Autor: Robert Bil,
MiÅ‚ujcie siÄ™! 1/2006 → Temat numeru
Nie zawsze zdajemy sobie sprawÄ™ z tego, jak wiele ludzkość ma do zawdziÄ™czenia modlitwie różaÅ„cowej. Owszem, zdecydowana wiÄ™kszość podrÄ™czników opisujÄ…cych historiÄ™ stara siÄ™ interpretować ludzkie dzieje kompetentnie i obiektywnie. Mimo to jednak czegoÅ› w nich brakuje. Nie znajdziemy tam mianowicie żadnej wzmianki na temat tego, jak istotnÄ… rolÄ™ w bardzo wielu ważnych wydarzeniach, które skÅ‚adajÄ… siÄ™ na losy Å›wiata, odegraÅ‚a ta modlitwa. Widać to miÄ™dzy innymi w zatrzymaniu muzuÅ‚maÅ„skiej inwazji podczas XVI-wiecznej bitwy pod Lepanto czy nieco późniejszej chocimskiej wiktorii Polaków nad wielokrotnie liczniejszÄ… armiÄ… tureckÄ….
Podobnie bywaÅ‚o w czasach bardziej nam wspóÅ‚czesnych, dlatego warto by przypomnieć czytelnikowi jedno z takich pamiÄ™tnych wydarzeÅ„, kiedy to modlitwa różaÅ„cowa pozwoliÅ‚a Bogu tak zadziaÅ‚ać przez bezbronnych ludzi, że zostaÅ‚a pokonana potężna armia uzbrojona w samoloty, artyleriÄ™ i czoÅ‚gi.
PrzenieÅ›my siÄ™ zatem na kontynent azjatycki – na Filipiny, w którym to paÅ„stwie wiÄ™kszość mieszkaÅ„ców stanowiÄ… katolicy, co jest niespotykane w żadnym innym kraju z tej części ziemskiego globu. Jest poczÄ…tek lat 70. XX wieku; Filipiny staÅ‚y siÄ™ paÅ„stwem totalitarnym, rzÄ…dzonym przez bezwzglÄ™dnego prezydenta Ferdinanda Marcosa. Wciąż niesyty wÅ‚adzy despota, któremu konstytucja zabrania piastowania urzÄ™du prezydenta w kolejnej – trzeciej już – 4-letniej kadencji, postanawia rozwiÄ…zać parlament. JednoczeÅ›nie likwiduje wolnÄ… prasÄ™, a zaraz potem wydaje rozkaz uwiÄ™zienia wszystkich przywódców opozycji oraz kilku tysiÄ™cy „niepoprawnie myÅ›lÄ…cych” żoÅ‚nierzy i oficerów. Jest też bardzo bliski zaatakowania KoÅ›cioÅ‚a, ale dziÄ™ki nieugiÄ™tej postawie abpa Manili – kard. Jaime’a Sina – dyktator wycofuje siÄ™ ze swych zamiarów. KardynaÅ‚ Sin zaÅ› zaczyna gÅ‚osić ostre w tonie kazania oskarżajÄ…ce i piÄ™tnujÄ…ce reżim Marcosa, wystÄ™pujÄ…c zarazem w obronie więźniów politycznych i nawoÅ‚ujÄ…c wiernych do pokojowych dziaÅ‚aÅ„ na rzecz poprawy sytuacji w kraju.
A ta z każdym rokiem – wskutek ekonomicznego zastoju i rosnÄ…cej przepaÅ›ci miÄ™dzy bogatymi i biednymi obywatelami oraz nasilajÄ…cej siÄ™ korupcji organów paÅ„stwowych, gÅ‚ównie policji – stawaÅ‚a siÄ™ coraz bardziej nieznoÅ›na. Dodatkowe napiÄ™cie stwarzaÅ‚o uaktywnienie siÄ™ komunistycznej partyzantki na terenach wiejskich.
KroplÄ… przepeÅ‚niajÄ…cÄ… czarÄ™ goryczy staÅ‚a siÄ™ latem 1983 r. Å›mierć, z rÄ…k zbirów nasÅ‚anych przez prezydenta, znanego dziaÅ‚acza opozycji Benigna Aquina, czÅ‚onka parlamentu filipiÅ„skiego przed jego rozwiÄ…zaniem przez Marcosa. To popeÅ‚nione z zimnÄ… krwiÄ… morderstwo obudziÅ‚o FilipiÅ„czyków z trwajÄ…cej okoÅ‚o dziesiÄ™ciu lat apatii. Wtedy to znów przypomniaÅ‚ o sobie nieoceniony duchowy przywódca narodu, kard. Sin, który skÅ‚oniÅ‚ wdowÄ™ po zamordowanym opozycjoniÅ›cie, paniÄ… Corazon Aquino, do zaangażowania siÄ™ w politykÄ™. PozostajÄ…ca dotychczas caÅ‚kowicie w cieniu swego męża kobieta zdecydowaÅ‚a siÄ™ – wprawdzie nie bez oporów wynikajÄ…cych z braku politycznych doÅ›wiadczeÅ„ – na start w wyborach prezydenckich, które po kilkunastu latach dyktatury, w lutym 1986 r., ogÅ‚osiÅ‚ Marcos.
ZupeÅ‚nie niedoÅ›wiadczona w sprawach paÅ„stwa pani Aquino teoretycznie staÅ‚a na straconej pozycji w starciu ze starym politycznym wygÄ…. Tak opisaÅ‚ ówczesnÄ… sytuacjÄ™ na politycznej arenie Filipin znany amerykaÅ„ski komentator James Reston: „Panu Marcosowi wydawaÅ‚o siÄ™, że opracowaÅ‚ idealny scenariusz polityczno-telewizyjny. MiaÅ‚ komunistów pod bokiem, dysponowaÅ‚ posÅ‚usznym mu parlamentem i elitÄ… wojskowych, jego przeciwniczkÄ… zaÅ› w zmaskulinizowanym spoÅ‚eczeÅ„stwie byÅ‚a kobieta. Wszystko szÅ‚o po jego myÅ›li. Wszystko oprócz faktów”. Dyktator nie wziÄ…Å‚ mianowicie pod uwagÄ™ tego, iż z osobÄ… pani Aquino, która mówiÅ‚a swym rodakom o sprawiedliwoÅ›ci i uczciwoÅ›ci, podkreÅ›lajÄ…c przy tym swÄ… gÅ‚Ä™bokÄ… wiarÄ™, a ponadto nie wywodziÅ‚a siÄ™ z darzonego powszechnÄ… niechÄ™ciÄ… politycznego establishmentu, utożsamiaÅ‚y siÄ™ miliony FilipiÅ„czyków. I kiedy filipiÅ„skie Zgromadzenie Narodowe po obliczeniu gÅ‚osów ogÅ‚osiÅ‚o, że wiÄ™kszość obywateli poparÅ‚a urzÄ™dujÄ…cego prezydenta, Corazon Aquino – wobec jawnego faÅ‚szerstwa ze strony tej sterowanej przez Marcosa instytucji – daÅ‚a sygnaÅ‚ do zbojkotowania wyniku wyborów.
Wówczas to także minister obrony Ponce Enrile oraz zastÄ™pca szefa sztabu generalnego gen. Fidel Ramos wraz z kilkuset innymi wojskowymi, majÄ…c dość wieloletniego nadużywania wÅ‚adzy przez despotycznego prezydenta, otwarcie wypowiedzieli posÅ‚uszeÅ„stwo Marcosowi i zamknÄ™li siÄ™ w forcie Aguinaldo przy Epiphanio de Los Santos Avenue (Aleja Objawienia siÄ™ ÅšwiÄ™tych), gdzie mieÅ›ciÅ‚o siÄ™ filipiÅ„skie Ministerstwo Obrony. Otrzymawszy od dyktatora 24-godzinne ultimatum: bezwarunkowa kapitulacja albo Å›mierć przez rozstrzelanie, zatelefonowali po radÄ™ do kard. Sina; wiedzieli aż nadto dobrze, że wystarczyÅ‚oby kilka czoÅ‚gów bÄ…dź eskadra Å›migÅ‚owców, aby ich unicestwić.
WidzÄ…c, że krwawa konfrontacja wisi na wÅ‚osku, kardynaÅ‚ zamknÄ…Å‚ siÄ™ na 1,5-godzinnÄ… modlitwÄ™ w kaplicy, potem zaÅ› z wÅ‚aÅ›ciwÄ… sobie energiÄ… przystÄ…piÅ‚ do dziaÅ‚ania. ZadzwoniÅ‚ najpierw do kilku zakonów kontemplacyjnych w Manili, wzywajÄ…c mniszki do postu i modlitwy, a potem – za poÅ›rednictwem katolickiego Radia Veritas, jedynego w tamtym czasie niezależnego medium na caÅ‚ych Filipinach – zwróciÅ‚ siÄ™ do mieszkaÅ„ców stolicy z apelem: „ProszÄ™, wyjdźcie z waszych domów, bo musimy chronić życie tych żoÅ‚nierzy”. Odzew manilczyków byÅ‚ natychmiastowy i w ciÄ…gu kilku godzin na ulice wylegÅ‚o ponad dwa miliony ludzi, którzy przyszli caÅ‚ymi rodzinami i otoczyli kryjówkÄ™ – już niemal caÅ‚kowicie zdesperowanych – zbuntowanych wobec reżimu żoÅ‚nierzy. Przyszli z różaÅ„cami w rÄ™kach oraz z modlitwÄ… na ustach.
Wtedy to Marcos zadecydowaÅ‚ o wysÅ‚aniu piÄ™ciu helikopterów, które miaÅ‚y zrzucić bomby na zebrany tÅ‚um. Kiedy jednak Å›migÅ‚owce ze Å›miercionoÅ›nym Å‚adunkiem dotarÅ‚y na miejsce, piloci zobaczyli przez chmury ogromny żywy krzyż, który utworzyÅ‚a ponaddwumilionowa rzesza modlÄ…cych siÄ™ na różaÅ„cu ludzi. Ten widok tak ich zaszokowaÅ‚, że odmówili wykonania rozkazu i wylÄ…dowali. W Alei Objawienia siÄ™ ÅšwiÄ™tych nadal wiÄ™c trwaÅ‚o potężne nabożeÅ„stwo różaÅ„cowe z udziaÅ‚em przeszÅ‚o dwóch milionów FilipiÅ„czyków. Zebrani nieustannie odmawiali różaniec, bÅ‚agali NajÅ›wiÄ™tszÄ… MatkÄ™ o pomoc, kapÅ‚ani odprawiali niepoliczone Msze Å›w., a wszystkiemu towarzyszyÅ‚y pieÅ›ni maryjne. Trwali tak na posterunku przez cztery dni i cztery noce, wspomagani ustawicznÄ… modlitwÄ… leżących krzyżem zakonnic z kontemplacyjnych klasztorów.
Prezydent Marcos, dowiedziawszy siÄ™ o niepowodzeniu misji lotników, zdecydowaÅ‚ w koÅ„cu o wysÅ‚aniu czoÅ‚gów przeciwko demonstrantom. Maszyn byÅ‚o 25, a towarzyszyÅ‚a im kilkutysiÄ™czna armia. Krwawa jatka wydawaÅ‚a siÄ™ nieunikniona. Kiedy jednak żoÅ‚nierze dochodzili już do Alei Objawienia, nagle ich oczom ukazaÅ‚a siÄ™ piÄ™kna kobieta, która rzekÅ‚a do nich: „Stop, kochani żoÅ‚nierze! Nie posuwajcie siÄ™ dalej! Nie krzywdźcie moich dzieci! Jestem królowÄ… ich serc”. DokÅ‚adnie w tym samym czasie zebrani nieopodal ludzie – na klÄ™czkach i ze wzniesionymi rÄ™koma – gÅ‚oÅ›no odmawiali różaniec; tak oto po raz kolejny moc różaÅ„cowej modlitwy pokonaÅ‚a wysÅ‚anników Å›mierci. Zaraz też wÅ›ród wojska pojawiÅ‚y siÄ™ dzieci z kwiatami; wciskaÅ‚y je w lufy żoÅ‚nierskich karabinów, na których też wiÄ…zaÅ‚y żóÅ‚te opaski – wyborczy znak pani Aquino, klerycy wychodzili naprzeciw żoÅ‚nierzom i obejmowali ich w braterskim uÅ›cisku, kobiety zaÅ› czÄ™stowaÅ‚y niedawnych agresorów naprÄ™dce przygotowywanymi kanapkami.
Niebawem jednak padÅ‚ kolejny rozkaz dyktatora – tym razem tyran postanowiÅ‚ rozpÄ™dzić demonstrantów gazem. Do akcji tej Marcos skierowaÅ‚ najlepszych fachowców, wielokrotnie wczeÅ›niej sprawdzonych w podobnych zadaniach. Jednakże i ta – powtórzona dwukrotnie – próba speÅ‚zÅ‚a na niczym: nagle odwróciÅ‚ siÄ™ wiatr i to napastnicy zaczÄ™li kaszleć i uciekać!
Despotyczny prezydent mimo wszystko nie chciaÅ‚ dać za wygranÄ… i nakazaÅ‚ ostrzelać zamkniÄ™tych w budynku ministerstwa buntowników ogniem z moździerzy. Co z tego, skoro po dwóch godzinach od wydania tego rozkazu nie usÅ‚yszano ani jednego wystrzaÅ‚u, a fakt ten dowodzÄ…cy oddziaÅ‚em oficer tÅ‚umaczyÅ‚ Marcosowi sÅ‚owami: Wciąż poszukujemy celu dla naszych baterii. Nie chcemy zabijać cywilów. I nawet kiedy już odpowiednio ustawiono dziaÅ‚a, niczego to nie zmieniÅ‚o – okazaÅ‚o siÄ™, że wszystkie znajdujÄ…ce siÄ™ w nich naboje to niewypaÅ‚y!
Prezydent Marcos próbuje w tej sytuacji ogÅ‚osić stan wyjÄ…tkowy w kontrolowanym przez rzÄ…d kanale telewizji, ale jest to już jego Å‚abÄ™dzi Å›piew: w trakcie przemówienia rebelianci przejmujÄ… stacjÄ™, a nastÄ™pnego dnia Corazon Aqnino zostaje zaprzysiężona na prezydenta Filipin. I mimo że godzinÄ™ później podobnÄ… ceremoniÄ™ urzÄ…dza w swej rezydencji dotychczasowy przywódca Filipin Ferdinand Marcos, to nikt nie ma wÄ…tpliwoÅ›ci, że nie jest on już wystarczajÄ…co silny do dalszego sprawowania rzÄ…dów. Do przejÄ™cia wÅ‚adzy szykujÄ… siÄ™ również komuniÅ›ci. Filipiny stajÄ… w obliczu wojny domowej.
Wówczas to po raz kolejny niepospolitÄ… odwagÄ… i nadzwyczajnÄ… jasnoÅ›ciÄ… umysÅ‚u wykazuje siÄ™ kard. Sin, który powstrzymuje komunistyczne bojówki przed zabiciem Marcosa i skÅ‚ania amerykaÅ„skiego prezydenta Reagana do udzielenia dyktatorowi azylu w USA. W ciÄ…gu trzydziestu minut amerykaÅ„skie helikoptery przetransportowaÅ‚y Marcosa i jego otoczenie do bazy Clark, a stamtÄ…d samolot zawiózÅ‚ go na Hawaje – jak wspominaÅ‚ po latach hierarcha. WÅ‚adzÄ™ w kraju ostatecznie objęła pani Aquino wraz ze swymi zwolennikami.
KardynaÅ‚ Sin pytany o to, jak w ogóle byÅ‚a możliwa ta bezkrwawa rewolucja, niezmiennie odpowiadaÅ‚: „Nie ma odpowiedzi. To byÅ‚ cud”. Kiedy zaÅ› odbieraÅ‚ doktorat honoris causa Boston College, publicznie wyraziÅ‚ swoje przekonanie w nastÄ™pujÄ…cych sÅ‚owach: „MyÅ›lÄ™, że caÅ‚y scenariusz tamtych wydarzeÅ„ byÅ‚ pisany przez samego Boga. MyÅ›lÄ™, że caÅ‚oÅ›ciÄ… akcji kierowaÅ‚a NajÅ›wiÄ™tsza Maryja Panna. ByliÅ›my tylko aktorami. Ale nasza moc pochodziÅ‚a od Boga”. A w innym miejscu dodaÅ‚: „Jestem przekonany, że caÅ‚a cześć, caÅ‚e uznanie i caÅ‚a wdziÄ™czność powinny być oddane NajÅ›wiÄ™tszej Maryi Pannie, a przez NiÄ… Jej Synowi i z Nim Ojcu w niebie, bo Bóg naprawdÄ™ patrzyÅ‚ na nas Å‚askawym okiem, naprawdÄ™ bÅ‚ogosÅ‚awiÅ‚ Filipiny i wszystkich nas dotknÄ…Å‚ swojÄ… Å‚askÄ…”.
Pan Bóg dokonaÅ‚ tego cudu, za poÅ›rednictwem Matki NajÅ›wiÄ™tszej, gdyż miliony FilipiÅ„czyków nieustannie modliÅ‚o siÄ™ na różaÅ„cu, otwierajÄ…c swoje serca na dziaÅ‚anie Jego wszechmocnej miÅ‚oÅ›ci. Podobne zwyciÄ™stwa w walce z siÅ‚ami zÅ‚a, grzechem, naÅ‚ogami oraz wszelkimi sÅ‚aboÅ›ciami bÄ™dÄ… siÄ™ dokonywać również w naszym osobistym życiu, w rodzinach, w zakÅ‚adach pracy, w naszej Ojczyźnie, gdy bÄ™dziemy wierni modlitwie różaÅ„cowej, tak jak nas o to nieustannie prosi nasza Matka PrzenajÅ›wiÄ™tsza.
„KoÅ›cióÅ‚ zawsze uznawaÅ‚ szczególnÄ… skuteczność tej modlitwy – pisze Jan PaweÅ‚ II – powierzajÄ…c jej wspólnemu odmawianiu, staÅ‚emu jej praktykowaniu, najtrudniejsze sprawy. W chwilach, gdy samo chrzeÅ›cijaÅ„stwo byÅ‚o zagrożone, mocy tej wÅ‚aÅ›nie modlitwy przypisywano ocalenie przed niebezpieczeÅ„stwem, a MatkÄ™ Bożą RóżaÅ„cowÄ… czczono jako TÄ™, która wyjednywaÅ‚a wybawienie” (RVM 39).
ŹródÅ‚a: Godzina różaÅ„ca, Sekretariat Fatimski w Zakopanem, 2003, oraz PaweÅ‚ Zuchniewicz: SzukaÅ‚em Was. Jan PaweÅ‚ II i Åšwiatowe Dni MÅ‚odzieży, Radom 2005