O tym, jaką chciałbym mieć rodzinę. List do dziewcząt
Autor: Jan Bilewicz,
MiÅ‚ujcie siÄ™! 5/2007 → MÅ‚odzież
Nie tak dawno temu – jak może pamiÄ™tacie – pisaÅ‚em o tym, jakÄ… chciaÅ‚bym mieć żonÄ™. Dzisiaj chcÄ™ podzielić siÄ™ z Wami kilkoma myÅ›lami na temat mojej wymarzonej rodziny.
To, co napiszÄ™, w pewnych szczegóÅ‚ach nie musi być koniecznie Waszymi marzeniami. Na przykÅ‚ad to, że chciaÅ‚bym mieszkać ze swojÄ… rodzinÄ… na wsi. Tak, wÅ‚aÅ›nie na wsi. MieszkalibyÅ›my blisko natury, co jest dla mnie bardzo ważne, bo natura opowiada o wielkoÅ›ci i mÄ…droÅ›ci Boga. Drzewa, pola, kwiaty bezustannie snujÄ… opowieść o swoim Stwórcy. Trzeba mieć tylko trochÄ™ pokoju w sercu, aby usÅ‚yszeć tÄ™ opowieść… Miasto mówi raczej o swoich twórcach – ludziach. WolÄ™ podziwiać dzieÅ‚a Stwórcy i w nich Go odnajdywać.
KiedyÅ› mieszkaÅ‚em przez 3 lata na wsi. PamiÄ™tam, jak ptaki przychodziÅ‚y do karmy wyÅ‚ożonej na oknie. Cóż to byÅ‚a za radość obserwować je! PojawiaÅ‚ siÄ™ nawet dziÄ™cioÅ‚. Gile nigdy nie byÅ‚y tak odważne. PrzylatywaÅ‚y tylko w najcięższe mrozy i nieÅ›miaÅ‚o siadaÅ‚y na krzewach bzu rosnÄ…cych wokóÅ‚ domu. Sroki lubiÄ… chodzić. SÄ… bardzo Å‚adne, ale majÄ… niestety brzydkie charaktery. Bez skrupuÅ‚ów na przykÅ‚ad wydziobywaÅ‚y innym ptakom jaja z gniazd. ObserwowaÅ‚em walki, jakie toczyÅ‚y z nimi mniejsze ptaszki. Czarne jak wÄ™giel kosy majÄ… zwyczaj trzymać siÄ™ blisko domu. Bardzo je lubiÅ‚em za koncerty, które urzÄ…dzaÅ‚y na wiosnÄ™ i w lecie. TÄ™sknotÄ™ w sercu wywoÅ‚ujÄ… nieodmiennie klucze odlatujÄ…cych na poÅ‚udnie dzikich gÄ™si. LecÄ… tysiÄ…ce kilometrów, by na wiosnÄ™ bezbÅ‚Ä™dnie powrócić do swoich gniazd. NiezÅ‚e, co?
SÄ…siedzi siÄ™ dziwili, że nie mam telewizora, i nawet chcieli mi go dać. OdpowiadaÅ‚em im na to, że nie potrzebujÄ™ telewizora, ponieważ najlepsze dwa kanaÅ‚y i tak oglÄ…dam – patrzÄ™ w jedno okno i mam National Geographic, patrzÄ™ przez drugie i mam Animal Planet. Wszystko „live” – czyli na żywo. A wiadomoÅ›ci mogÄ™ sobie przeczytać w gazecie. Nie oglÄ…daÅ‚em telewizji, ale w zamian miaÅ‚em coÅ›, o czym naÅ‚ogowy oglÄ…dacz TV nawet nie Å›niÅ‚.
Dużo by opowiadać. WyszÅ‚aby z tego chyba książka, a mam napisać w miarÄ™ krótki list… W każdym razie chciaÅ‚bym mieszkać ze swojÄ… żonÄ… na wsi: żona, ja i dzieci. Dużo dzieci! Dużo! Kocham dzieci!
Pożar
Opowiem Ci teraz krótkÄ… historyjkÄ™. Wyobraź sobie, że idziesz drogÄ… maÅ‚ego miasteczka. Jest sÅ‚oneczny, spokojny poranek… Aż tu nagle spostrzegasz w oddali kÅ‚Ä™by dymu unoszÄ…ce siÄ™ nad jednym z domów. Przyspieszasz kroku. Podchodzisz bliżej. Widzisz, że pÅ‚onie dom. WokóÅ‚ stojÄ… ludzie, nerwowo rozmawiajÄ…c i gestykulujÄ…c. Niektórzy gorÄ…czkowo noszÄ… skÄ…dÅ› wodÄ™ w wiadrach. „Czy wezwali straż pożarnÄ…?” – myÅ›lisz. „Przecież tak nigdy nie ugaszÄ… ognia”. W tej samej chwili sÅ‚yszysz kobietÄ™, prawdopodobnie sÄ…siadkÄ™, która z pÅ‚aczem mówi, że w domu chyba jest dziecko. Sama nie chce w to wierzyć… W koÅ„cu woÅ‚a: „Na pewno tam jest!”. WidziaÅ‚a, że matka wychodziÅ‚a z domu, ale bez dziecka. Czasami tak robiÅ‚a. Dzieciak o tej porze zwykle Å›pi i mogÅ‚a wyjść, żeby zrobić zakupy. Twoje usta milczÄ…, ale serce krzyczy: „Ludzie! Tam jest dziecko!…”. Niespodziewanie jakiÅ› mÅ‚ody mężczyzna podbiega do drzwi pÅ‚onÄ…cego domu. SÄ… zamkniÄ™te. Szamocze siÄ™ z nimi zawziÄ™cie, aż w koÅ„cu udaje siÄ™ mu je otworzyć. Wbiega do Å›rodka. Wszyscy zamarli… Ty siÄ™ modlisz. Po raz pierwszy w życiu tak szczerze i gorÄ…co. Czas biegnie powoli, bardzo powoli… I oto jest, wybiega z pÅ‚aczÄ…cym malcem! Cóż za ulga!... Bogu niech bÄ™dÄ… dziÄ™ki! Ulga, ulga, choć dom pÅ‚onie dalej. PÅ‚onie i garaż z samochodem. „Niechby – myÅ›lisz – spaliÅ‚o siÄ™ jeszcze 10 domów i 10 garaży z samochodami w Å›rodku. Najważniejsze, że dziecko uratowane!”.
Wróćmy do rzeczywistoÅ›ci… Przyznasz, że mężczyzna uczyniÅ‚ coÅ› wielkiego, niewypowiedzianie wielkiego. UratowaÅ‚ życie dziecka – jedyne i niepowtarzalne. Nigdy ktoÅ› taki siÄ™ nie narodziÅ‚ ani siÄ™ nie narodzi. Å»ycie ludzkie jest bezcenne. Raz rozpoczÄ™te nigdy siÄ™ już nie skoÅ„czy. Ma wartość nieskoÅ„czonÄ…, nieporównywalnÄ… z jakÄ…kolwiek rzeczÄ….
A teraz posłuchaj: uratować życie dziecka i dać życie dziecku to mniej więcej to samo, prawda? Dać życie człowiekowi to wielka, wielka rzecz. Jest ono niepowtarzalne, wieczne, bezcenne. Ma wartość nieskończenie większą od jakiejkolwiek rzeczy.
A jednak – popatrz – ileż to małżeÅ„stw nie chce dawać życia. WolÄ… mieć wiÄ™cej rzeczy… Mówi siÄ™: „Nie stać nas na drugie dziecko”. CzÄ™sto mówiÄ… to ludzie naprawdÄ™ zamożni. Tak powiedziaÅ‚ na przykÅ‚ad pewien wÅ‚oski piÅ‚karz. Zarabia krocie, miliony euro, ale nie stać go na drugie dziecko?! Podobnie twierdzÄ… i inni, którzy wprawdzie nie zarabiajÄ… milionów, ale obiektywnie rzecz biorÄ…c, mogliby mieć wiÄ™cej dzieci. Zaniedbanie wielkiego dobra, nie sÄ…dzisz? KtoÅ› nie przyszedÅ‚ na Å›wiat. KogoÅ› nie ma, a przecież przy odrobinie dobrej woli i miÅ‚oÅ›ci mógÅ‚by być.
Rozejrzyj siÄ™ wokoÅ‚o, a sama zobaczysz, że wybiera siÄ™ rzeczy nad ludzi… Popatrz przy okazji, ile bywa agresji w stosunku do rodzin wielodzietnych. Takiej bezinteresownej zÅ‚oÅ›ci. Syczenia jak żmija albo kiwania gÅ‚owÄ… z politowaniem… Nad sobÄ… pokiwajcie gÅ‚owÄ…, materialiÅ›ci, egoiÅ›ci! PomijajÄ…c inne sprawy ciekawe, kto bÄ™dzie zarabiaÅ‚ na wasze emerytury? Jeżeli nie bÄ™dzie miaÅ‚ kto, to dopiero przyjdzie nÄ™dza! A jak siÄ™ – nie daj Boże – zachoruje, to starczy akurat na aspirynÄ™. I bÄ™dzie siÄ™ siedzieć samemu w domu starców, bo kto by niby miaÅ‚ przyjść odwiedzić. I wtedy – można przewidywać – lewica, jak zwykle zatroskana o dobro ludu, za jednym zamachem rozwiąże wszelkie wasze problemy. Przez eutanazjÄ™.
Wolę ludzi niż rzeczy
Ja wolÄ™ ludzi niż rzeczy. WolaÅ‚bym raczej życie ubogie w otoczeniu gromadki dzieci niż życie z jedynakiem w otoczeniu wielu luksusowych przedmiotów. ZresztÄ… bieda to rzecz wzglÄ™dna. Jak myÅ›lisz, kto jest bogatszy: ktoÅ›, kto ma 10 dzieci, marny dom na wsi i porusza siÄ™ autobusem, czy ktoÅ›, kto ma 10 willi, 10 samochodów i żadnego dziecka? No, kto jest bogatszy?...
NapisaÅ‚a do mnie pewna dziewczyna. Ma na imiÄ™ Ola i jest studentkÄ… II roku anglistyki: „WiÄ™kszość ludzi uważa mnie za kobietÄ™ wyzwolonÄ… i wróży mi, że na pewno zostanÄ™ tzw. kobietÄ… sukcesu. A mnie siÄ™ chce wtedy w Å›rodku Å›miać. No bo kto to w ogóle jest ta »kobieta wyzwolona«, »kobieta sukcesu«?... Widzi siÄ™ ich coraz wiÄ™cej. SÄ… to kobiety, które przedkÅ‚adajÄ… karierÄ™ zawodowÄ… ponad wszystko inne. To fakt, zdobywajÄ… tytuÅ‚y, pozycjÄ™, dobrze zarabiajÄ… – ale nie wyglÄ…dajÄ… mi na naprawdÄ™ szczęśliwe. Ja wiÄ™c dziÄ™kujÄ™ za taki sukces… Dla mnie sukcesem bÄ™dzie, jeżeli bÄ™dÄ™ mogÅ‚a speÅ‚niać siÄ™ w miÅ‚oÅ›ci, uszczęśliwiać swojÄ… »drugÄ… poÅ‚owÄ™« i przyczyniać siÄ™ do jej wzrostu, i jeÅ›li potem ta nasza miÅ‚ość bÄ™dzie wydawać kolejne owoce w postaci dzieci. Dla mnie sukcesem bÄ™dzie dzielić życie z czÅ‚owiekiem, którego kocham, i jeÅ›li bÄ™dÄ™ miaÅ‚a dużo buziek do caÅ‚owania na dobranoc. MarzÄ™ o caÅ‚ej gromadce dzieci. CzujÄ™, że moim najwiÄ™kszym powoÅ‚aniem jest być żonÄ… i matkÄ…. ChciaÅ‚abym być tÅ‚umaczkÄ…, nauczyć siÄ™ innych jÄ™zyków. Ale po co mi te i inne osiÄ…gniÄ™cia zawodowe, skoro nie bÄ™dÄ™ siÄ™ miaÅ‚a z kim dzielić szczęściem ich zdobycia? No po co? BÄ™dÄ™ wracać do domu razem ze swoimi tytuÅ‚ami i stanowiskami… I co? BÄ™dÄ™ dla tych tytuÅ‚ów przygotowywać obiad i kolacjÄ™, siadać z nimi do stoÅ‚u. Tak, to rzeczywiÅ›cie bÄ™dzie prawdziwy »sukces«… Jak wiele kobiet daje siÄ™ przekonać poglÄ…dowi, że odniesienie sukcesu w życiu jest równoznaczne z wyrzeczeniem siÄ™ zaÅ‚ożenia rodziny, a przynajmniej z nieposiadaniem dzieci! Dla mnie widok każdego kolejnego dziecka potÄ™gowaÅ‚by odczucie sukcesu. Każde maleÅ„stwo byÅ‚oby dla mnie jeszcze jednym sukcesem”.
Godziwe warunki życia
Mówi siÄ™ tak: „Przecież trzeba dziecku zapewnić godziwe warunki życia”. Racja… „Jakie sÄ… te »godziwe warunki życia«”? – zapytam. Po pierwsze dziecko ma dobre warunki do rozwoju, kiedy wychowuje siÄ™ w otoczeniu braci i sióstr. Wtedy uczy siÄ™ stale i w sposób naturalny: dzielenia siÄ™, wspóÅ‚pracy, wspóÅ‚czucia, szacunku dla innych, niesienia pomocy, przezwyciężania konfliktów itp. Nie sÄ…dzisz, że niegodziwe jest pozbawienie dziecka Å›rodowiska braci i sióstr bez poważnych przyczyn?
Cóż z tego, że ów jedynak ma swój wÅ‚asny pokój, a w nim komputer, telewizor, wideo itp. (żyje – popatrz – w Å›wiecie przedmiotów, a nie osób). Cóż z tego, że chodzi do prywatnej szkoÅ‚y, na letnie kursy jÄ™zykowe w Londynie i kursy jazdy na nartach w Alpach… Niektórzy myÅ›lÄ…, że to wÅ‚aÅ›nie sÄ… owe „godziwe warunki życia”. Warunki wprost idealne do tego, żeby zostać klasycznym egoistÄ… – zawsze niezadowolonym, zblazowanym, życiowym kalekÄ…. Rodzice oczywiÅ›cie nie majÄ… dla dziecka czasu, bo muszÄ… zarabiać pieniÄ…dze, aby zapewnić mu godziwe warunki… Znany scenariusz. Na koniec trzeba jeszcze czasami wydać dużo pieniÄ™dzy na wizyty u psychoterapeutów albo kuracjÄ™ w jakimÅ› dobrym zakÅ‚adzie odwykowym.
Uczenie siÄ™ – nawiasem mówiÄ…c – to nie tylko zdobywanie wiedzy albo nabywanie umiejÄ™tnoÅ›ci. Znacznie, znacznie ważniejsze jest uczenie siÄ™ wartoÅ›ci i nabywanie cnót. WyksztaÅ‚cony czÅ‚owiek, kompetentny, profesjonalista nie musi być koniecznie czÅ‚owiekiem dobrym, szlachetnym, ale tylko takim „wyksztaÅ‚ciuchem” – pyszaÅ‚kowatym, narcystycznym, pogardzajÄ…cym ludźmi prostymi. Na przykÅ‚ad niektóre „wyksztaÅ‚ciuchy” po szeÅ›ciu latach studiów wyższych, medycznych, dorabiajÄ… sobie na boku mordowaniem dzieci nienarodzonych albo udzielaniem porad sercowych w Bravie czy gdzieÅ› tam.
I nie zależaÅ‚oby mi tak bardzo, aby moje dzieci – jak siÄ™ to mówi – zaszÅ‚y wysoko. Znamy wszyscy pewnego pana, który przez 10 lat byÅ‚ prezydentem RP i przy okazji wielkim obroÅ„cÄ… pornografii. Stokroć wolaÅ‚bym, żeby mój syn byÅ‚ uczciwym szewcem niż takim prezydentem!
Obecność rodzeÅ„stwa i – po drugie – miÅ‚ość rodziców sÄ… najważniejszymi warunkami rozwoju dziecka. Nie trzeba koÅ„czyć pedagogiki, żeby to wiedzieć. MiÅ‚ość zaÅ› pÅ‚ynie – jak wiemy – z serca, a nie z portfela. Z miÅ‚oÅ›ciÄ… trzeba dawać dzieciom przede wszystkim wartoÅ›ci, a nie przedmioty. No ale daje siÄ™ to, co siÄ™ samemu ma. Jedni dajÄ… uczciwość, odpowiedzialność, pracowitość, miÅ‚ość do Boga i ludzi itp., inni zaÅ› – komputery, sprzÄ™t wideo, motorynki, samochody, a poza tym umiÅ‚owanie pieniÄ™dzy, przyjemnoÅ›ci, luksusu, wÅ‚adzy, dążenia do wÅ‚asnych celów choćby po trupach, egoizm w stu jeszcze innych odmianach. Co Ty byÅ› chciaÅ‚a dawać swoim dzieciom?...
Spadek
Wciąż ze zdumieniem odkrywam w sobie podobieÅ„stwo do swoich rodziców – w sposobie myÅ›lenia, patrzenia na różne sprawy, przeżywania Å›wiata i rozmaitych zdarzeÅ„. Przekazywanie wartoÅ›ci dzieciom przez rodziców odbywa siÄ™ w jakiÅ› niesÅ‚ychanie misterny sposób. Nie tylko sÅ‚owem, ale również caÅ‚ym duchowym klimatem, który rodzice wokóÅ‚ siebie tworzÄ…. Dziecko jakby asymiluje ów klimat duchowy wraz z tym, co go tworzy.
WidzÄ™, że rodzice przekazali mi duży majÄ…tek. Nie materialny, lecz duchowy. Materialnie mieli siÄ™ zawsze bardzo przeciÄ™tnie. Ale jeÅ›li chodzi o sprawy ducha, byli bardzo majÄ™tni. ÅšwiÄ™ci to książęta, królowie. Po nich dziedziczy siÄ™ skarby… Moim rodzicom przekazali w spadku duchowy majÄ…tek ich rodzice. Pracowali na niego z pewnoÅ›ciÄ… w pocie czoÅ‚a. Praca w potocznym znaczeniu przynosi dobra materialne, zaÅ› praca nad sobÄ… – dobra duchowe. Czy wielu myÅ›li o tym? Dla ilu dobra duchowe sÄ… ważniejsze niż materialne?
MuszÄ™ nie tylko utrzymać, ale pomnożyć to, co otrzymaÅ‚em. Czasami siÄ™ zdarza, że ktoÅ› urodziÅ‚ siÄ™ w duchowej biedzie, a w ciÄ…gu swego życia wypracowaÅ‚ wielki majÄ…tek. Pan Bóg jest niebywale hojny dla tych, którzy pracujÄ… gorliwie na Jego poletku. Ba, każdy i każda może zostać milionerem(-rkÄ…)! Odwrotna sytuacja też jest możliwa – duchowy majÄ…tek, na który pracowaÅ‚y pokolenia, zostaje roztrwoniony.
Prawda, że dzieci nie wychowujÄ… tylko i wyÅ‚Ä…cznie rodzice. Zależność jest prosta: im mniej czasu majÄ… rodzice dla dzieci, tym bardziej wychowuje je kultura masowa, Å›rodowisko rówieÅ›ników, szkoÅ‚a, paÅ„stwo. Ciarki mi przechodzÄ… po plecach, kiedy myÅ›lÄ™, czego można siÄ™ nauczyć, oglÄ…dajÄ…c telewizjÄ™, czytajÄ…c tzw. czasopisma mÅ‚odzieżowe, grajÄ…c w gry komputerowe itd.
W dzisiejszych czasach – dochodzÄ™ do wniosku – obecność mamy w domu jest niezbÄ™dna. Nie tylko wieczorem, zmÄ™czonej po oÅ›miogodzinnej pracy. Stworzyć godziwe warunki życia dla dzieci? SÅ‚usznie! Cóż ważniejszego dla nich niż poczucie, że jest ktoÅ›, kto na nie czeka, kiedy wracajÄ… ze szkoÅ‚y do domu, że jest ktoÅ›, kto siÄ™ o nie troszczy, ktoÅ›, kto je przytuli, porozmawia z nimi, wytÅ‚umaczy, odpowie spokojnie na pytanie? To wÅ‚aÅ›nie sÄ… godziwe warunki życia dla dziecka. I cóż ważniejszego dla matki niż bycie z wÅ‚asnymi dziećmi? Przecież z kimÅ›, kogo siÄ™ kocha. No wÅ‚aÅ›nie, ale trzeba kochać bardziej ludzi niż rzeczy.
Ja też z radoÅ›ciÄ… – jestem pewien – spotykaÅ‚bym siÄ™ z dziećmi. Wieczory byÅ‚yby zarezerwowane na spotkania caÅ‚ej rodziny. Nie na wgapianie siÄ™ w telewizor. Nie rozumiem, dlaczego jakieÅ› pudÅ‚o miaÅ‚oby być ciekawsze niż żywy czÅ‚owiek. Niż moje wÅ‚asne dzieci... OpowiadalibyÅ›my sobie o tym, co widzieliÅ›my, przeżyliÅ›my. GralibyÅ›my w chiÅ„czyka, wspólnie Å›piewali, czytali, uprawiali ogród, jeździli na rowerach, chodzili na spacery. Bardzo ważna jest wspólna modlitwa, wspólna spowiedź, Msza Å›w. OpowiadaÅ‚bym dzieciom o Panu Bogu. W ten sposób przekazuje siÄ™ wiarÄ™. To najwiÄ™kszy skarb, jaki rodzice mogÄ… dać swoim dzieciom.
RadoÅ›ciÄ… dla ojca jest przebywać ze swoimi dziećmi, podziwiać najwiÄ™ksze dzieÅ‚o Stwórcy. Podziwiać ich rozwój, a także ich spontaniczność, prostotÄ™, niewinność. Od dzieci można nauczyć siÄ™ wielu rzeczy.
Najpierw Pan Bóg
„A skÄ…d pieniÄ…dze – może zapytasz – na utrzymanie dużej rodziny, tym bardziej że mama miaÅ‚aby być w domu?”. Spokojnie! PieniÄ…dze nie majÄ… być najwiÄ™kszym moim zmartwieniem. O inne rzeczy powinienem troszczyć siÄ™ bardziej. Mam trochÄ™ pomysÅ‚ów na zarabianie. Poza tym z zasady żylibyÅ›my ubogo. Na wzór ÅšwiÄ™tej Rodziny z Nazaretu. Moim ideaÅ‚em jest ÅšwiÄ™ta Rodzina, a nie rodzina Rockefellerów. Mniej mieć, wiÄ™cej być (a jeżeli mieć – to po to, żeby dzielić siÄ™ z innymi). Z zasady żadnych luksusów, żadnych zbÄ™dnych rzeczy czy wydawania pieniÄ™dzy na gÅ‚upstwa. Dzieci może na poczÄ…tku by siÄ™ dziwiÅ‚y, dlaczego w domu nie ma różnych sprzÄ™tów, które majÄ… inni. TÅ‚umaczyÅ‚bym im wtedy, że szczęście nie zależy od tego, ile siÄ™ ma, tylko od tego, kim siÄ™ jest. MyÅ›lÄ™, że stać by je byÅ‚o na trochÄ™ ascezy.
ZresztÄ… nie obawiaÅ‚bym siÄ™ zbytnio o przyszÅ‚ość. Bóg jest troskliwym Ojcem. Pan Jezus – popatrz – tak mówi: „Nie troszczcie siÄ™ zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciaÅ‚o, czym siÄ™ macie przyodziać… Przypatrzcie siÄ™ ptakom w powietrzu: nie siejÄ… ani żnÄ… i nie zbierajÄ… do spichlerzy, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteÅ›cie ważniejsi niż one?” (Mt 6, 25-26). No wÅ‚aÅ›nie!... I jeszcze raz powtarza: „Nie troszczcie siÄ™ wiÄ™c zbytnio i nie mówcie: co bÄ™dziemy jeść? co bÄ™dziemy pić? czym bÄ™dziemy siÄ™ przyodziewać? Bo o to wszystko poganie zabiegajÄ…. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Starajcie siÄ™ naprzód o królestwo [Boga] i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko bÄ™dzie wam dodane” (Mt 6, 31-33). Wielka obietnica samego Chrystusa! Powtórzona dla podkreÅ›lenia dwa razy. WierzÄ™ – albo jestem poganinem (pogankÄ…)? Pan Bóg jest dla mnie na pierwszym miejscu czy nie?
Muszę już kończyć, choć dużo jeszcze chciałbym powiedzieć. Do następnej okazji. Niech Wam Pan błogosławi!