzutem sumienia i dlatego go nienawidziÅ‚. KiedyÅ›, pijany, tak uderzyÅ‚ piÄ™cioletniego syna, że ten, spadajÄ…c ze stromych schodów do piwnicy, poÅ‚amaÅ‚ obie nogi i nos.
LeżaÅ‚ w szpitalu dwa i póÅ‚ roku. Nikt go nie odwiedzaÅ‚. – Moimi jedynymi gośćmi byÅ‚y muchy i pielÄ™gniarki z zastrzykami – wspomni później. KiedyÅ›, w Boże Narodzenie, Tim ukradÅ‚ chÅ‚opcu z sÄ…siedniego Å‚óżka kolorowy papier z prezentu. To byÅ‚a jego jedyna Å›wiÄ…teczna radość okupiona dzieciÄ™cym poczuciem winy z powodu tej niewybaczalnej kradzieży.
Ze szpitala Tim trafił do domu dziecka, ponieważ jego ojciec został pozbawiony praw rodzicielskich. Tim miał osiem lat i objawy ciężkiej choroby sierocej. Uznano, że jest nerwowo chory i skierowano go do szpitala psychiatrycznego. Dopiero po dziewięciu tygo dniach lekarze stwierdzili, że to była pomyłka.
GÅ‚odne dziecko i Hostie
Ze szpitala zabraÅ‚a go pewna kobieta, która miaÅ‚a stworzyć Timowi rodzinÄ™ zastÄ™pczÄ… i obdarzyć osierocone i okaleczone dziecko odrobinÄ… miÅ‚oÅ›ci. Lecz i tym razem Tim nie miaÅ‚ szczęścia. KobietÄ™ tÄ™ nazwaÅ‚ później wiedźmÄ…. ZmuszaÅ‚a go do ciężkiej pracy w gospodarstwie. Dzieciak czÄ™sto cierpiaÅ‚ z gÅ‚odu na bóle brzucha i gÅ‚owy, spaÅ‚ na cuchnÄ…cym sienniku w kÄ…cie strychu. KiedyÅ› wysÅ‚aÅ‚a go, aby sam posprzÄ…taÅ‚ caÅ‚y koÅ›cióÅ‚. GÅ‚odny i zmÄ™czony Tim przypomniaÅ‚ sobie, że podczas niedzielnych Mszy Å›wiÄ™tych kapÅ‚an rozdaje ludziom biaÅ‚e opÅ‚atki. OtworzyÅ‚ tabernakulum i wyjÄ…Å‚ puszkÄ™ z komunikantami. ZaczÄ…Å‚ jeść Å‚apczywie, bojÄ…c siÄ™, aby ktoÅ› nie zÅ‚apaÅ‚ go na gorÄ…cym uczynku. W ciÄ…gu paru minut znikÅ‚a caÅ‚a zawartość tabernakulum. DowiedziaÅ‚em siÄ™ później od kompetentnych osób – wspomina po latach Tim – że te Hostie byÅ‚y konsekrowane, i że mój uczynek zgÅ‚odniaÅ‚ego dziecka nazywaÅ‚ siÄ™ PierwszÄ… KomuniÄ… Å›wiÄ™tÄ…. Wtedy zupeÅ‚nie nie zdawaÅ‚em sobie sprawy z tej tajemnicy ani z tego, że popeÅ‚niÅ‚em straszny grzech, który ludzie okreÅ›lajÄ… mianem Å›wiÄ™tokradztwa. Nie byÅ‚em nawet ochrzczony.
Stopniowo atmosfera w domu stawaÅ‚a siÄ™ dla Tima nie do zniesienia. PróbowaÅ‚ popeÅ‚nić samobójstwo, ale sznur byÅ‚ za sÅ‚aby i urwaÅ‚ siÄ™ pod ciężarem dziewiÄ™cioletniego chÅ‚opca. Kilka dni później kobieta, u której przebywaÅ‚, uchodzÄ…ca we wsi za dobrÄ… katoliczkÄ™, tak zbiÅ‚a Tima, że zÅ‚amaÅ‚a mu rÄ™kÄ™. Nazajutrz byÅ‚a zmuszona odwieźć go do szpitala. Lekarze zaalarmowali policjÄ™.
Tim został umieszczony w nowej rodzinie zastępczej. Ci ludzie byli biedni, ale bardzo serdeczni. Wujek Gaby był cierpliwy i wyrozumiały, uczył chłopca pracy ze zwierzętami. Nazywał go swoim Pio.
Niestety, szczęście Tima trwaÅ‚o krótko. Pewnego dnia bawiÅ‚ siÄ™ w stodole wraz z dziećmi gospodarza. Starszy o dwa lata od Tima Paulo przyniósÅ‚ Å›wieczki i zapaÅ‚ki. ChÅ‚opcy zbudowali szaÅ‚as ze sÅ‚omy i zapalili w Å›rodku Å›wiecÄ™. Dzieci cudem uszÅ‚y z życiem i patrzyÅ‚y przerażone, jak stodoÅ‚a zamienia siÄ™ w gigantycznÄ… pochodniÄ™. Policja od razu oskarżyÅ‚a sierotÄ™.
Zbyt biedny, by płakać
W poprawczaku uznano Tima za niebezpiecznego i skierowano pod specjalny nadzór. Wieczorem strach, samotność, smutek i rozpacz trysnęły z oczu zaszczutego dziecka potokami Å‚ez w poduszkÄ™. ZauważyÅ‚ to wychowawca. Nazajutrz z szyderczym uÅ›miechem wyciÄ…gnÄ…Å‚ Tima na Å›rodek jadalni i powiedziaÅ‚: – Teraz pÅ‚acz. No dalej, mazgaju, pÅ‚acz przed wszystkimi!
W tym momencie w sercu Tima zaszÅ‚a okrutna zmiana: ByÅ‚em zbyt biedny, nie miaÅ‚em prawa do Å‚ez. Okazywanie bólu jest luksusem, którego mi odmówiono. MusiaÅ‚em wiÄ™c okÅ‚amywać swoje cierpienie. MusiaÅ‚em zamknąć zawory moich oczu i drzwi mojego serca. MusiaÅ‚em ze sobÄ… walczyć, żeby nie pÅ‚akać. Szloch powoli zamieniaÅ‚ siÄ™ we mnie w zÅ‚ość, zwijaÅ‚ w kÅ‚Ä™bek wÅ›ciekÅ‚oÅ›ci. CaÅ‚a zgromadzona we mnie agresja przeciw nienawiÅ›ci, jakiej doznaÅ‚em, zamieniaÅ‚a siÄ™ w palÄ…cy mnie wewnÄ…trz ogieÅ„ szukajÄ…cy ujÅ›cia. ZaczynaÅ‚a pożerać mnie żądza zemsty.
NastÄ™pne trzy miesiÄ…ce to pasmo nieustannych upokorzeÅ„, bezpodstawnych oskarżeÅ„, okrutnych kar i drwin ze wszystkich stron. Miara siÄ™ przebraÅ‚a, gdy po raz kolejny sÄ…siad przy stole siÄ™gnÄ…Å‚ po kotlet do talerza Tima. ChÅ‚opak z caÅ‚ej siÅ‚y wbiÅ‚ widelec w dÅ‚oÅ„ zÅ‚odzieja. PoczuÅ‚ ulgÄ™, która jednak szybko zamieniÅ‚a siÄ™ w prawdziwÄ… rozpacz. WtrÄ…cono go do karceru.
Pewnego dnia, kiedy już nie miaÅ‚ na nic nadziei, strażnik zawoÅ‚aÅ‚: Guénard, masz wizytÄ™! Wujek Gaby po szeÅ›ciu miesiÄ…cach od pożaru nie zapomniaÅ‚ o Timie. ChÅ‚opak poczuÅ‚ serce w gardle. SpojrzaÅ‚ stojÄ…cemu przed nim mężczyźnie w oczy i zobaczyÅ‚ w nich smutek i wyrzuty sumienia. Wujek Gaby przyznaÅ‚, że w dniu pożaru ulegÅ‚ swojej żonie, która wezwaÅ‚a policjÄ™ i odprawiÅ‚a chÅ‚opca. Nie mógÅ‚ sobie tego wybaczyć. Przyjdziesz jeszcze? – spytaÅ‚ Tim. Tak, przyjdÄ™, mój Pio, przyjdÄ™. Jego Pio czuÅ‚, że już nigdy nie zobaczy wujka Gaby’ego. Ta wizyta jednak oddaÅ‚a zdruzgotanemu dziecku niewiarygodnÄ… wprost przysÅ‚ugÄ™. Nie pozwoliÅ‚a do koÅ„ca stwardnieć jego sercu. W ciÄ…gu tych kilkunastu minut odżyÅ‚o w nim coÅ› bezcennego. PojawiÅ‚a siÄ™ nowa szczelina dla uczuć. Tim postanowiÅ‚ uciekać, aby ratować swoje życie od nienawiÅ›ci.
Pazur zła
Paryż jest fascynujÄ…cy, szczególnie, gdy ma siÄ™ dwanaÅ›cie lat i po raz pierwszy w życiu oddycha siÄ™ wolnoÅ›ciÄ…. „Pani Å»yrafa” (Wieża Eiffla) dumnie góruje nad caÅ‚ym miastem. Za pieniÄ…dze, jakie daÅ‚ mu niespodziewanie jakiÅ› przechodzieÅ„, Tim kupiÅ‚ bilet i znalazÅ‚ siÄ™ 300 metrów nad dachami Paryża. ImponujÄ…ce. Przyjemność trwaÅ‚a jednak krótko. ZbliżaÅ‚ siÄ™ wieczór, a wraz z nim gÅ‚ód i samotność. ZmÄ™czony i zdezorientowany Tim usiadÅ‚ na Å‚awce na Polach Marsowych. Prawie natychmiast zjawiÅ‚ siÄ™ elegancko ubrany mężczyzna i spytaÅ‚ Tima, czy chce zarobić 50 franków. OczywiÅ›cie! Po chwili chÅ‚opiec znalazÅ‚ siÄ™ w mieszkaniu nieznajomego, który w brutalny sposób go zgwaÅ‚ciÅ‚, po czym wcisnÄ…Å‚ mu w rÄ™kÄ™ obiecany banknot i wyrzuciÅ‚ za drzwi. WybiegÅ‚em na ulicÄ™. Moje serce wymiotowaÅ‚o Å‚zami. TrzÄ…sÅ‚em siÄ™ z zimna i z obrzydzenia. MiaÅ‚em dwanaÅ›cie lat i wÅ‚aÅ›nie poznaÅ‚em, czym jest perwersja. PoczuÅ‚em, jakby dotknÄ…Å‚ mnie pazur zÅ‚a, jakby zraniÅ‚ nie tylko moje ciaÅ‚o, ale i mojÄ… duszÄ™. Nie byÅ‚em w stanie woÅ‚ać o pomoc. GdzieÅ› jednak, w gÅ‚Ä™bi serca, tam, gdzie nie ma już sÅ‚ów, wzywaÅ‚em pomocy. KrzyczaÅ‚em do WszechmogÄ…cego, aby uwolniÅ‚ mnie od tego koszmaru. Nie przyszedÅ‚. Nikt nie przyszedÅ‚.
NastÄ™pne trzy lata Tim spÄ™dziÅ‚ w Å›wiecie paryskiej prostytucji. ByÅ‚ utrzymankiem starszych i znudzonych życiem kobiet zamkniÄ™tych w luksusowych willach na Montparnasse. TrafiÅ‚ do bandy mÅ‚odocianych strÄ™czycieli i nawet czuÅ‚, że zaczęła mu siÄ™ podobać ta dobrze pÅ‚atna „praca”. Do czasu, aż znów wpadÅ‚ w rÄ™ce policji.
Tym razem miaÅ‚ szczęście. SÄ™dzina postaraÅ‚a siÄ™, aby przyjÄ™to go do szkoÅ‚y, gdzie mógÅ‚ uczyć siÄ™ zawodu i jednoczeÅ›nie zarabiać na swoje utrzymanie. Tim zostaÅ‚ praktykantem na budowie. Praca spodobaÅ‚a mu siÄ™. ZmężniaÅ‚, zaprzyjaźniÅ‚ siÄ™ z nowymi kolegami. ZaczÄ…Å‚ też trenować boks i szybko odnosić zwyciÄ™stwa w krajowych i miÄ™dzynarodowych zawodach. WalczyÅ‚ z ogromnÄ… zaciekÅ‚oÅ›ciÄ…. Wreszcie miaÅ‚ okazjÄ™ wyÅ‚adować swojÄ… gromadzonÄ… od lat nienawiść. PoczuÅ‚, że zaczyna być silniejszy od niej. Nie zrażaÅ‚ siÄ™ kolejnymi zÅ‚amaniami nosa. W sumie naliczyÅ‚ ich 27, z czego cztery zawdziÄ™czaÅ‚ jeszcze ojcu. ByÅ‚ oklaskiwany i zarabiaÅ‚ mnóstwo pieniÄ™dzy. PoczuÅ‚ siÄ™ wreszcie „kimÅ›”. Minęły nastÄ™pne dwa lata.
WÅ›ród ludzi „nie z tej ziemi”
Tim wÅ‚aÅ›nie skoÅ„czyÅ‚ osiemnaÅ›cie lat. WysÅ‚ano go na staż budowlany do Compiegne, gdzie poznaÅ‚ chÅ‚opaka imieniem Jean-Marie. Niespodziewanie Jean-Marie zaczÄ…Å‚ mówić Timowi o Bogu, o Jego miÅ‚oÅ›ci, o jakiejÅ› Dobrej Nowinie i innych dziwnych rzeczach. Tim nic nie rozumiaÅ‚.
Pewnego dnia Jean-Marie zaprosiÅ‚ Tima, aby go odwiedziÅ‚. ChÅ‚opak mieszkaÅ‚ we wspólnocie Arki Jeana Vaniera. MieszkaÅ„cy Arki sÄ… ludźmi nie z tej ziemi. Nawet nie wyglÄ…dajÄ… jak inni ludzie. Ich relacje sÄ… proste i bezpoÅ›rednie. JeÅ›li siÄ™ im spodobasz, powiedzÄ… ci to od razu. JeÅ›li nie, nawet ciÄ™ nie zauważą. SÄ… klejnotami spontanicznoÅ›ci w Å›wiecie zimnych kalkulacji. Tu nie ma miejsca na żadnÄ… grÄ™. WspaniaÅ‚e... – takie byÅ‚o pierwsze wrażenie Tima, gdy przekroczyÅ‚ próg tego dziwnego domu.
Jeszcze tego samego wieczoru Jean-Marie zaprosiÅ‚ Tima do odwiedzenia wraz ze wszystkimi Jezusa. ChÅ‚opak byÅ‚ pod wrażeniem ciepÅ‚ej i trochÄ™ zaskakujÄ…cej go atmosfery Arki. ZgodziÅ‚ siÄ™ wiÄ™c, sÄ…dzÄ…c, że chodzi o jakiegoÅ› nowego kolegÄ™, po imieniu sÄ…dzÄ…c Portugalczyka lub Hiszpana. Weszli do koÅ›cioÅ‚a. Tam ktoÅ› wskazaÅ‚ mu NajÅ›wiÄ™tszy Sakrament i szepnÄ…Å‚: To jest CiaÅ‚o Jezusa. Wszyscy uklÄ™kli. Trudno mi byÅ‚o uwierzyć, że ludzie potrafiÄ… przejść przez póÅ‚ miasta, żeby w milczeniu klÄ™czeć przed biaÅ‚ym krążkiem, który nazywajÄ… Jezusem – Tim nie mógÅ‚ wyjść z podziwu. PrzypomniaÅ‚ sobie tabernakulum z dzieciÅ„stwa, które opróżniÅ‚ z gÅ‚odu. RozejrzaÅ‚ siÄ™ wokóÅ‚. Twarze jego nowych przyjacióÅ‚ byÅ‚y o wiele piÄ™kniejsze, niż dotÄ…d sÄ…dziÅ‚. PeÅ‚ne jakiegoÅ› Å›wiatÅ‚a w oczach, spokoju i radoÅ›ci. Tim byÅ‚ pod wrażeniem. PodobaÅ‚o ci siÄ™? – spytaÅ‚ potem Jean-Marie. Tak. To byÅ‚o dziwne. Bardzo dziwne. W pewnym sensie nawet zabawne…
Tim zaczÄ…Å‚ częściej odwiedzać ArkÄ™. UsÅ‚yszaÅ‚ tam o pewnym ksiÄ™dzu, którego podobno koniecznie powinien poznać. Mówiono o nim jak o Å›wiÄ™tym. PostanowiÅ‚ wiÄ™c odwiedzić „Å›wiÄ™tego” ojca Thomasa Philippe w Trosly, gÅ‚ównej siedzibie Arki. WyobrażaÅ‚ sobie, że zobaczy kogoÅ› wielkiego i piÄ™knego, jak na starych obrazach, a tymczasem stanÄ…Å‚ przed nim maÅ‚y, niepozorny czÅ‚owiek o pomarszczonej twarzy. Do tego byÅ‚ Å‚ysy jak mnisi z opa
kowaÅ„ sera camembert. MiaÅ‚em ochotÄ™ uciec, ale zamiast tego wydusiÅ‚em z siebie: «Czy ma Ojciec ochotÄ™ na przejażdżkÄ™ moim motocyklem?». «Bardzo chÄ™tnie». Tego Tim siÄ™ nie spodziewaÅ‚. UrzÄ…dziÅ‚ wiÄ™c prawdziwy pokaz swojej motocyklowej wirtuozerii: slalom po zatÅ‚oczonych chodnikach, jazda po schodach, ulicami jednokierunkowymi pod prÄ…d na tylnym kole, skrzyżowania na czerwonym Å›wietle. Åšwietnie. To byÅ‚o bardzo przyjemne! – usÅ‚yszaÅ‚ w podziÄ™kowaniu. Ojciec Thomas dodaÅ‚: Czy chciaÅ‚byÅ› otrzymać przebaczenie od Jezusa? To ci dobrze zrobi… Tim bardzo potrzebowaÅ‚ czegoÅ›, co dobrze mu zrobi, wiÄ™c zgodziÅ‚ siÄ™. To byÅ‚ mój powrót z otchÅ‚ani. W moim sercu dotÄ…d panowaÅ‚ tylko mrok. I w to cuchnÄ…ce grzÄ™zawisko ów maÅ‚y kapÅ‚an o wÄ…tÅ‚ym ciele, lecz mocnej jak skaÅ‚a duszy, zaczÄ…Å‚ siać gwiazdy. Potem pomógÅ‚ wzejść we mnie jutrzence nadziei. ZasadziÅ‚ we mnie pewność, że zostaÅ‚em stworzony do szczęścia pÅ‚ynÄ…cego z miÅ‚oÅ›ci, do wiecznoÅ›ci peÅ‚nej miÅ‚oÅ›ci, i że to wszystko jest także dla takich drani jak ja. StaÅ‚ siÄ™ dla mnie ojcem, który wskazaÅ‚ mi Ojca peÅ‚nego miÅ‚osierdzia. StaÅ‚ siÄ™ dla mnie kanaÅ‚em Jego miÅ‚oÅ›ci – powie później Tim.
Matka Teresa
Tim chciaÅ‚ zostać przyjÄ™ty do Arki w Compiegne. MiaÅ‚ jednak czekać caÅ‚y rok.ObraziÅ‚ siÄ™ i postanowiÅ‚ nigdy wiÄ™cej tam nie wracać. GwaÅ‚towność jego poranionej natury znów daÅ‚a o sobie znać. Pewnego wrzeÅ›niowego dnia wybraÅ‚ siÄ™ na przejażdżkÄ™ autostopem bez żadnego konkretnego celu. PostanowiÅ‚, że pojedzie tam, gdzie bÄ™dzie jechaÅ‚ jego kierowca. UsÅ‚yszaÅ‚ nic mu nie mówiÄ…cÄ… nazwÄ™ Taizé. Na miejscu poczuÅ‚ znajomÄ… atmosferÄ™. Po kilku dniach zaprzyjaźniÅ‚ siÄ™ z 16-letnim upoÅ›ledzonym chÅ‚opcem z Belgii. Fredo zaprosiÅ‚ go do siebie na Boże Narodzenie. On także należaÅ‚ do Arki. Tim przeżyÅ‚ w Brukseli wspaniaÅ‚e dni i wÅ‚aÅ›nie miaÅ‚ wyjeżdżać, gdy jeden z opiekunów zaproponowaÅ‚ mu, żeby zostaÅ‚. PracowaÅ‚ w Arce w Brukseli przez nastÄ™pne póÅ‚tora roku. Potem postanowiÅ‚ zwiedzić Å›wiat. PrzejechaÅ‚ prawie caÅ‚Ä… EuropÄ™. Pewnego ranka wysiadÅ‚ na dworcu Termini w Rzymie. WyszedÅ‚ na zatÅ‚oczonÄ… ulicÄ™ i przed samym wejÅ›ciem na pasy zauważyÅ‚ maleÅ„kÄ… staruszkÄ™ ubranÄ… w jakiÅ› dziwny rodzaj biaÅ‚ej sukni. Wyraźnie baÅ‚a siÄ™ wejść na jezdniÄ™. Czy mogÄ™ pomóc? – spytaÅ‚ mÅ‚ody turysta. Kobieta uÅ›miechnęła siÄ™ i powiedziaÅ‚a coÅ› po angielsku. Tim odprowadziÅ‚ jÄ… aż do bramy domu, dokÄ…d szÅ‚a. Ooo! Mother! – wykrzyknÄ…Å‚ otwierajÄ…cy drzwi. Po chwili Tim znalazÅ‚ siÄ™ w Å›rodku i dowiedziaÅ‚ siÄ™, że miaÅ‚ szczęście przyprowadzić samÄ… MatkÄ™ TeresÄ™ z Kalkuty. Tylko, że wtedy nic mu to nie mówiÅ‚o. Matka Teresa poprosiÅ‚a Tima, aby towarzyszyÅ‚ jej przez resztÄ™ dnia. OdwiedzaÅ‚ wraz z niÄ… jej przyjacióÅ‚ i dobroczyÅ„ców. W pewnym momencie zaniepokoiÅ‚ siÄ™. Matka Teresa byÅ‚a wyraźnie zmÄ™czona, coraz bardziej pochylaÅ‚a siÄ™ do ziemi. W koÅ„cu znaleźli siÄ™ w miejscu, gdzie Timowi wydawaÅ‚o siÄ™, że Matka Teresa bÄ™dzie mogÅ‚a wreszcie odpocząć. PrzywitaÅ‚a jÄ… inna zakonnica, ubrana w dżinsowÄ… sukienkÄ™ i welon na gÅ‚owie. Tim usÅ‚yszaÅ‚: Nazywam siÄ™ matka Magdalena. PoczÄ™stowaÅ‚a ich herbatÄ…, a na koniec daÅ‚a Timowi glinianÄ… figurkÄ™ Jezusa i powiedziaÅ‚a: Obiecaj mi, że odwiedzisz mnie jeszcze, gdy przyjedziesz do Rzymu.
Dopiero dwa lata później, w Trosly, Tim zdaÅ‚ sobie sprawÄ™, kogo spotkaÅ‚ wtedy w Rzymie. OglÄ…daÅ‚ film o MaÅ‚ych Siostrach Karola de Foucauld. Ależ ja jÄ… znam! – wykrzyknÄ…Å‚ Tim. A może znasz też MatkÄ™ TeresÄ™ z Kalkuty – wszyscy wybuchnÄ™li gromkim Å›miechem. Nooo tak. To Matka Teresa przedstawiÅ‚a mnie Matce Magdalenie… – po tych sÅ‚owach Tim zamilkÅ‚ gÅ‚Ä™boko poruszony.
„Dom tych, których wam przyÅ›le Matka Boża”
Tim już dawno obiecaÅ‚ sobie, że kiedyÅ› ożeni siÄ™ i bÄ™dzie dobrym mężem i ojcem, na przekór wszystkim obiegowym teoriom, że jeÅ›li czÅ‚owiek miaÅ‚ zÅ‚e dzieciÅ„stwo, to zawsze bÄ™dzie zÅ‚ym czÅ‚owiekiem, jeÅ›li go bito, to i on bÄ™dzie biÅ‚ swoje dzieci, jeÅ›li jego ojciec piÅ‚, to i on bÄ™dzie alkoholikiem.
Martine pochodziÅ‚a z tak zwanego „dobrego domu”. Poznali siÄ™ w Arce. To ona pierwsza mu siÄ™ oÅ›wiadczyÅ‚a. Tim przestraszyÅ‚ siÄ™. Nie chciaÅ‚ ryzykować. UznaÅ‚, że mu siÄ™ nie uda być dobrym. Martine jednak przekonaÅ‚a o swojej miÅ‚oÅ›ci nie tylko Tima, ale i swoich rodziców. Åšlub odbyÅ‚ siÄ™ w Trosly. Tim wybraÅ‚ fragment Ewangelii o synu marnotrawnym. Tak to zaledwie trzy litery, uÅ‚amek sekundy, który zmienia czÅ‚owiekowi caÅ‚e życie – wspomina Tim ten niezwykÅ‚y dzieÅ„. NiedÅ‚ugo potem Martine dostaÅ‚a propozycjÄ™ pracy w Lourdes w filii ChrzeÅ›cijaÅ„skiego Biura NiepeÅ‚nosprawnych zaÅ‚ożo nego przez Marie-Hélene Mathieu.
Tuż przed wyjazdem pojechali z żonÄ… do Châteauneuf-de-Galaure na rekolekcje w ciszy prowadzone przez ojca Marie-Dominique Philippe. Temat brzmiaÅ‚: Apokalipsa. Ojciec Marie-Dominique zaproponowaÅ‚ rekolektantom odwiedziny u Marty Robin, jednej z najwiÄ™kszych mistyczek XX w., która przez 50 lat nic nie jadÅ‚a i nic nie piÅ‚a. Å»yÅ‚a tylko dziÄ™ki przyjmowaniu Jezusa w Eucharystii. UstawiÅ‚a siÄ™ dÅ‚uga kolejka chÄ™tnych. Ku rozpaczy Martine, dla niej i dla Tima zabrakÅ‚o miejsc. Po obiedzie przez mikrofon zaczÄ™to wyczytywać pierwszych siedem nazwisk z listy szczęśliwców. Osoby te miaÅ‚y jeszcze tego samego popoÅ‚udnia zobaczyć MartÄ™. OkazaÅ‚o siÄ™, że Tim i Martine znaleźli siÄ™ pierwsi na liÅ›cie. Martine wykrzyknęła: Ależ myÅ›my siÄ™ wcale nie zapisali! DwieÅ›cie par oczu znieruchomiaÅ‚o ze zdumienia.
Tim trzÄ…sÅ‚ siÄ™ jak galareta. ByÅ‚ wiÄ™cej niż pewien, że gdy tylko wejdzie do jej pokoju, Marta wykrzyknie: Idź precz, szatanie! Martine powiedziaÅ‚a, że sÄ… mÅ‚odym małżeÅ„stwem i że bardzo siÄ™ od siebie różniÄ…. Na to Marta szczerze siÄ™ zaÅ›miaÅ‚a: Ależ to sÄ… bzdury w oczach Pana Boga. Wasza miÅ‚ość ma siÄ™ opierać na wierze, nadziei i miÅ‚oÅ›ci, a nie na zgodnoÅ›ci charakterów. Wasze dzieci bÄ™dÄ… wzrastać w miarÄ™, jak wzrastać bÄ™dzie wasza miÅ‚ość. Martine powiedziaÅ‚a też Marcie, że zamierzajÄ… wyjechać do Lourdes i znaleźć tam dla siebie dom. Marta przerwaÅ‚a: Dom dla tych, których wam przyÅ›le Matka Boża. Ona wam go wskaże. Tego dnia Marta Robin zajęła bardzo ważne miejsce w życiu Tima i Martine.
Otwarte serca, otwarte drzwi
Tim Guénard i jego żona do dziÅ› mieszkajÄ… w Lourdes, w domu, który wskazaÅ‚a im Matka Boża jednym z tych sposobów, jakie ludzie nazywajÄ… zbiegiem okolicznoÅ›ci. NiedÅ‚ugo po przyjeździe do Lourdes przyszÅ‚a na Å›wiat Eglantine. Potem Lionel, Kateri i Timothée. ZjawiÅ‚ siÄ™ też Roger, Senegalczyk, rozpaczliwie próbujÄ…cy wydostać siÄ™ z bagna narkomanii, i wielu innych…
Tak zaczęło siÄ™ speÅ‚niać marzenie Tima i Martine oraz polecenie Marty: ich serca i ich drzwi majÄ… być otwarte nie tylko na dzieci, które przychodzić bÄ™dÄ… na Å›wiat, ale też na wszystkich, którzy, tak jak Tim w dzieciÅ„stwie, potrzebować bÄ™dÄ… ciepÅ‚a i pomocy, żeby nie zagubić siÄ™ do reszty.
Tim Guénard jeździ też wszÄ™dzie, gdzie jest zapraszany, aby gÅ‚osić swoje Å›wiadectwo – bulwersujÄ…cÄ… historiÄ™ czÅ‚owieka, który okazaÅ‚ siÄ™ silniejszy niż nienawiść.