Autor: Świadectwo,
MiÅ‚ujcie siÄ™! 5/2003 → Rodzina
Jest rok 1993. WÅ‚aÅ›nie straciÅ‚am pracÄ™. Bartek ma 4 lata, mój mąż, po przekwalifikowaniu na marynarza (z zawodu jest nauczycielem), stawia pierwsze kroki w nowej profesji. Ulegamy namowom kuzyna, szefa dziaÅ‚u marketingu w jednej z dużych firm i zakÅ‚adamy swojÄ… firmÄ™.
System pracy Janka – 24/48 godz. – pozwala nam skoncentrować siÄ™ na pracy w firmie. Powoli, aczkolwiek sukcesywnie, obroty zaczynajÄ… wzrastać. Nareszcie możemy bez stresów kupić wÄ™giel na zimÄ™. Firma zaczyna przynosić zyski, ale też pochÅ‚aniać nas caÅ‚kowicie. Zatrudniamy pracowników, nie ma mowy o urlopie. Niedziela to jedyny czas, który mogÄ™ poÅ›wiecić synowi i odpocząć. Nie idÄ™ wiÄ™c do koÅ›cioÅ‚a, od zamiaru uczestnictwa we Mszy Å›w. odciÄ…gam również Janka.
W 1996 roku pojawiajÄ… siÄ™ pierwsze kÅ‚opoty w firmie (nieuczciwy pracownik, wÅ‚amanie). ChcÄ…c odrobić straty, zaciÄ…gamy kredyt. W domu praktycznie tylko nocujemy. ZaczynajÄ… siÄ™ nieporozumienia, puszczajÄ… nerwy. Sytuacja na rynku pogarsza siÄ™, na dodatek trafiamy na nieuczciwego kontrahenta, tracimy bardzo dużo pieniÄ™dzy. Mamy też kolejne wÅ‚amanie. Ubezpieczyciel wypÅ‚aca nam symboliczne odszkodowanie. Bierzemy kolejne pożyczki, ale ta spirala krÄ™ci siÄ™ dla nas już tylko w jednÄ… stronÄ™ – w stronÄ™ bankructwa. DzwoniÄ™ do brata i proszÄ™ o pomoc, lecz sÅ‚yszÄ™ tylko: „Jak zbankrutowaÅ‚aÅ›, to siÄ™ powieÅ›”. Zostajemy sami, caÅ‚kowicie sami. Budzimy siÄ™ w nocy zlani potem ze strachu. Najgorszy jest brak nadziei.
Jest listopadowy wieczór 1997 roku, widzÄ™ mojego męża, jak klÄ™ka i zaczyna siÄ™ modlić. Wzbudza to we mnie gorzkÄ… ironiÄ™ – „Jak trwoga to do Boga” – mówiÄ™ i zÅ‚oÅ›liwie dodajÄ™ – „Czy Pan Bóg za nas zapÅ‚aci?” Uparcie trwam zamkniÄ™ta w swojej beznadziejnoÅ›ci. Pan Bóg jest jednak cierpliwy, mój mąż też. Zauważam, że Janek zaczyna siÄ™ uÅ›miechać, a jego spokój powoli spÅ‚ywa na mnie. KtórejÅ› niedzieli, tak po prostu, razem idziemy do koÅ›cioÅ‚a. W grudniu przed Å›wiÄ™tami Bożego Narodzenia idÄ™ do spowiedzi Å›w., pierwszej od... nie pamiÄ™tam, może 20 lat. Wracam do domu szczęśliwa, Å‚zy pÅ‚ynÄ… mi po policzkach, sÄ… to Å‚zy radoÅ›ci. Zaczynam codziennie modlić siÄ™ razem z mężem. To jednak za maÅ‚o, tÄ™skniÄ™ za czymÅ› wiÄ™cej. W 1998 r. wyjeżdżamy caÅ‚Ä… rodzina na dwutygodniowe rekolekcje Ruchu ÅšwiatÅ‚o-Å»ycie Domowy KoÅ›cióÅ‚. Przeżywamy tam najpiÄ™kniejszy okres naszego życia. DziÄ™kujemy Bogu za Å‚askÄ™ nawrócenia, przyjmujemy Jezusa za naszego Pana i Zbawiciela i odkrywamy siebie, jako małżonkowie, na nowo. Poznajemy wielu wspaniaÅ‚ych ludzi i wciąż trwamy w modlitwie. Prosimy Boga o pomoc w rozwiÄ…zaniu naszej trudnej sytuacji. JesteÅ›my już jednak spokojni i ufni. Z radoÅ›ciÄ… uczestniczymy w kolejnych rekolekcjach, każda niedziela jest w naszym domu dniem spotkania z Bogiem.
KtóregoÅ› dnia mąż dowiaduje siÄ™ o możliwoÅ›ci pracy w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, skÅ‚ada stosowne dokumenty i po roku oczekiwania, w maju 2001 r., w dniu wyjazdu na rekolekcje, otrzymuje telefon, że jest oczekiwany w Dubaju. Pan Bóg wysÅ‚uchaÅ‚ naszej modlitwy i daÅ‚ nam szansÄ™, o którÄ… tak prosiliÅ›my. Janek wyjeżdża, ja likwidujÄ™ naszÄ… firmÄ™, zaczynamy sukcesywnie spÅ‚acać dÅ‚ugi. Nareszcie „mieszkam” w domu, nigdzie siÄ™ nie spieszÄ™, czekam na przyjÅ›cie syna ze szkoÅ‚y. I tylko tak bardzo, bardzo tÄ™skniÄ™ za Jankiem... Ale ta tÄ™sknota jest darem od Pana Boga, tak jak darem byÅ‚ upadek, z którego powstaliÅ›my na Jego chwaÅ‚Ä™.
Jest lipiec 2002 r., piszÄ™ te sÅ‚owa z Dubaju. PrzyjechaliÅ›my do męża na 2 miesiÄ…ce wakacji. JesteÅ›my razem! Wczoraj byliÅ›my w koÅ›ciele. Ogromny koÅ›cióÅ‚ Saint Mary’s Church w centrum Dubaju wypeÅ‚niony byÅ‚ po brzegi wiernymi ze wszystkich stron Å›wiata. Radość i wzruszenie Å›ciskaÅ‚o moje serce, gdy patrzyÅ‚am na Hinduski w sari, FilipiÅ„czyków, ChiÅ„czyków... PoczuÅ‚am tu wielkość Boga, że wszyscy jesteÅ›my Jego dziećmi. To nic, że Msza Å›w. byÅ‚a w jÄ™zyku angielskim. I tak czuÅ‚am Jego obecność. I ogarnęła mnie radość, że tu, w tym dalekim kraju, tysiÄ…ce kilometrów od domu, mogÄ™ Go przyjąć do swojego serca, gdyż taka jest Jego wola. ChwaÅ‚a Panu!