Autor: ks. Tomáš Å pidlÃk,
MiÅ‚ujcie siÄ™! 4/2002 → MÅ‚odzież
Co to się dzieje w człowieku, zanim zgrzeszy? Na ile ponosi on odpowiedzialność za to, co go do grzechu doprowadza?
Jak zdemaskować pierwsze objawy uleganiu złu? I jak mu się w porę przeciwstawić?
WedÅ‚ug nauczycieli życia duchowego z pierwszych wieków, opierajÄ…cych siÄ™ na osobistym doÅ›wiadczeniu oraz obserwacji innych osób, historia z pierwszych rozdziaÅ‚ów KsiÄ™gi Rodzaju nieustannie siÄ™ ponawia. Każdy z nas posiada raj w postaci wÅ‚asnego serca. I każdy też przeżywa doÅ›wiadczenie węża, który wnika do serca tylko po to, aby zwodzić. Wąż ten przybiera postać zÅ‚ej myÅ›li: „ŹródÅ‚o i poczÄ…tek wszelkiego grzechu znajduje siÄ™ w myÅ›lach” – twierdzili jednogÅ‚oÅ›nie wczesnochrzeÅ›cijaÅ„scy ojcowie życia wewnÄ™trznego. Porównywali oni serce także do „ziemi obiecanej”, w którÄ… napastnicy wbijajÄ… swoje dzidy, czyli zÅ‚e myÅ›li. Te cielesne, diabelskie i nieczyste myÅ›li nie mogÄ… pochodzić wprost ze serca, albowiem wyszÅ‚o ono spod rÄ™ki samego Boga. PrzychodzÄ… wiÄ™c one do nas z zewnÄ…trz. ÅšciÅ›le mówiÄ…c, nie sÄ… to myÅ›li jako takie, lecz raczej pewne wyobrażenia czy też przedstawienia, z którymi Å‚Ä…czy siÄ™ idea uczynienia jakiegoÅ› zÅ‚a. Åšw. Maksym Wyznawca, wielki teolog i mistyk z przeÅ‚omu VI i VII w., ilustruje ten stan rzeczy za pomocÄ… przykÅ‚adów z życia codziennego. Otóż, nasza zdolność myÅ›lenia nie jest czymÅ› zÅ‚ym ani sama myÅ›l nie jest zÅ‚a. Kobieta nie jest zÅ‚em ani nie jest rzeczÄ… zÅ‚Ä… myÅ›lenie o kobiecie; jednakże wyobrażenie kobiety w umyÅ›le mężczyzny rzadko pozostaje czyste. PieniÄ…dze ani wino nie sÄ… zÅ‚e, jednakże mogÄ… Å‚atwo stać siÄ™ przyczynÄ… upadku.
Ponieważ zÅ‚e myÅ›li przychodzÄ… z zewnÄ…trz i nie należą w naturalny sposób do naszej zdolnoÅ›ci myÅ›lenia, dlatego nie przenikajÄ… one do serca inaczej, jak tylko stopniowo i powoli. Ojcowie wyliczajÄ… przynajmniej pięć etapów tego procesu:
1. Najpierw mamy do czynienia z sugestiami. Jest to pierwsze wyobrażenie, pierwsza idea, pierwszy impuls. Oto chciwiec widzi pieniÄ…dze i zjawia mu siÄ™ nastÄ™pujÄ…ca sugestia: mógÅ‚bym przecież je zabrać i schować. Podobnie dzieje siÄ™ w przypadku wyobrażeÅ„ cielesnych. Nie podejmujemy jednak jeszcze żadnej decyzji; po prostu zauważamy, że staje przed nami możliwość popeÅ‚nienia zÅ‚a i że ono posiada atrakcyjnÄ… postać. Dla ludzi poczÄ…tkujÄ…cych w życiu duchowym sytuacja ta wielokrotnie staje siÄ™ dramatem. Nieustannie obwiniajÄ… siÄ™ z powodu posiadania zÅ‚ych myÅ›li. Åšw. Antoni, (mnich, zmarÅ‚ w poÅ‚owie IV w. swej w pustelni nad Morzem Czerwonym) kazaÅ‚ pewnego razu swemu uczniowi wejść na dach i Å‚apać w dÅ‚onie wiatr. Jak nie możesz schwycić wiatru, tak samo i nie zapanujesz nad twymi myÅ›lami. ChciaÅ‚ go w ten sposób nauczyć, że pierwsze wyobrażenia i sugestie nie powodujÄ… winy i jak dÅ‚ugo żyjemy, tak dÅ‚ugo nie uwolnimy siÄ™ od nich. PrzypominajÄ… one komary, które tym bardziej dokuczajÄ…, im bardziej próbujemy siÄ™ od nich opÄ™dzić.
2. NastÄ™pnie pojawia siÄ™ rozmowa, albo wewnÄ™trzny dialog. Przypomnijmy sobie opowiadanie z trzeciego rozdziaÅ‚u KsiÄ™gi Rodzaju: Ewa wdaje siÄ™ w rozmowÄ™ z wężem. Jeżeli nie przykÅ‚adamy wagi do pierwszej sugestii, to przeminie ona jak chmury na niebie. Na ogóÅ‚ jednak czÅ‚owiek pozwala siÄ™ sprowokować i zaczyna rozmyÅ›lać o nasuwajÄ…cej siÄ™ idei. Oto przykÅ‚ad: znany nam już chciwiec mówi sobie tak: Gdybym zdobyÅ‚ te pieniÄ…dze, to zÅ‚ożyÅ‚bym je w banku, lecz zaraz potem koryguje sam siebie: Albo lepiej nie, żeby sprawa nie wyszÅ‚a na jaw. Jest on niezdolny do podjÄ™cia jakiejkolwiek decyzji, ale ta sprawa z pieniÄ™dzmi chodzi mu po gÅ‚owie caÅ‚y dzieÅ„. Podobnie w przypadku kogoÅ›, kto wpada w gniew: dÅ‚ugo nie myÅ›li on o niczym innym, jak tylko o tym, kto przyprawiÅ‚ go o wÅ›ciekÅ‚ość. Wyobraża sobie, że jak go zÅ‚apie, to mu wleje, albo przynajmniej nie pożaÅ‚uje paru przykrych sÅ‚ów. Nagle, w swych myÅ›lach, wielkodusznie wszystko mu przebacza, lecz za chwilÄ™ znowu siÄ™ unosi. Zapomina o tym wszystkim nie wczeÅ›niej, jak dopiero po dÅ‚uższym czasie. Na czym polega wina za tego rodzaju wewnÄ™trzne dyskusje? Ten, kto nie podjÄ…Å‚ żadnej zÅ‚ej decyzji, nie zgrzeszyÅ‚. Lecz ileż czasu, ile wewnÄ™trznej energii zmarnowaÅ‚ na te wewnÄ™trzne dialogi, zupeÅ‚nie bezsensowne i nieużyteczne?
3. Czas na walkÄ™ duchowÄ…. Kiedy dana myÅ›l zadomowiÅ‚a siÄ™ w sercu w wyniku dÅ‚ugotrwaÅ‚ej dyskusji, to już nie Å‚atwo siÄ™ z niÄ… rozstać. CzÅ‚owiek zmysÅ‚owy posiada wyobraźniÄ™ tak bardzo podatnÄ… na nieczyste myÅ›li, że nie daje rady siÄ™ od nich uwolnić. Lecz może jeszcze odmówić im wewnÄ™trznej zgody; może i powinien wyjść zwyciÄ™sko, choć za wielkÄ… cenÄ™. Musi walczyć.
4. Dalszym krokiem jest wewnÄ™trzne przyzwolenie. Kto przegraÅ‚ ze zÅ‚ymi myÅ›lami, ten przy pierwszej sprzyjajÄ…cej okazji wprowadzi je w czyn. Na tym etapie popeÅ‚nia siÄ™ grzech we wÅ‚aÅ›ciwym znaczeniu tego sÅ‚owa. I nawet wtedy, gdy z rożnych przyczyn nie doszÅ‚o do aktu, to jednak grzech pozostaje. W teologii mówi siÄ™ wtedy o grzechu w myÅ›li, choć w istocie rzeczy idzie tutaj o namiÄ™tność. Kto czÄ™sto ulega zÅ‚ym myÅ›lom, ten staje siÄ™ coraz sÅ‚abszy wewnÄ™trznie. RoÅ›nie w nim skÅ‚onność do zÅ‚ego, która w koÅ„cu przybiera takie wielkie rozmiary, że trudno jej siÄ™ oprzeć. NamiÄ™tność sprawia, że czÅ‚owiek staje siÄ™ niewolnikiem zÅ‚a.
5. Do grzechu dochodzi dopiero w piątym stadium, czyli na etapie wewnętrznego przyzwolenia. Jak długo dyskutujemy ze złą myślą, tak długo nie ma jeszcze grzechu. Nie popełniamy go także, będąc na etapie walki duchowej. Jednak na tej wewnętrznej dyskusji straciliśmy wiele czasu i duchowej energii.
Szczęśliwy taki czÅ‚owiek, który w porÄ™ potrafi zapanować nad zÅ‚ymi myÅ›lami. Lecz jak tego dokonać? Mnich Ewagriusz, żyjÄ…cy w IV w., napisaÅ‚ traktat „O rozpoznawaniu namiÄ™tnoÅ›ci i myÅ›li”. ZawarÅ‚ w tym dziele wiele fragmentów z Pisma Å›w., które zaleca powtarzać w momencie ataku ze strony zÅ‚ych myÅ›li. Tak wÅ‚aÅ›nie postÄ™powaÅ‚ Jezus, kiedy kuszony byÅ‚ przez ZÅ‚ego: jednym sÅ‚owem odrzuciÅ‚ diabelskÄ… propozycjÄ™ zaniechania postu na pustyni: „CzÅ‚owiek nie żyje samym chlebem, lecz każdym sÅ‚owem, jakie wychodzi z ust Boga” (Mt 4, 4). W taki sam sposób pokonaÅ‚ pokusÄ™ ziemskiego panowania: „Panu Bogu swemu bÄ™dziesz oddawaÅ‚ pokÅ‚on i Jemu samemu sÅ‚użyć bÄ™dziesz” (Mt 4, 10). Mnisi uczyli siÄ™ tych sÅ‚ów na pamięć, aby mieć je zawsze w zanadrzu w chwili pokusy. A niekiedy wymawiali tylko imiÄ™ Jezus, które „wprawia wszystkie demony w ucieczkÄ™” – jak sami wielokrotnie siÄ™ przekonywali. PrzywoÅ‚anie z wiarÄ… imienia Zbawiciela stanowi Å›rodek na wszelkiego rodzaju zÅ‚e myÅ›li. UmiejÄ™tność opierania siÄ™ zÅ‚ym myÅ›lom zwie siÄ™ także duchowÄ… trzeźwoÅ›ciÄ… lub po prostu uwagÄ…. Każdy akt prawdziwie ludzki domaga siÄ™ peÅ‚nej Å›wiadomoÅ›ci; im bardziej Å›wiadomość jest przyćmiona, tym Å‚atwiej czÅ‚owiek staje siÄ™ ofiarÄ… faÅ‚szywych i zÅ‚ych wyobrażeÅ„. Nawet w szkole sukces w nauczaniu zależy od uwagi ucznia. Tymczasem, stanem szczególnej uwagi jest modlitwa. Ojcowie posÅ‚ugiwali siÄ™ grÄ… sÅ‚ów, której nie da siÄ™ dosÅ‚ownie przetÅ‚umaczyć na nasz jÄ™zyk. Otóż, po grecku uwaga to prosoché, natomiast modlitwa – proseuché. Chcieli przez to powiedzieć, że ta pierwsza rzeczywistość rodzi drugÄ…. W liturgii bizantyjskiej, każdy uroczysty moment rozpoczyna siÄ™ Å›piewanym przez diakona wezwaniem: Prosoché – bÄ…dźcie uważni!
A zatem wszyscy ci, którzy szukajÄ… pokoju wewnÄ™trznego, nie mogÄ… być pacyfistami. Dla doÅ›wiadczonych mistrzów życia wewnÄ™trznego nie ma innego pokoju, jak tylko ten, który pÅ‚ynie z nieustannej walki. Asceta jest atletÄ…; jego moc wzrasta nie inaczej, jak tylko w miarÄ™ przeciwstawiania siÄ™ duchowemu nieprzyjacielowi.